- Victoria? Victoria, dziecko, otwórz oczy.
Ktoś bestialsko wybudzał ją ze snu. Rozchyliła powieki, mruknęła coś niezrozumiałego w stronę intruza i odwróciła się na drugi bok. Ten ktoś tylko westchnął, po czym ściągnął z niej kołdrę.
- Co ty w nocy robisz, że w dzień śpisz? - z niechęcią otworzyła oczy, by spojrzeć z wyrzutem na Grega.
- Co ja tu mogę robić, sama w czterech cholernych ścianach, ha? - burknęła w jego stronę. - Dałbyś mi się chociaż wyspać, skoro skazujesz na całkowitą samotność.
Wziął się pod boki, przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Naraził się na poranny gniew dziewczyny, był w większym niebezpieczeństwie niż sądził. W końcu odpuścił, ze zrezygnowaniem potarł czoło.
- Masz rację. Nie pomyślałem jak ciężko ci być tu samej - westchnął. - Zmienię to, ale teraz proszę, ubierz się, muszę zabrać was na badania.
Coś znowu wymyślił?, chciała go zapytać, zdążyła ugryźć się w język. Pokiwała głową, zebrała się, by pójść do łazienki.
- Zaczekaj - podszedł do niej, wyciągnął dłoń w stronę jej twarzy, ale zrobiła krok w tył. Spięła się, w każdym momencie była gotowa się obronić. Natychmiast cofnął rękę. - Skąd ta krew? - dotknął swojego policzka.
Victoria musnęła skórę w miejscu, w którym wskazał. Resztki zeschniętego skrzepu skruszyły się w jej palcach.
- O, nie wiem - udała zaskoczoną. - Mogłam się za mocno podrapać, czasem tak robię.
Skinął głową. Wyszczerzył się w swoim firmowym uśmiechu i skierował do drzwi.
- Czekam na zewnątrz. Pospiesz się!
°°°
- Och, niech cię szlag, Greg - mruknęła, kiedy pielęgniarka wbiła jej strzykawkę po raz trzeci tego samego dnia. Raz pobrała jej krew, to znowu wstrzyknęła cholera wie co. Nie lubiła igieł, z resztą, kto je lubi?
- No nareszcie - usłyszała Hal'a, z samego końca pomieszczenia. - Ile można człowieka torturować? Głodny jestem.
- Ja też, ja też - warknął przez zęby Minho, któremu właśnie mierzono ciśnienie i temperaturę ciała.
Facet w fartuchu spojrzał na nich z uśmieszkiem i odstawił fiolkę do specjalnej maszyny zapobiegającej zbyt szybkiemu powstaniu skrzepu.
- Jak kto głodny to i chęci do czegokolwiek odbiera - westchnął Patelniak, podpierając twarz na dłoni.
- Panienki przyjaciele jacyś strasznie dziś marudni - odezwała się kobieta, która chwilę wcześniej ją nakłuwała. Teraz sprawdzała jej tętno.
- Nie tylko dziś - zaśmiała się. - Też mam dość, kiedy nas stąd wypuścicie?
- To już ostatnie badania, Gregory z pewnością zaraz się pojawi by oddelegować was do pokoi. - Kobieta podniosła wzrok na chłopaków. - Choć radziłabym mu raczej do stołówki.
°°°
Sałatka jarzynowa dosłownie rozdwajała jej się przed oczami. Mdliło ją, była głodna, znowu ją mdliło i tak na przemian.
Zamrugała kilka razy, napiła się trochę wody. Cokolwiek ją męczyło, odpuściło na chwilę.- Dzień dobry, Ziemia do Winstona, odbiór - Minho pstryknął chłopakowi przed twarzą. Ten z wyrzutem odwrócił się w jego stronę. - Ładnie to tak się za koleżankami oglądać? Dziury im się w twarzach zrobią od twojego wytężania ślepiów.
CZYTASZ
|THE UNSTOPPABLE|
FanficŚwiat okazał się inny. Był trudny, zmieniony i przerażający. Nie tego się spodziewali. Demony wcale nie zniknęły. Wciąż ich prześladują, są za nimi, zaledwie kilka kroków dalej. Nie odpuszczą. Pożoga, susza i żar lejący się z nieba próbują odebrać...