— Przepraszam pana! Halo, proszę pana!
Harry odwrócił się, widząc jakiegoś blondyna z odrostami ubranego w garnitur, który raczej wyglądał na markowy i drogi. Było kilka dni później i Styles wyszedł wieczorem ze szkoły po pierwszym spotkaniu związanym z przedstawieniem. Omawiał scenariusz i piosenki z pozostałymi nauczycielami.
Był zmęczony i chciał już tylko wrócić do domu, zjeść późny obiad, skończyć pracę i pójść spać. Nie miał na nic więcej siły i pomimo swojej uprzejmości, nie miał ochoty męczyć się z jakimś upierdliwym mężczyzną.
— Mogę w czymś pomóc? — zapytał w końcu Harry, licząc, że nieznajomy szybko da mu spokój. — Szuka pan jakiegoś miejsca?
— Mi nie, ale mój pracodawca chciałby z panem porozmawiać — powiedział ten szybkim tonem, a Styles przez chwilę miał wrażenie, że nie nadąża za jego słowami.
— Przepraszam? — zapytał Harry, zaczynając czuć się dziwnie zestresowany. — Jaki pana pracodawca? Ja nawet pana nie znam.
— Ma do pana pewien interes — powiedział drugi mężczyzna, ale Harry wcale nie poczuł się ani trochę bardziej spokojny. Nie znał nikogo z wyższych sfer, więc o co chodziło? Chcieli przerobić go na kebab i sprzedać organy?
Obejrzał się szybko wzrokiem po okolicy, ale doskonale się złożyło, że ta pustoszała. Przełknął ślinę i spojrzał się na uśmiechniętego blondyna, który teraz przeglądał coś na tablecie.
— Ale ja nie mam żadnego interesu do niego! Proszę mnie zostawić! — powiedział Harry, chcąc iść w swoją stronę.
— Jest siedemnasta. Na siedemnastą trzydzieści jest rezerwacja w ulubionej restauracji dyrektora. Nie chciałbym mieć potrącone z pensji za przybycie spóźnionym. Dlatego nalegam, żeby poszedł pan za mną.
— Odmawiam — rzucił Harry, zaczynając się denerwować. — Kim pan jest? O co w tym wszystkim chodzi?
— Mój pracodawca chce panu pomoc z pańskim, no cóż... Nieprzyjemnym problemem.
— Przepraszam bardzo? — niemal pisnął Styles, odsuwając się na kilka kroków.
— Dobrze pan słyszał. Nie mam czasu, aby znowu wszystko mówić dwa razy. Nazywam się Niall Horan, to moja wizytówka. — Nagle w ręce blondyna znalazł się kartonik wydrukowany na grubym, śnieżnobiałym papierze. — Możemy już ruszać? Szef nie lubi czekać.
— Nie mam zamiaru brać udziału w jakiś szemranych interesach — powiedział hardo Styles, odwracając się i szybkim krokiem ruszając w swoją stronę. Jego serce biło ze strachu jak oszalałe, a wizytówka paliła jego dłoń.
— Proszę się nad tym zastanowić!
———
— Co zrobił!?
— Odmówił i uciekł — powtórzył Horan, wpatrując się w Tomlinsona, który zaciskał palce na teczce, która trzymał. Zaraz odrzucił ją na bok.
— Co za arogancki dzieciak — prychnął mężczyzna, stukając palcami o kolano. Louis dawał mu takie perspektywy na życie, a ten chłopak od tak sobie to odrzucał.
— Jest tylko sześć lat młodszy.
— Horan, czy ty chcesz zostać zwolniony, skoro jesteś taki mądry?
— Poproszę, dostanę wtedy sporą odprawę — mruknął bez wahania w odpowiedzi, sprzątając skrzynkę szefa. — Zostawiłem mu wizytówkę. Skoro wie, że pomożemy mu w jego chorobie, może w końcu zmądrzeje.
CZYTASZ
Contracted Love + Maybe Our Love Was Not Enough
FanfictionCZ. I: Kim jest Harry? A może lepiej... Jaki jest Harry? Można go łatwo opisać, jako najmilszą osobę na świecie. I to dosłownie. Wydaje się, że nie ma osoby, która by go nie uwielbiała. Zawsze jest pomocny, uprzejmy i niemal świeci przykładem. Nawet...