2.

1.2K 73 15
                                    

Nie pamiętali, by jedli w swoim życiu tak dobry posiłek. Nawet Victoria, której żołądek wcześniej odmówił posłuszeństwa, zajadała z ochotą. Po tych kilku dniach jedzenia resztek w Strefie, to, co otrzymali na talerzu uważali za wyśmienite.

- Nie sądzicie, że ten facet jest jakiś dziwny? - zaczął Thomas. Bawił się ziemniakami na swoim talerzu, ze zdenerwowaniem stukał widelcem w porcelanę.

- Kto? - zapytał Patelniak z ustami pełnymi pure.

- Święty Mikołaj - skomentował Minho.

- Dlaczego tak myślisz? - Newt zmarszczył brwi.

- Nie wiem, po prostu...po prostu mam przeczucie.

- Chłop ma trochę nierówno pod kopułą, ale poza tym wydaje się całkiem w porządku - Clint wzruszył ramionami.

- Nie o to mi chodzi - Thomas przeniósł wzrok na tłum przy stolikach, który stopniowo się zmniejszał w miarę upływu czasu.

Victoria słuchała uważnie. Uniosła brodę, by przyjrzeć się brunetowi.

- Jesteś chyba przewrażliwiony, Tommy - skomentował Newt, nabijając na widelec kawałek pieczonego brokuła.

Zrezygnowany wzruszył ramionami.

- Może jestem - czując wzrok na sobie, podniósł oczy. Patrzyli na siebie chwilę, jakby w zrozumieniu, po czym oboje spuścili głowy i skupili się na swoich talerzach.

Chłopcy zaczęli rozmawiać na jakiś luźny temat. Nie wiedziała na jaki, nie przysłuchiwała się. O uszy obiło jej się parę razy słowo luksus. W istocie, w porównaniu z ich poprzednimi warunkami życia te tutaj były naprawdę na wysokim poziomie. Ciepło, posłanie i pyszne posiłki. Czego chcieć więcej?

- Jak się miewa moja kochana ósemka? - Greg niemal wskoczył na ławeczkę, tuż obok Victorii. Ułożył przedramiona na stole, splótł dłonie. - Jakieś pytania, wątpliwości, zażalenia? Nie krępować się - wyszczerzył swoje śnieżnobiałe zęby. - Ciężki dzień za wami, jestem po to, by rozwiać wasze wszelkie wątpliwości, chcę pomóc.

- Możesz powiedzieć więcej o pozostałych labiryntach? - Victoria skierowała na niego swoje oczy. Chciała sprawdzić jego reakcję, wyszukać coś podejrzanego, ale Greg tylko ochoczo pokiwał głową i zaczął mówić.

- Każda grupa była złożona z dzieci i młodzieży, jak zdążyliście zauważyć. Dobierali płeć. W B mieszkały same dziewczyny i jeden chłopak, w C właściwie było po równo, u was sami chłopcy i jedna dziewczyna.

- Czyli to nie był przypadek, że trafiłam do grupy A? - zmarszczyła brwi. Mężczyzna rozłożył dłonie.

- Wygląda na to, że wszystko starannie zaplanowali. Miało to jakiś cel, nie do końca wiemy jaki, ale zamierzamy się dowiedzieć. Skoro jesteście już bezpieczni możemy swobodnie działać, co nie znaczy, że nie musimy uważać. Wierzcie lub nie, a polecam wierzyć, ale jesteście bardzo cenni.

- Co się stało z Ziemią? - odezwał się Newt. - Kanclerz Dreszczu powiedziała, że panuje pandemia, a słońce wyniszczyło połowę życia.

Westchnął.

- Niestety, nie okłamała was. Kilka lat temu słońce doszło do wniosku, że fajnie by było sobie trochę wybuchnąć. Nasilone rozbłyski spaliły pola, domy, świat trawił jeden wielki pożar. Nastała bieda i głód, a jakby tego wszystkiego było mało, jacyś mądrale stworzyli zabójczego wirusa, który im nie wypalił. Pożoga, bo tak nazywa się choroba przez niego wywoływana, powoduje u ludzi nieodwracalne szkody w mózgu i doprowadza ich do szaleństwa - oczy mężczyzny przestały iskrzyć. - Paskudztwo jest cholernie zaraźliwe, odbiera bliskich i łapie każdego, nieważne, biedak czy bogacz. Są jednak małe wyjątki...

|THE UNSTOPPABLE| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz