Dziecko stało się między nimi czymś w rodzaju tematu tabu. Chociaż Louis obiecał, że wrócą do tej rozmowy, to tak się jednak nie stało, a minęły już niemal dwa tygodnie od kiedy wrócił do domu. Wiedział, że najpierw obaj musieli się uspokoić do porządku, aby nie powodować kolejnych, niepotrzebnych kłótni. Pogodzili się, przyrzekając sobie, że nic więcej nie stanie tak mocno między nimi. Ale musieli to sobie wypracować.
Spali razem w jednym łóżku, ale najczęściej z Cliffordem pomiędzy nimi. Nie zasypiali już wtuleni w siebie tak, że Harry nie wiedział czy najpierw Louis go ugotuje przez ciepło jakie się między nimi wytwarzało, czy może jednak udusi, kiedy czuł te trzymające go mocno ramiona. I to nie tak, że nie chcieli, ale pies wydawał się być obrażony całą sytuacją, która spowodowała konflikt między nimi i teraz dopraszał się o swoją część miłości i uwagi.
Mimo wszystko, obaj i tak nadal mieli wiele problemów w sobie. Harry nadal nie zapomniał o swoim pragnieniu. Ba, miał wrażenie, że nadzieja na nowo rozpaliła się w jego sercu, kiedy Louis jednak do niego wrócił i mówił, że wciąż będą razem. Jednak z dnia na dzień ta znów gasła. Jego mąż za to wciąż nie potrafił wyrzucić słów bruneta dotyczących rozwodu. Zaczynał myśleć, czy brunet naprawdę byłby zdolny do takiego kroku.
Obaj mieli sobie tak wiele do wyjaśnienia, jednak byli zbyt uparci w swoich przeświadczeniach, aby poruszyć tak drażliwe dla nich tematy. Może po prostu potrzebowali czasu, aby uporać się ze wszystkim.
Ewentualnie ponownej wizyty u terapeutki, u której spędzili trochę czasu kilka lat temu. Obaj uznali, że to będzie dla nich chyba najlepsze rozwiązanie.
— — —
Louis siedział z Harrym w biurze. Pracowali razem, rozmawiając o kilku usprawnieniach, jakie ten pierwszy chciał wprowadzić w najbliższych miesiącach. Dlatego szukał opinii u osoby, z której zdaniem liczył się najbardziej.
— Kochanie, nie wiem, może poszukamy jeszcze innych firm, które to wykonają? To nie jest duża zmiana, może uda nam się wynegocjować lepsze ceny?
— Myślałem nad tym, Hazz — odpowiedział Louis, gładząc spokojnie udo bruneta. Tak bardzo tęsknił za nic, za jego uśmiechem i ciałem, że teraz nie mógł odpędzić od niego swoich rąk nawet na chwilę. — Porozmawiam z odpowiednimi osobami, a potem z zarządem na ten temat. Zobaczymy, jak wyjdzie to lepiej dla firmy.
Harry kiwnął jedynie głową, przeglądając kolejne dokumenty. Kiedyś czułby się dziwnie, kiedy pracował, siedząc na kolanach Louisa, ale teraz nie mrugnął nawet okiem. Był tak przyzwyczajony do ich bliskości, że pewnie czułby się bardziej dziwnie, jeśli musiałby być odsunięty od Tomlinsona.
— Widziałeś, że dzisiaj do kin wchodzi ta nowa komedia romantyczna? — zagaił nagle Harry. Wyglądał już dużo lepiej niż przez ostatnie dni, jego skóra nabrała kolorów, a cienie pod oczami zniknęły. — Moglibyśmy na nią pójść i w końcu się trochę rozerwać.
— Nienawidzę komedii romantycznych, skarbie — mruknął w odpowiedzi Louis, przewracając zabawnie oczami. — Przerabiamy to od dobrych dwóch lat.
— Tak i zawsze kończy się na tym, że jednak wybieramy się na nie wspólnie.
— Bo mogę wtedy dobierać się do ciebie w kinie.
Harry westchnął i odwrócił się lekko, aby spojrzeć na swojego męża. Takie dni były dla nich najlepsze. Jakby obaj zapominali o tym, co złego wydarzyło się między nimi w ostatnich tygodniach. Wiedzieli, że tego potrzebowali. Upewnić się, że przetrwają razem, nawet pomimo sztormu w ich sercach i życiu.
Nagle jednak ktoś wparował do gabinetu. Louis zaraz zacisnął mocniej ramiona, które miał wokół Harry'ego, jakby liczył na to, że tym sposobem zrobi z siebie tarczę, aby obronić przed czymkolwiek bruneta. Kto śmiał wejść sobie do niego od tak?
Żaden z nich nie spodziewał się jednak kobiety, która będzie wpatrywać się oskarżycielsko w stronę Louisa. Szatyn nie miał zamiaru nawet udawać przestraszonego, tylko zaraz wezwał ochronę. Co prawda nie wiedział, kim był ich niespodziewany gość, ale wolał nawet się nie dowiadywać. Rozszalała kobieta to nie była osobą, z którą miał zamiar walczyć na słowa.
— Zrobiłeś mi dziecko! — wypaliła jednak ta, wskazując palcem oskarżycielsko w stronę Tomlinsona.
— Zrobiłem, przepraszam, co? — zapytał Louis, krzywiąc się, jakby same te słowa go oburzyły.
— Dziecko!
— Oczywiście, ciekawe tylko kiedy — burknął szatyn. W życiu nie widział nawet tej kobiety, więc już widział, jak stawał się ojcem dla jej dziecka.
— Jak to kiedy! Na ostatniej delegacji.
Louis spojrzał się na nią. Później na Harry'ego, który starał się nadążyć za tokiem wydarzeń. I znów spojrzał na kobietę.
— Nie wiem czy wiesz, ale nie jestem zainteresowany płcią przeciwną.
— Tak? Wtedy brzmiałeś kompletnie inaczej.
— Jak ochrona nie przyjdzie do dziesięciu sekund, powiemy, że wypadła przez okno, okej? — burknął Tomlinson, kompletnie ignorując nieznajomą. Jasne, miał przygody z płcią przeciwną, ale miał może wtedy ze dwadzieścia lat, ale z tego co wiedział, nie skończyło się to na żadnej ciąży.
Strażnicy na szczęście pojawili się szybko i wyprowadzili kobietę z biura dyrektora. Louis był lekko zaskoczony tą niespodziewaną wizytą, ale to naprawdę musiał być kiepski żart.
— Spałeś z tą kobietą? — zapytał lekko zdenerwowanym tonem brunet.
— Proszę cię, Harry, znając życie to w jej snach. Musiała mnie zdenerwować, cholera jasna.
— Skąd wiedziała w takim razie gdzie cię znaleźć i o delegacji?
— Wiesz, to nie są specjalnie poufne informacje i ja sam się na nich nie pojawiam. A adres firmy można znaleźć jakby, no, wszędzie.
— Nie wiem, Louis, dlaczego coś mi tutaj śmierdzi?
— Ja też nie wiem, Harry, ale ja się dla twojej informacji rano kąpałem. I chciałbym ci tylko powiedzieć, że jedyną kobietą, za którą odwróciłbym wzrok byłbyś ty, gdybyś postanowił zmienić płeć.
— Przed chwilą powiedziałeś, że nie interesują cię kobiety. Już nie udawaj takiego bajeranta, Lou— powiedział oskarżycielsko Harry, a w jego głowie pojawił się kompletny mętlik.
— Ale interesujesz mnie ty, więc nie rozdziawiaj już tak tej swojej pięknej buźki, tylko wracajmy do pracy.
Styles spojrzał na niego i aż musiał potrząsnąć głową. Wiedział, że Louis by go nie okłamał. Nie robił tego nawet wtedy, kiedy byli na swojej umowie. Ten był jaki był, ale kłamstwo nie było tym, o co można go było oskarżyć. Co więcej, Tomlinson był niemal bezczelnie i brutalnie szczery, więc tym bardziej czuł, że musiał uwierzyć swojemu mężowi.
— Poza tym, ona wcale nie była powalająca — powiedział Louis, kiedy wiedział, że Harry nadal nie był przekonany.
— A ktoś w twoim mniemaniu jest chociaż trochę powalający?
— Ja, oczywiście, głupio pytasz. No i ty, ale wydaje mi się, że to też raczej fakt a nie coś, co musielibyśmy zgadywać. Jesteśmy jak dwa plusy w tej krainie samych minusów, nie sądzisz?
Zaśmiał się, wypuszczając w końcu powietrze. Louis nadal potrafił sprawić, że Harry czuł się rozczulony i zażenowany w tym samym momencie.
Ale może to właśnie był ich urok?
W końcu na pewno nie byli przykładem idealnego małżeństwa, ale Harry wiedział, że nie mógłby stanąć na ślubnym kobiercu z kimś innym niż Tomlinson.
CZYTASZ
Contracted Love + Maybe Our Love Was Not Enough
FanfictionCZ. I: Kim jest Harry? A może lepiej... Jaki jest Harry? Można go łatwo opisać, jako najmilszą osobę na świecie. I to dosłownie. Wydaje się, że nie ma osoby, która by go nie uwielbiała. Zawsze jest pomocny, uprzejmy i niemal świeci przykładem. Nawet...