24.

496 32 23
                                    

Kolejne oddechy napełniły jej ciało energią. Zakaszlała kilka razy, rozbolało ją gardło.

Newt chwilę siłował się z przeciwnikiem. Szarpał się, wywijał, wykręcał. Nie minęła minuta, a w domu zjawiła się reszta. Chłopcy pomogli mu, obezwładnili intruza i przyparli do podłogi. Newt rzucił nóż Minho, który znajdował się najbliżej jego głowy, a ten przyłożył go do szyi faceta. Znieruchomiał, śledził ich niebieskimi oczami, które jako jedyne nie były zakryte czarną chustą.

Newt, który akurat trzymał nogę agresora, skinął na Arisa, by zajął jego miejsce. Dopadł do Victorii, która leżała na podłodze. Starała się unormować oddech, nie miała dość siły, by samodzielnie usiąść. Chłopak uniósł ją i przytulił do siebie. Wciąż cała drżała ze strachu.

- Zranił cię? - wyszeptał.

Pokręciła głową, poczuł ten ruch na ramieniu. Westchnął ciężko, przycisnął ją do siebie mocniej.

- Żeby było jasne, to był ostatni raz kiedy cię posłuchałem. - Odsunął ją na odległość ramion. Uśmiechnęła się kpiąco. - Nie ciesz się tak, mówię purewsko poważnie.

Ale na widok jej uniesionej brwi sam się uśmiechnął.

- Ej papużki nierozłączki, powiecie nam co się tu odpurwiło? Mamy ciupnąć tego koleszkę czy nie? - odezwał się poirytowany Minho.

- Zaatakował mnie od tyłu i próbował udusić - wyjaśniła słabym głosem. Zadrżała na samą myśl.

- Aaaa, czyli samobójca. - Minho wyszczerzył się diabelsko. - Szykuj się szujo, bo zrobię z ciebie kisiel.

- Nie zabijajcie mnie - odezwał się głos spod kaptura, był zaskakująco wysoki. - Proszę, nie róbcie mi krzywdy.

Thomas zmarszczył brwi. Zdecydowanym ruchem zdjął okrycie z głowy napastnika. Czarne, długie włosy wysypały się z niego na boki. Pociągnął za chustę, zrywając ją z jego ust i wtedy wszyscy osłupieli.

Napastnik był dziewczyną.

Victoria podczołgała się do ściany i podniosła pistolet. Sprawdziła czy był odbezpieczony i lekko się chwiejąc stanęła na nogi. Podeszła do reszty, nachyliła się nad tą, która jeszcze chwilę temu próbowała ją udusić. Jej ego nieco ucierpiało na fakcie, że dała się tak podejść dziewczynie, w końcu jak dotąd dawała radę chłopakom gabarytów Gally'iego. Poczuła się za pewnie i więcej nie zamierzała powtórzyć tego błędu, dlatego wycelowała broń w klatkę piersiową niedoszłej oprawczyni.

- Kim jesteś? - Wychrypiała, jej głos był słaby, więc odchrząknęła. - Dlaczego chciałaś mnie wykończyć? Co ty tu do cholery robisz?

Brunetka milczała, nie wiadomo czy z przerażenia czując na szyi ostrze noża a nad sobą mając wściekłą blondynkę z bronią palną, czy z własnej buty. Jej twarz, choć naprawdę piękna, wydawała się znajoma, ale nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Miała w sobie coś, co mimo lśniących oczu i pełnych ust odpychało Victorię, choć może to tylko uprzedzenia związane ze złością na własną porażkę.

- Gadaj, jeszcze nie uciąłem ci języka - burknął Minho.

- To moja kryjówka, więc jej broniłam przed obcymi. Nie spodziewałam się, że jest was więcej niż dwoje...

- Łżesz jak pies, masz pięć sekund na odpowiedź albo żegnasz się z tym światem - warknęła Victoria, napinając wszystkie mięśnie, gotowa do strzału.

- Vi, zobacz jaka jest przerażona. Może wcale nie kłamie. Pewnie tak jak my stara się przetrwać. - Thomas położył jej rękę na ramieniu. - Spróbuj się uspokoić.

|THE UNSTOPPABLE| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz