46.

270 19 2
                                    

- Przepraszam, że strzeliłem ci w twarz.

Roześmiała się.

- A ja dziękuję, że to zrobiłeś.

Uśmiechnął się do niej. Nienawidził oglądać jej w innej wersji niż szczęśliwej, bez bólu nękającego jej ciało i duszę. Ale wiedział, że jej problemy nie odejdą, przynajmniej przez dłuższy czas, dlatego nigdy jej nie opuszczał. Jedyna dziewczyna w Strefie została też jego jedyną przyjaciółką, siostrą, której potrzebował pośród takiej liczby braci. Nie zdawał sobie z tego sprawy, z tego, jak bardzo brakowało mu w życiu kogoś takiego, dopóki ten ktoś się w nim nie zjawił. Był wdzięczny za tych, których już miał, ale, podobnie jak reszta, w Victorii odnajdywał to, czego jeszcze mu brakowało. Wypełniała pustkę, dzięki niej chłopcy czuli się naprawdę kochani i to ona w głównej mierze popychała ich naprzód. Jej odwaga udzielała się innym.

Inna sprawa, że momentami trzeba się było nią opiekować jak dzieckiem. Zawsze podejmowała najgorsze, najbardziej niebezpieczne decyzje. Czasem szybciej robiła niż myślała. Ale który z nich był odpowiedzialny? A przynajmniej bardziej odpowiedzialny niż ona? Jedynie Newt mógł konkurować z nią o miejsce pierwsze w kategorii rozsądku.

- Idziemy na obiad? - Dźwięk jej głosu wybudził go z rozmyślań.

- Patelniak zaczął pomagać kucharce. Nie wiem, czy jestem na tyle głodny. - Zmarszczył nos, na co się roześmiała.

- Mnie prawie zawsze smakowało to, co gotował w Strefie.

- Mnie też smakowało, dopóki nie trafiłem kiedyś na kawałek drewnianej łyżki w jego potrawce.

Uniosła brwi.

- To nic drastycznego.

- Oczywiście, dopóki ten kawałek nie jest ostro zakończony, a ty zbyt szybko przeżuwasz. Ten badziew przekłuł mi paszczę, nawet mam bliznę, zobacz.

Złapał za wargę i wywinął ją tak, by ukazać jej wewnątrzną stronę. Victoria pochyliła się, by dokładnie to zobaczyć.

- No robi wrażenie. - Zaśmiała się, po czym zmarszczyła nos. - Obrzydliwe.

Jej uszu doszło burczenie. Uniosła jedną brew i spojrzała na Minho.

- Chyba zaryzykujesz zdobycie drugiej do pary.

°°°

Siedzieli przy stole. Rozmawiali dużo, o głupotach, ale i o sprawach codziennych, zwłaszcza tych, które zyskali, gdy trafili w objęcia Prawego Ramienia. Usta Minho przez większość czasu nawet na chwilę się nie zamykały. W pewnym momencie jednak Victoria zauważyła, że coraz więcej uzyskuje od przyjaciela "yhym" niż normalnych odpowiedzi. Jego wzrok zaczął uciekać, robił się nieobecny.

- Tak się zastanawiam, czy nie zgolić głowy na łyso. Myślisz, że będzie mi pasować?

- Tak, zdecydowanie. - Nawet na nią nie popatrzył. Wciąż zerkał jej za ramię. Westchnęła, przewróciła oczami i odwróciła się, by sprawdzić, co tak bardzo zawładnęło uwagą przyjaciela.

Przy stoliku siedziało sporo dziewczyn i chłopaków w ich wieku. Dużo się śmiali, rozmawiali, tętniła od nich energia, którą zarażali. Miło jej się na nich patrzyło, ale była pewna, że Minho interesowała tylko jedna osoba.

- Które z nich?

To pytanie chyba w końcu otrzeźwiło jego mózg. Zamrugał, bo, zdawało się, zupełnie o tym zapomniał przed ostatnie dwie minuty.

- Możesz powtórzyć?

Zaśmiała się.

- Pytałam, które z nich wpadło ci w oko.

|THE UNSTOPPABLE| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz