11

297 18 3
                                    

Powiedział o wszystkim Anne. Ta zdecydowanie poparła swojego syna, kiedy ten powiedział, że ze ślubu nici. Od początku nie popierała tego pomysłu, a teraz widziała, że Harry poszedł po rozum do głowy. Nawet jeśli cieszyła się z możliwości, że ten będzie zdrowy, to przynajmniej nie takim kosztem.

— Pojadę tam jutro, oficjalnie to zakończę.

— Dobrze, kochanie. Pamiętaj, że zawsze będę cię wspierać.

— Dzięki, mamo.

Resztę wieczoru spędził z kobietą. Grali razem w gry i Harry naprawdę się uspokoił. A przynajmniej niej na tyle, aby móc zasnąć bez większego problemu.

Nawet jeśli się bał, że nie uda mu się ugrać czegokolwiek.

———

Pierwszy raz, kiedy widział ten budynek był dla niego zaskakujący. Był wtedy na studiach i szukał pracy. Nigdy nie myślał o pracy w korporacji. Widział te wszystkie osoby i był zaskoczony, jak wszystko było organizowane.

Gdy pierwszy raz wchodził do środka był pod wrażeniem ogromu, jaki niosła za sobą firma. Mógł wyobrazić sobie przepływ tysięcy funtów, które musiały co chwila przechodzić przez poszczególne działy. Nie mógł uwierzyć, że zostanie mężem kogoś, kto był na samym szczycie tej piramidy. I nawet jeśli miało to być małżeństwo z rozsądku, to Harry wciąż czuł się zamroczony tym wszystkim.

Teraz miał ochotę wymiotować. Kiedy pojawił się w lobby, wszyscy zaczęli rzucać ukradkowe spojrzenia w jego stronę. Starał się to ignorować, idąc za Niallem, który rozmawiał z kimś przez telefon.

— Ale był wczoraj wściekły. Nie wiem, co mu pan powiedział, ale cieszę się, że nie miał wtedy żadnego spotkania.

Słowa Nialla sprawiły, że Harry poczuł się trochę głupio. Wiedział, jak ważną pracę miał Louis, a sytuację mogli rozwiązać na spokojnie. Westchnął, kiedy wchodzili do windy, a wiele osób witało się z nim tak, jak gdyby już od dawna był małżonkiem Tomlinsona. Nawet osoby, które wyglądały na wysokie statusem zdawały się traktować go z szacunkiem.

Wysiadł z windy na najwyższym piętrze i ominął sekretarkę i Nialla, wchodząc do gabinetu bez żadnej zapowiedzi. Louis siedzi w tym czasie i jadł ciastko z nogami na biurku i okruszkami na garniturze.

Harry zdecydowanie nie miał go widzieć w takiej pozie i już szykował się wewnętrznie na kolejną kłótnię.

— Co ty tutaj robisz?

— Jest równo dziesiąta. Chciałeś, żebym przyszedł. No to jestem.

— Siadaj.

— Postoję — powiedział pewnie Harry, opierając się biodrem o jeden z foteli. — To będzie krótka rozmowa.

— Jak chcesz. Chciałem ci tylko powiedzieć, że nie zerwiesz umowy — powiedział Tomlinson, odkładając porcelanowy talerzyk i zakładając dłonie na brzuchu.

— Dlaczego jesteś taki pewien tego, co mówisz?

— A dlaczego nie? Nie zbierzesz tych pieniędzy, niezależnie od tego jak bardzo byś chciał. Jestem twoją ostatnią deską ratunku, Harry.

— Chciałbyś — prychnął brunet, wpatrując się z niechęcią w mężczyznę.

— No dobrze, postawmy sprawę inaczej, jeśli nie chcesz po dobroci. Moi prawnicy chętnie coś na ciebie znajdą. Choćby wydatki związane z garniturami. Chyba nie rozumiesz, że zniszczenie ciebie, twojej całej rodziny, to dla mnie pstryknięcie palcami i może dwa telefony. Myślisz, że odsetki do kredytu nie mogą wzrosnąć? Chyba nie wiesz, jak łatwo można coś komuś obiecać za małą przysługę.

Contracted Love + Maybe Our Love Was Not EnoughOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz