Rozdział 8

748 88 62
                                    

ERNESH

Z upływem czasu uważniej obserwowałem Donovana i Adaliah, którzy od około miesiąca pogrywali ze sobą, próbując działać na korzyść królestw. Przynajmniej tak mówili. Moja siostra wpierała mi, że robiła to wyłącznie dla naszego ojca, jednak w jej oczach za każdym razem pojawiał się dziwny błysk adrenaliny spowodowany myślami o spotkaniach z księciem czarodziei, co oczywiście nie umykało mojej uwadze. Lubiła ryzykować, poza tym faktycznie była to dla niej odskocznia od tego, co działo się w zamku.

Nie kryłem się z faktem, że nie podobało mi się, ile czasu ze sobą spędzali. Tym bardziej że Adaliah rzadko pozwala, abym poszedł z nią, aby jej towarzyszyć. Zdarzało się, że śledziłem ją, aby mieć na nią oko, ale nie byłem w stanie chodzić za nią za każdym razem, tym bardziej, że gdybyśmy oboje znikali tak często, Ethan szybko zorientowałby się, a wtedy zacząłby zadawać pytania.

Co drugą noc elfka wykradała się ze swojej komnaty przez okno, a potem z Elsolis, aby spotkać się z księciem czarodziei w Lesie Cieni, gdzie nikt nieproszony nie mógł ich przyłapać. O czym wtedy rozmawiali, co robili? Ciężko było to stwierdzić. Czasem Adaliah wracała do domu zmęczona, a czasem rozpromieniona. Zdarzało się, że widziałem delikatne zacięcia na jej ciele, ale nigdy o tym nie mówiła, a ja też nie pytałem.

Nie miałem pojęcia, jaki właściwie był jej cel, więc mogłem mieć tylko nadzieję, że Donovan nie namieszał jej w głowie, a ona miała wszystko miała pod kontrolą. Musiałem jej ufać. Nic innego mi nie pozostało.

Była tylko jedna osoba, która wiedziała o ich dziwnej, niebezpiecznej relacji, która, jak oboje mówili, była zwykłą zabawą. Tą osobą byłem ja. Mimo rzekomego pokoju, jaki panował między naszymi krainami, ich relacja była po prostu niedopuszczalna z wielu różnych powodów. Adaliah mogła mówić, że jej postępowanie było grą aktorską, jednak zaczynałem mieć powody, aby mieć ku temu wątpliwości. Mogłem po prostu wejść do jej umysłu, ale obiecałem jej wiele lat wcześniej, że nigdy nie zrobię tego bez większej konieczności i nie zamierzałem łamać tej obietnicy.

Moje obawy nie były jednak najgorsze, ponieważ to, co ja myślałem, nie było znaczące. To nasz ojciec stanowił tutaj problem. Nie chciałem nawet wiedzieć, co by się stało, gdyby dowiedział się o tym, że Adaliah zbyt często opuszczała Elsolis bez jego zgody i bez wiedzy kogokolwiek. Z całą pewnością nie byłby zadowolony. Wiedziałem, do czego był zdolny i nie chciałem, aby moja siostra ucierpiała więcej, niż musiała.

— Gdzie twoja siostra? — zapytał Owen.

Owen był starym, poczciwym elfem, który pełnił rolę doradcy króla odkąd tylko pamiętałem. Był prawą ręką mojego ojca, a dodatkowo od najmłodszych lat dbał o mnie i Adaliah, więc był naszym opiekunem i szczerym przyjacielem. Zapewniał nam bezpieczeństwo, uczył nas walczyć, uczył nas o długiej historii naszego rodu, a co najważniejsze, z niemałym wysiłkiem pomagał nam opanować nasze zdolności magiczne.

— Nie wiem — odpowiedziałem zgodnie z prawdą, wzdychając ciężko. — Widziałem ją godzinę temu na śniadaniu podobnie jak ty.

— Wasz ojciec zaczyna coś podejrzewać, wiesz o tym, prawda? Właśnie wracam z rozmowy z nim. Chce się z wami widzieć i to zaraz, ale nigdzie nie mogę znaleźć twojej siostry.

— Nie mogę jej kontrolować. Nie mam wpływu na jej poczynania i dobrze o tym wiesz.

— Ernesh, nie jestem głupcem — Owen westchnął ciężko. — Wiem, że Adaliah spotyka się z tym młodym czarodziejem. Donovan, tak? Dobrze pamiętam?

— Skąd...?

— Jestem oczami i uszami tej krainy. Zawsze wiem o wszystkim i wiem, kiedy Adaliah opuszcza krainę.

Przetarłem nerwowo oczy, powoli przyswajając to do świadomości. A więc nie wiedziałem o tym tylko ja, tak jak sądziłem. Niedobrze. Bardzo niedobrze...

Zdjąłem srebrną ozdobę królewską ze swojej głowy i rzuciłem ją na łóżko, nie wiedząc nawet, co mógłbym powiedzieć na obronę swojej siostry. Skoro Owen znał już prawdę, mój ojciec mógł ją poznać w każdej chwili. Nie chciałem tego, a jednak było to nieuniknione.

Zamknąłem oczy, aby móc zebrać myśli, i skupiłem się na swoich zdolnościach magicznych. Potrzebowałem chwili, jednak udało mi się wyczuć umysł Adaliah. Na tej podstawie, nie czytając jej w myślach, byłem w stanie stwierdzić, gdzie w danym momencie była elfka. Tak jak myślałem, była w Lesie Cieni, jednak nie byłem pewny, czy była sama, czy nie.

— Co robić? — zapytałem, kiedy otworzyłem oczy. To pytanie wynikło z bezradności i bezgranicznego zaufania do Owena. Jeśli ktoś miał mi pomóc, to tylko on.

— Obawiam się, że nic nie możesz zrobić.

— Ojciec ją skrzywdzi. Nas... Ciebie również, skoro jeszcze nie powiedziałeś mu prawdy.

— Z tym również nic nie możesz zrobić. Przykro mi, dziecko, ale obawiam się, że tak jak zawsze, musicie stawić czoła wyzwaniu i stanąć przed Ethanem.

Drzwi do mojej komnaty otworzyły się i do środka weszła elfka ze służby. Nie wahając się ani chwili, złapałem z nią kontakt wzrokowy i siłą manipulacji zmusiłem ją, aby bez słowa wyszła, zamknęła za sobą drzwi i zapomniała o tym, że chciała do mnie wejść. Nie potrzebowałem towarzystwa służby w tamtym momencie.

Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy elfka posłusznie odmaszerowała, jakby była w wojsku. Przyszło mi to z taką łatwością, że było to wręcz zabawne.

Jako elf z rodu królewskiego byłem w posiadaniu magicznej umiejętności, która przypadała już w dniu narodzin. Mi przytrafiła się umiejętność manipulowania umysłami innych. Było to naprawdę przydatne w wielu nawet codziennych sytuacjach. Uwielbiałem to robić, więc mogłem być wdzięczny za ten dar, ale tak naprawdę jeszcze wiele musiałem się nauczyć. To, co umiałem, na tamten moment było tylko namiastką.

— Powinieneś poszukać Adaliah, zanim wasz ojciec osobiście się tym zajmie — skomentował doradca, ignorując moje użycie magii. Był już przyzwyczajony do tego, że czasem pozwalałem sobie na podporządkowanie sytuacji pod siebie.

— Musisz zrozumieć, drogi Owenie, że moja siostra jest zdeterminowana.

— Jestem tego świadomy, dlatego tu pojawia się kolejny problem, ponieważ nie mamy pewności, czy tak bardzo zależy jej na dobrej opinii waszego ojca, czy najzwyczajniej w świecie się zadurzyła.

— To niemożliwe — Zaśmiałem się nerwowo, wręcz ze złością. — Adaliah nigdy nie zadurzyłaby się w czarodzieju. Jestem pewny, że chodzi jedynie o naszego ojca, a jeżeli nie tylko, to po prostu potrzebuje rozrywki. Pamiętasz jak dwa lata temu bawiła się z księciem wróżek? Po prostu mamy dość tego, jak bardzo nasz ojciec nas nie docenia. Mamy prawo się bawić.

— W porządku, w takim razie przekaż jej, że musi zwolnić tempa, aby nikt nie nabrał podejrzeń — Stary elf wzruszył ramionami. — Zbliża się wojna.

Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem, na chwilę zapominając o Adaliah i Donovanie. Ile powiedział mu Ethan, kiedy rozmawiali i czego wszyscy powinniśmy się spodziewać? Wiedziałem, że do tego dojdzie w dniu, kiedy mój ojciec zgodził się udać do Carminy na biesiadę, jednak nie spodziewałem się, że wojna nadejdzie tak szybko. Wszystko miało zacząć się komplikować i śmiałem twierdzić, że mało kto zdawał sobie z tego sprawę. Musieliśmy być gotowi na polecenia króla.

Trylogia Ambicji część 1: W Pogoni Za SzczęściemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz