Rozdział 53

199 29 51
                                    

ADALIAH

Przeniesienie się do mrocznego Mortum okazało się najłatwiejszym krokiem. Owen podał mi zioła, które pozwoliły mi wyłączyć umysł na wszelkie bodźce i skupić się wyłącznie na tym, co było w głębi mnie, dzięki czemu odkryłam, że w Lesie Cieni było ukryte3 jedno z przejść do Mortum.

Oczywiście razem z Erneshem od razu udaliśmy się tam, aby zrobić to, co powinniśmy byli zrobić już dawno.

Przejście kryło się w jednym z konarów drzew. Kiedy wyczułam, które było właściwe, przyłożyłam do niego dłoń i zamknęłam oczy. Dobrze wiedziałam, że tylko mrok pozwoli na na otwarcie przejścia, a całe szczęście jako władczyni zmarłych posiadałam ten mrok.

Pozwoliłam, aby wlał się on do drzewa i nasilił go. Cofnęłam się o krok, aby stanąć obok Ernesha i razem patrzyliśmy, jak konar ciemnieje. Mrok przelał się do jego gałęzi, prawdopodobnie również do korzeni i kiedy rozprowadził się po dosłownie całym drzewie, naszym oczom ukazało się przejście.

Ernesh spojrzał na mnie dosyć niepewnie.

— Gotowa? — zapytał z troski.

— Niekoniecznie, ale czy to mnie powstrzyma? Nie.

— Zostaniemy poddani próbie.

— Jestem tego świadoma — Westchnęłam.

— Poradzimy sobie. Tak jak zawsze. Razem.

A więc weszliśmy w konar drzewa, w ten mrok, który nam się ukazał. Co zobaczyliśmy po drugiej stronie? Ciemny korytarz, który wcale nie zachęcał nas do tego, abyśmy szli dalej, ale mogliśmy się tego spodziewać. Przynajmniej wiedzieliśmy, że byliśmy w zamku, a nie gdzieś na zewnątrz, gdzie w mroku na pewno czyhało na nas wiele krwiożerczych stworzeń.

— Witajcie, moi przyjaciele! — Przed nami pojawił się duch. Stary, oszpecony mężczyzna, prawdopodobnie zwykły śmiertelnik, uśmiechnął się szeroko, rozkładając ręce na boki. — Przyszliście, aby powiedzieć nam, że do nas dołączacie?

— Zejdź nam z drogi — wycedziłam.

— Och, Wasza Wysokość, co to za arogancja...? Ja chciałem tylko zaoferować wam pewną propozycję.

— Mianowicie? — mruknął Ernesh.

— Jesteście tu, aby zdobyć coś, co należy do was, czyż nie? Doskonale wiem, jak to osiągnąć. Wystarczy, że oboje przejdziecie proste testy, a w zamian dostaniecie broń, która może zabić waszą ofiarę w bardzo krótkim czasie. Wystarczy jedno małe zadrapanie, a ofiara umrze w mękach. Coś dla was, prawda?

Wahałam się przez długą chwilę, nie wiedząc, czy powinniśmy byli skorzystać z tej pomocy. Zmarły nie kłamał, co było widać, jednak dalej mu nie ufałam. Tak samo jak nie ufałam całej tej krainie... Spojrzałam na Ernesha, na co ten skinął głową, zachęcając mnie. Skoro już byliśmy w Mortum, szkoda byłoby nie spróbować.

Nie miałam bladego pojęcia, czego powinnam była spodziewać się po teście, jaki mieliśmy przejść i wcale nie podobało mi się, że była to taka tajemnica. To mogło być dosłownie wszystko.

— Co musielibyśmy zrobić? — zapytałam w końcu.

— Chodźcie za mną — odparł zmarły.

Mężczyzna powolnym, ale lekkim krokiem ruszył w głąb korytarza. Razem z Erneshem podążyliśmy za nim, jednak stawialiśmy kolejne kroki z ogromną niechęcią.

Korytarze w zamku były długie i szerokie. Ściany, podłogi i nawet sufity były czarne, na ziemi leżały ciemnoczerwone dywany. Na ścianach nie było żadnych obrazów, ogólnie zero roślinności. Wystrój był tak surowy, że wzbudzał we mnie niepokój. Dobrze że przynajmniej wisiały tam pochodnie, które jakkolwiek oświetlały korytarz, ponieważ przez okna nie wpadało żadne światło.

Trylogia Ambicji część 1: W Pogoni Za SzczęściemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz