🥀~Rozdział 14~🥀

111 25 2
                                    

🥀~Prezent ~🥀

Perspektywa Aniki

Dzisiaj starała się jak najszybciej zrobić swoje obowiązki, żeby zdążyć na odwiedziny do taty. Niestety była straszna ulewa i błota. Trzeba było przegonić zwierzęta do zagród, żeby nie utopiły się lub nie przestraszyły się burzy.

Kiedy udało mi się wszystko skończyć byłam cała umazana w brudzie, jednak cieszyłam się ponieważ zostało mi półtorej godziny do odwiedzin. Miałam szanse zdążyć.

— Widzę, że pogoda nie oszczędzała — zaśmiał się wujek, gdy przekroczyłam próg kuchni.

— Ale wszystko zrobione — wyznałam i lekko się uśmiechnęłam. — Kury zaprowadzone do kurnika, zmieniłam siano dla krów, dałam jednej ze świnek, która chorowała — zaczęłam wymieniać i przy okazji sprawdzając czy czegoś nie zapomniałam.

— Dziękuję, nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Już nie zabieram Ci czasu, leć szykuj się.

— To ja dziękuję wujku, że mnie przygarnąłeś — po tych słowach.

Pobiegłam szybko na górę, żeby wziąć prysznic i zmyć z siebie cały brud. Kiedy już się do czyściłam, przebrałam się w czyste rzeczy i ruszyłam na dół. Spojrzałam na zegarek i przełknęłam ślinę, musiałam się sprężać. Pożegnałam się z wujkiem, po czym biegiem ruszyłam na autobus.

Przeraziłam się widząc, jak odjeżdża, jednak na szczęście mnie zauważył i poczekał na mnie. Cieszyłam się, że był to Pan, który zawsze jeździ. Czułam, że nikt inny by się nie zatrzymał.

Zajęłam wolne miejsce przy oknie, po czym obserwowałam pogodę. Już tak bardzo nie padało.

Droga minęła mi nawet szybko, dlatego też po kilku minutach byłam już na miejscu. Uśmiechnęłam się widząc, że tata już czekał na mnie.

— Część tatusiu - powiedziałam i usiadłam na przeciwko niego.

— Witaj kruszynko. Dobrze ciebie wiedzieć, nie zmizerniałaś mi przypadkiem? — zapytał i zaczął mi się badawczo przyglądać.

— Nie nie, jem jem — wyznałam. —Muszę Ci coś powiedzieć...

— Mam się bać? — zapytał, a ja pokręciłam głową.

— Udało mi się dostać do programu — powiedziałam i patrzyłam na jego reakcje.

— Widzisz, wiedziałem, że Ci się uda. Jestem z ciebie naprawdę dumny. Moje wielkie gratulacje — wyznał. — Ja również mam coś dla ciebie.

Po tych słowach kiwnął na funkcjonariusza, a ten podszedł do mnie i wręczył mi mały pakuneczek.

— Ale..., ale jak ci się.. — zaczęłam się jąkać. — Nie musiałeś tatusiu.

— To już nie ważne. Zasługujesz na dobrą komórkę. Teraz będzie Ci potrzebny — wyznał, a ja się wzruszyłam.

— Dziękuję pięknie. Nie zawiodę ciebie — wyszeptałam.

— Nigdy nie zawodzisz — powiedział, a ja się lekko uśmiechnąłem.

Porozmawialiśmy jeszcze przez chwilkę, po czym musiałam już wracać. Wzięłam pakuneczek, nadal w to wszystko nie mogąc uwierzyć. Dla mnie jednak najważniejsze byłoby, żeby w końcu wyszedł na wolność i do nas wrócił.

Czasami marzenia się spełniają jak bardzo w nie wierzymy...

************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐆ł𝐨𝐬 𝐧𝐚𝐝𝐳𝐢𝐞𝐢"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz