29

363 20 1
                                    

Żyli niemal jak w bańce mydlanej. Harry czuł się niemal jak w niebie, żyjąc miłością. Nic innego się dla niego nie liczyło. Ale faktycznie też tak było. Ledwie tydzień po ich rozmowie w czasie rocznicy wszystkie rzeczy z jego sypialni znalazły się u Louisa i musiał przyznać, że spało mu się jakoś przyjemniej, kiedy miał drugą osobę przy sobie. Może też dlatego, że przylepna strona Harry'ego mogła bezkarnie przytulać się do szatyna, który odsunął się tylko raz, kiedy brunet przypadkiem zdzielił go z łokcia.

Jedyne, czego Harry nie lubił, to budzik w telefonie mężczyzny. Louis niemal codziennie wstawał przed szóstą rano i Styles choć sam nie należał do osób, które spały do południa, to za pierwszy razem nie wiedział, co się działo, kiedy o piątej trzydzieści w sypialni rozległ się alarm. Niemal spadł z łóżka i był niemal zły na szatyna, który podnosił się z pościeli.

Miał jednak coś, co było po prostu smutną miną i zmusiło Tomlinsona do przestawienia alarmu o pół godziny. Chociaż Harry'emu dalej się to niespecjalnie podobało, to wiedział, że nic lepszego nie uda mu się w tym temacie osiągnąć, dlatego przystał na warunki swojego męża. Jedli razem śniadania, ale w tej kwestii niewiele się zmieniło, bo Louis często przeglądał coś na swoim tablecie. Jednak o wiele częściej podnosił wzrok, szczególnie kiedy brunet coś mówił.

Zawsze przed wyjściem Harry całował go na pożegnanie i zajmował się swoimi sprawa przez resztę dnia. Jakoś żyło mu się przyjemniej, kiedy nie spędzał dnia na zastanawianiu się, jak unikać Tomlinsona. Zaczął też szukać nowej pracy. Co prawda czasami nadal pomagał w firmie swojego męża, ale to nie było to, co pragnął robić. Nie chciał jednak też siedzieć cały czas tylko w czterech ścianach, jednak nie podjął jeszcze rozmowy z Louisem na ten temat.

Dlatego postanowił to zmienić. Musiał jednak poczekać, bo tego wieczora czekała ich jakaś premiera, na którą obaj byli zaproszeni. Harry pierwszy raz cieszył się z tego wyjścia. Nie będzie musiał udawać, że jest zainteresowany mężczyzna, bo teraz faktycznie chciał okazywać mu publicznie czułość.

W garderobie, która przylegała do sypialni Louisa, czekał na niego nowy garnitur i Harry choć był zły, że szatyn wydawał na niego tyle pieniędzy, to równie mocno chciał wycelować go całego, bo materiał i wzór na nim były najpiękniejszym, co Harry w życiu widział.

Ale ten wieczór miał być w końcu ich. Teraz mogli błyszczeć tak bardzo, jak tylko chcieli.

———

Normalnie nie czuł się komfortowo, kiedy te wszystkie lampy aparatów uderzały w niego swoim blaskiem. Ale teraz było jakby inaczej, kiedy stał wciśnięty w bok Louisa, który trzymał go mocno. Uśmiechał się lekko, słysząc jakieś westchnienia że strony reporterów, kiedy w pewnym momencie Tomlinson odwrócił się, aby coś mu powiedzieć, jednak z boku wyglądało to tak, jakby całował swojego męża w policzek.

Prawda jednak była taka, że Louis rzucał złośliwe hasła w stronę fotografów i Harry nie mógł powstrzymać uśmiechu, chociaż wiedział, że nie powinien się śmiać z tak paskudnych żartów, jakie opowiadał szatyn.

Sama premiera była jednak nudna. Harry nie czuł się podekscytowany całym wydarzeniem, a serce stanęło mu tylko kilka razy, kiedy widział kogoś sławnego.

— Naprawdę? Wyglądam o wiele lepiej od tego marnego aktorzyny — mówił niemal za każdym razem Louis, kiedy Styles mówił o kimś z zachwytem. No i może Tomlinson robić się nieco zazdrosny, ale tylko nieco. W końcu to inni powinni zazdrościć mu.

— Oczywiście, że tak — zgadzał się Harry, chcąc udobruchać Louisa.

Widać było, że kilku fotografów, którzy byli zainteresowani ich dwójką. Być może również dlatego, że było ich to pierwsze tak mocno publiczne wyjście od dłuższego czasu i naprawdę nie szczędzili sobie czułości.

Contracted Love + Maybe Our Love Was Not EnoughOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz