14

299 19 0
                                    

Ich pierwszy wieczór jako małżeństwo minął zadziwiająco dobrze. Jakimś cudem nie pokłócili się o nic i Harry bawił się nawet całkiem nieźle, słuchając Louisa który komentował wiadomości. W tym czasie to brunet miał na swoim kolanach Clifforda i cieszył się, źle piesek jednak wybaczył mu jego niemiłe zachowanie z rana.

Niedzielę spędzili osobno. Tomlinson spędzał dzień w biurze, nawet nie budząc młodszego na śniadanie. Harry za to wstał może i nieco później, ale to nie zmieniało faktu, że bezcelowo kręcił się po domu, przygotowując sobie z rana torbę do szpitala. Clifford dzielnie podążał za nim, czasami dopominając się o smakołyk albo głaskanie. Porozmawiał przez telefon ze swoją mamą i leżał na kanapie, znudzony brakiem zajęć. Nie miał nawet ochoty jakoś specjalnie myszkować po domu, ponieważ wydawało się, że prócz ubrań i jakichś zdjęć, Louis nie miał za wiele tajemnic. Ale Harry nie dziwił się aż tak bardzo. Widział raz kalendarz Tomlinsona i jak wypchany był.

W południe pojawiła się pani Mary, która porozmawiała chwilę z Harrym, w końcu zajmując się swoimi codziennymi obowiązkami. Próbował oglądać telewizję, ale nie było w niej nic ciekawego, a na książkę nie miał tego dnia siły.

Zjadł obiad sam i było mu z tym nieco dziwnie. Kiedy jadał w pracy, to zawsze ktoś kręcił się po pokoju nauczycielskim, a w domu najczęściej miał przy sobie Anne.

Nie wiedział, że dzień może być aż taki nudny. Większość popołudnia przespał, a w tle grał telewizor. Clifford w tym czasie drzemał przy nim, od rana naprawdę nie opuszczając go nawet na krok. Harry cieszył się, że miał chociaż takiego małego, futrzastego przyjaciela.

Kiedy Harry spał w najlepsze, do domu wrócił Louis. Nie siedział dzisiaj do późna w biurze, jak miał to w zwyczaju. Chciał uzupełnić resztę dokumentacji, a w domu nie potrafił się skupić na pracy tak, jakby chciał.

Clifford zaraz zeskoczył z kanapy, słysząc, że ktoś nowy pojawił się w budynku. Zaraz zamerdał ogonkiem, widząc, że to jest najlepszy ludzki przyjaciel.

— Cześć, kumplu — zaczął Louis, kucając, aby pogłaskać psa. — A co tutaj tak cicho? Nie ma nikogo w domu?

Piesek nie odpowiedział, w końcu będąc tylko zwierzęciem, ale zaraz pognał w stronę salonu. Tomlinson spojrzał na Clifforda i poszedł za nim. Domyślał się, że ten gnał jak głupi do Harry'ego.

I faktycznie znalazł ich w salonie. Piesek biegał wokół kanapy, a brunet spał spokojnie. Louis mógł odczuwać pewną przyjemność z uprzykrzania życia swojego męża, ale wiedział, że ten będzie miał kolejne dni ciężkie.

— Chodź, Cliff. Damy Harry'emu pospać. Pomęczysz go później.

Szczeniak zaraz znalazł się przy szatynie, dumnie idąc za nim do kuchni. Liczył w końcu na jakąś przekąskę od swojego pana. A najlepiej dwie.

———

— Jest pan gotowy? — zapytał Josh, który rano przyjechał do domu Tomlinsona, gotowy na kolejny dzień pracy.

— Chyba nigdy nie będę, ale nie mam wyjścia.

Harry nie wyglądał najlepiej. Chociaż sporo spał poprzedniego popołudnia, tak w nocy nie mógł zmrużyć oczu nawet na chwilę. Zaczął myśleć dużo o zabiegu i bał się, że coś mogło jednak pójść nie tak.

W środku nocy nie miał nikogo, z kim mógłby podzielić się swoimi wątpliwościami. Dlatego miał wory pod oczami, jego włosy były w okropnym nieładzie, a sam miał na sobie dres, w którym normalnie nie wyszedłby z domu.

Contracted Love + Maybe Our Love Was Not EnoughOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz