25

351 17 0
                                    

Uśmiechał się do siebie. Wszystko działało perfekcyjnie. Miał wrażenie, jakby osiągnął nowy poziom w pomaganiu ludziom się odnaleźć. Musiał się powstrzymywać, aby nie nazwać się geniuszem. Chociaż kiedy był w domu, nie ogranicza pochwał w swoją stronę. W końcu niecodziennie trafiał się ktoś tak niesamowity jak on.

Teraz rozwalał się na kanapie przed gabinetem swojego szefa. Nie przejmował się czymkolwiek, widząc, że Tomlinson siedzi na telefonie i ignoruje to, co działo się dookoła.

Niall aż sam postanowił wyjąć komórkę i sprawdzić, co działo się na grupowym czacie. Musiał przecież być na bieżąco ze wszystkim, inaczej nie miał nawet zamiaru zasiadać do swojego lunchu.

jlo: widzieliście? Tomlinson dzisiaj na nikogo nie warczał.

xkitty: może ten jego mąż w końcu wziął go w obroty. nie ma innego wyjaśnienia.

captainoftheship: to miłość tak zmieniła naszego szefa!! ja to wiem i ja to wam mówię wszystkim!

v_v_v: ten dupek i miłość? na pewno. prędzej zjem swój język niż powiem to na głos.

captainoftheship: jeszcze zobaczycie, że to ja mam rację.

Niemal szczerzył się do siebie jak głupi. Sporo osób zauważyło, że Tomlinson zrobił się nieco łagodniejszy w obyciu. Oczywiście to nie znaczyło, że teraz był dobrym szefem, który od tak zgadza się na wszystko i śmiał się z pracownikami przy automacie z kawą. Ale przynajmniej nowa stażystka w biurze jednego z dyrektorów podwykonawczych nie uciekła z płaczem po spotkaniu z samym diabłem.

Może miał za wysoką samoocenę, ale uznał, że co jak co, ale on to powinien co najmniej jakiegoś Nobla dostać e dziedzinie pokoju na świecie.

Jednak w końcu pomyślał, że musiał sam stworzyć dla siebie nagrodę, bo żadna nie dorównywała temu, co on sam osiągnął.

A ile pracy jeszcze go czekało!

———

Czy był szczęśliwy? Bez przesady, nie użyłby takich słów. Nie miał zamiaru narzekać na swoje życie, więc uznał, że był całkiem ukontentowany. Całkiem podobało mu się to, że z samego rana mógł całować Harry'ego, który sam wydawał się być bardziej zainteresowany jego osobą.

Oczywiście nie przyznałby tego głośno, ale całkiem lubił to uczucie, jak brunet niemal roztapiał się w jego ramionach. Siedział na telefonie, zastanawiając się, czy nie wziąć Stylesa na lunch. Wiedział, że ten i tak siedział w domu, więc Louis uznał, że nic nie będzie stało mu na przeszkodzie.

Wybrał odpowiedni numer i przyłożył urządzenie do ucha, rozsiadając się w swoim fotelu niczym król.

— Słucham? — odezwał się Harry, kiedy chwilę później odebrał połączenie.

— Co robisz?

— Nudzę się. Mam wrażenie, że nawet Cliff ma mnie dosyć.

Louis niemal się uśmiechnął. Całkiem polubił te krótkie rozmowy z Harrym, które czasami przeprowadzał. Naprawdę od momentu ich randki, wydawało się, że brunet stał się bardziej przyjazny dla oka Tomlinsona.

— Jeśli chcesz, możemy wyjść razem na lunch. Nie oferuję za wiele prócz bufetu na dole, żeby nie wciskać się w korki, ale nie jest taki tragiczny.

— Mogę coś szybko przygotować i przywieźć, Lou.

Może dokładnie na taką odpowiedź liczył szatyn. Wiedział, że jego mąż potrafił gotować i uznał, że skoro ten sam coś proponował, to miał zamiar z tego skorzystać.

Contracted Love + Maybe Our Love Was Not EnoughOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz