🥀~Rozdział 3~🥀

159 31 4
                                    

🥀~Lista użytkowników ~🥀

Perspektywa Nate'a

Chodziłem wokół biura mojego menadżera i szczerze mówiąc chciałem coś rozwalić. Zawsze się śmiałem z tych filmów, na których wokaliści rozwalają swoje instrumenty. Teraz rozumiałem ten gniew.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że mój menadżer poinformował mnie, że mam zagrać duet z moją byłą i nowym jej facetem. Myślałem, że go uduszę. Od dalszego czasu zastanawiałem się nad tym, żeby zmienić menadżera. Jednak to nie jest takie proste, jak każdemu się wydaje. Oprócz tego wszystkiego jest ktoś i góry.

Wiele osób pracuje na to, żeby mi się udało, żebym mógł organizować swoje koncerty i spotkania.

Od pierwszych chwil czułem, że nie będę dość dobry sam grając na scenie. Sądziłem, że powinienem mieć zespół... Jednak to wszystko się zmieniło dzięki wsparci całej ekipy.

— Sherwood to nie jest śmieszne — warknąłem rozdarłem kontrakt. — Nie będę tego robić, jeśli coś Ci się nie podoba, pójdę do zarządu.

— Ale Nate, czego ty nie rozumiesz, każdy z tego wszystkiego by skorzystał. Wiesz jaki byłby rozgłos w gazetach. To wszystko nakręciło by twoją karierę.

W tym momencie nie dowierzałem w ogóle co słyszę. Właśnie najbardziej mu na tym zależało. Pewnie nie raz w telewizji lub gazetach pokazywali nie wiadomo jakie skandale wywołane przez gwiazdy. Nikt się czasami nad tym nie zastanawia, dlaczego tak jest. Chodzi tutaj, żeby wiele osób zwróciło na ciebie uwagę.

Ja starałem się robić jak najmniejsze zamieszanie, kiedy nie miałem już wyjścia. Do dzisiaj pamiętam ten dzień, gdy do sklepy wyszedłem w piżamie. Uśmiechnąłem się lekko na to wspomnienie.

— Nie, wystarczy tego. Nie będę w czymś takim brać udziału — powiedziałem ostatnie słowa, po czym wyszedłem, trzaskając drzwiami.

Denerwowało mnie załatwianie spraw za moimi plecami. Niestety to było najlepsze zajęcie Sherwooda. Wszedłem do samochodu i ruszyłem do domu.

Zatrzymałem się na światłach i skrzywiłem się lekko, kiedy ktoś uchylił szybę i zaczął coś do mnie mówić. Przybrałem sztuczny uśmiech i przywitałem się.

— Moja córka jest twoją fanką - zaczął, a ja kiwnąłem głową.

— Jak ma na imię? — zapytałem.

— Vanessa.

— Vanessa dziękuję, to zaszczyt. Dziękuję, że jesteś — odparłem i pomachałem do nagrywarki.

— Dzięki — odparł mężczyzna, kiwnąłem głową i zamknąłem szybę.

Takie sytuacje były bardzo częste. Nie miałem nic przeciwko to jeszcze było do zniesienia. Kiedy miałem już zielone światło ruszyłem w końcu do domku.

Przywitałem z gosposią, z którą się minąłem. To ona najczęściej sprzątała tutaj i robiła mi normalne domowe jedzenie. Chociaż starałem się często odwiedzać swoją rodzinę... To brakowało mi najbardziej jedzenia.

Usiadłem na kanapie i odpaliłem komputer, pierwsze co to postanowiłem wejść na pocztę, otworzyłem szeroko oczy widząc wiadomości od producentów programu. Przeleciałem przez listę uczestników i musiałem przyznać, że wiele się zgłosiło. Przerażał mnie fakt, że były tutaj zbyt młode osoby.

Niestety nie miałem na to wpływu, ale mogłem dać komuś szanse, żeby ktoś rozwinął swoje skrzydła...

***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐆ł𝐨𝐬 𝐧𝐚𝐝𝐳𝐢𝐞𝐢"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz