Zastanawiała się co stanie się z osobami, które poprzedniego wieczora wyczytał Greg. Dokąd trafią, co z nimi będzie, czy rzeczywiście będą bezpieczniejsi?
Nie chciała w to wątpić, koniec końców i ich przywoła do siebie. Mimo tej świadomości zawsze w czasie wyczytywania, w jej mniemaniu nieznośnie długiej listy, modliła się, by nie natrafiło na żadne z nich, by ich nie rozdzielali, by to nie był ten dzień. Nie potrafiła mu w pełni zaufać, był obcy.
Stołówka nie była pełna. Co prawda jazgot jaki się z niej wydobywał mógł zmylić, ale nie wszyscy zdążyli jeszcze dotrzeć na posiłek.
Z przeciwległego korytarza wyłoniło się kilka osób, nowych znajomych jej przyjaciół. Chłopcy natychmiast do nich dołączyli, razem zachowywali się gorzej niż małpy, dawno ich takich nie widziała, ale była z tego powodu szczęśliwa. Nawet Newt, który szedł obok uśmiechał się, jedynie z zasady kręcąc głową z udawanym rozczarowaniem. Fajnie znowu być w miarę normalnymi nastolatkami.Nagle coś ciemnego mignęło jej przed oczami, wielkie ciało wpadło na nią z dużym impetem. Nogi jej się poplątały, zachwiała się, ale ktoś złapał ją za przedramiona i przytrzymał. Mrugnęła dwa razy, wybudzając się z szoku a kiedy zobaczyła znajomą twarz przed sobą, rozdziabiła usta jak ryba.
- Jesteś cała?! - Aris popatrzył na nią z niepokojem, chociaż jego oczy ewidentnie się śmiały. - Tak bardzo przepraszam, nie zauważyłem cię!
Wgapiła się w niego bezmyślnie, więc delikatnie nią potrząsnął i zrobił ruch brodą nakazujący jej coś odpowiedzieć.
- Nic mi nie jest - odpowiedziała szybko. Siliła się na neutralny ton, ale cała sytuacja potwornie ją rozbawiła. Co on znowu wymyślił?
- Na pewno?
Chytry uśmiech wkradał się na jego usta i musiała się solidnie przyłożyć, by kontynuować tę farsę.
- Tak, tak, wszystko w porządku - zaśmiała się delikatnie.
- Całe szczęście - zsunął ręce z jej przedramion do dłoni i wcisnął do jednej z nich karteczkę. Victoria natychmiast zrozumiała i zacisnęła palce na świstku papieru. - Jeszcze raz bardzo przepraszam.
Mrugnął do niej, ale tak szybko, że tylko ona mogła to zobaczyć. Puścił ją i odwrócił się, kierując się do swojego stolika. Udała, że rozmasowuje plecy i wsunęła wiadomość do tylnej kieszeni spodni.
Newt odprowadził chłopaka wzrokiem. Oczy miał zwężone, a brwi ściągnięte. Przez chwilę się nie ruszał i dopiero szturchnięcie w żebra przywróciło go do świata żywych.
- Chodź. - Odeszła w stronę ich stałego miejsca, można powiedzieć, iż przylgnęło do nich na tyle, że nikt nie ośmielał się tam siadać a im ani się śniło gdzieś przemieszczać.
Usiadła obok Patelniaka, ten klępnął ją w bark na powitanie i wrócił do prowadzonej rozmowy. Newt zajął miejsce przy niej. Ostatni raz spojrzał przez ramię na Arisa.
- Znasz go?
Graj głupią.
- Kogo?
No, może nie aż tak.
- Tego chłopaka - wskazał na niego brodą.
- Nie - odpowiedziała niewinnie. - Pierwszy raz go widzę.
Newt mruknął coś niezrozumiałego, ale nie przysłuchała się. Myślała tylko o tym co jest zapisane na kartce, nie mogła się doczekać kiedy wróci do pokoju, rozłoży ją i odczyta. W budynku tak bardzo się nudziła, że każda odmiana, każda tajemnica budziły w niej nadmiar ekscytacji. Aris był zagadką, kimś nowym i bardzo interesującym. Tym co dziś wymyślił zaskoczył ją do tego stopnia, że obrała sobie za cel go rozgryźć.
CZYTASZ
|THE UNSTOPPABLE|
FanfictionŚwiat okazał się inny. Był trudny, zmieniony i przerażający. Nie tego się spodziewali. Demony wcale nie zniknęły. Wciąż ich prześladują, są za nimi, zaledwie kilka kroków dalej. Nie odpuszczą. Pożoga, susza i żar lejący się z nieba próbują odebrać...