🥀~Rozdział 4~🥀

155 32 0
                                    

🥀~Studio~🥀

Perspektywa Nate'a

Czasami przychodzą takie dni, że siedzę w studiu, patrząc na pianino i sam nie wiem co robić. Tworzenie muzyki od zawsze chciałem, żeby to była dobra zabawa, żeby sprawiała mi przyjemność. Tak naprawdę jest tylko...

Przez te wszystkie naciski że wszystkich stron, mam takie przeczucie, że to tracę. Teraz mam tak często... Jestem tutaj i mówię to co będzie to będzie. Boję się, że jeśli będę mieć tak częściej to wszystko to co tworzenie nie będzie prawdziwe...

Tego chyba nie dałbym rady znieść. Od momenty, gdy zaczynam pisać tekst, dobierać melodie. Pragnę, żeby wpływała na drugiego człowieka, żeby to nie było przezroczyste i nudne po jakimś czasie.

Wytwórnie mają to do siebie, że bardzo często chcą od nas, żebyśmy nie zwalniali w ogóle temta. Kiedy nagramy płytę, powinniśmy od razu zacząć kolejną i tak do znudzenia. Może to dobrze, dzięki temu ludzie nie zapomną o nas tak szybko, jednak w tym wszystkim zapominają o czymś jednym.

Ja też jestem człowiekiem, a nie robotem, który będzie dwadzieścia cztery godziny pisał teksty. Jest to wykonalne, nie twierdzę, że nie, ale to nie będzie ta sama magia.

Pisząc piosenkę bazuje na uczuciach, wspomnieniach i miejscach gdzie jestem. Przyjaciele mają tutaj również ważną rolę. Gdyby nie to wszystko co się wydarzyło nie byłoby mnie tutaj.

Może to takie małe rzeczy, tylko ulotne chwile, jednak czy one nie towarzyszą nam z każdym dniem. Tak naprawdę to one nadają nam barw w tym życiu. Każdy z nas może o to zadbać...

— Słyszeliśmy o tym, że masz niby duet z...

— Nie kończ, proszę — wyschnąłem i spojrzałem na przyjaciół, którzy weszli do środka.

Louis klepnął mnie w ramię i zabrał jedną z leżących gitar. Był moim najbliższym przyjacielem. Szczerze mówiąc to on wiedział o wszystkim co się ze mną działo. Przeniosłem wzrok na klawisze i lekko przejechałem po nich palcami.

Chłopak rozsiedli się biorąc, nie które teksty do ręki. Widząc ich miny czułem się jeszcze gorzej.

— Nate, bo zaraz wyślemy ciebie do kliniki. Chłopie czytając to, można stwierdzić, że jesteś w lekkiej depresji — wyznał Louis.

— Nie wiem co się ze mną dzieje. Chyba przez to wczorajsze spotkanie z menadżerem...

— Zapomnij o tym. Skup się teraz na lepszych chwilach. Zaraz będziesz jurorem, nie możesz mieć posępnej miny — powiedział, a większość się z nim zgodziła.

Kiwnąłem głową, coś w tym wszystkim było. Westchnąłem i odszedłem od pianina. Najlepszym kompanem moim była gitara, to na niej zaczynałem swoje początki. Nie mogłem tak łatwo od niej odejść. Często właśnie się tak wyzywałem, pozwalałem, żeby mój gniew, miłość, rozpacz przeradzała się w piosenkę.

Właśnie i tym razem było tak samo, najgorsze jest duszenie w środku swoich emocji. Jesteśmy wtedy jak tykająca bomba, która może wybuchnąć w każdym momencie...

************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐆ł𝐨𝐬 𝐧𝐚𝐝𝐳𝐢𝐞𝐢"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz