27

352 20 0
                                    

Czas leciał niesamowicie szybko. Ledwie minęły święta, które spędzili razem, zapraszając obie rodziny do ich domu, a w Nowy Rok całowali się o północy, a Harry marzył tylko o tym, aby ta chwila trwała.

Teraz jednak zbliżała się ich rocznica. I to zbliżała wielkimi krokami, bo tak naprawdę został jeden dzień. Harry strasznie się tym wszystkim denerwował. Już dzień wcześniej siedział w salonie, zastanawiając się nad tym wszystkim. Nie wiedział, co mógł dać Louisowi. Skoro ich relacja była dużo lepsza i brunet już przestał ukrywać przed sobą, że był zakochany.

Te tygodnie sprawiły, że Harry patrzył już na Louisa zupełnie inaczej. Zaczął dostrzegać zalety mężczyzny, które były głęboko ukryte pod jego wadami, jakie zawsze przedstawiał światu na co dzień.

Westchnął, głaskając Clifforda i czując, jak od tego wszystkiego bolała go już głowa.

— Masz jakiś pomysł, mały przyjacielu?

Pies szczeknął, merdając wesoło ogonkiem, jednak to wcale nie przyniosło Harry'emu żadnego pomysłu.

Harry wiedział, że nie miał co kupić Tomlinsonie. Było to bezsensowne, skoro tego było stać chyba na wszystko. Wyjście też odpadało, bo Louis już wcześniej zaprosił Harry'ego. Chodził po domu, zastanawiając się nad tym wszystkim, ale wszystko wydawało mu się głupie.

A został mu tylko dzień.

———

Jednak nic nie udało mu się wymyślić. Był smutny i zły na siebie z tego powodu. Ale uznał, że po prostu spyta się Louisa, kiedy wrócą po kolacji do domu i najwyżej mężczyzna dostanie spóźniony prezent.

Siedzieli teraz w samochodzie i Harry miał dłoń złączoną z tą Tomlinsona, obie spoczywając na kolanie młodszego. Brunet czuł przyjemne ciepło w tamtym miejscu, uśmiechając się delikatnie. Wpatrywał się w ich dłonie, kompletnie ignorując wpatrywanie się w drogę, co zazwyczaj lubił robić.

Wyrwał się ze swoich myśli dopiero, kiedy dojechali na miejsce. Harry zawsze czuł się miło zaskoczony, kiedy pojawiali się w nowych miejscach, nawet jeśli uważał, że kolejne zbyt drogie i wyszukane miejsca nie były potrzebne.

Dlatego zdziwił się, kiedy znaleźli się w małej knajpce, którą sam znał, ale rzadko do niej przychodził, głównie przez wzgląd na odległość i pieniądze.

— Dzisiaj nic ekskluzywnego?

— Nie, chciałem, żebyś czuł się dobrze. Wiem, że miejsca, w których ja lubię jadać trochę cię krępują — odpowiedzi lekko rozbawiony Louis, wysiadając z samochodu.

Harry chciał zrobić to samo, ale Tomlinson zaraz znalazł się przy nim, kiedy on sam ledwo odpiął pas. Wiedział, że powinien się do tego przyzwyczaić, ale za każdym razem było mu miło, gdy szatyn wykonywał w jego stronę takie drobne gesty.

W środku było kilka zajętych stolików, a oni wybrali pierwszy, który im się napatoczył. Teraz przynajmniej Harry rozumiał, dlaczego Louis nie kazał mu ubierać nic eleganckiego, tylko coś, w czym miał czuć się dobrze.

Czuł się zupełnie inaczej niż podczas ich poprzednich wyjść. Nie musiał uważać, żeby się źle nie zachować, czy nie powiedzieć czegoś za głośno. Podobało mu się to, że uchodzili niemal za zwykłą parę.

Po kolacji wyszli z lokalu. Harry uśmiechał się niemal jak dziecko i kiedy byli już w samochodzie, Louis nachylił się i połączył ich usta.

— Szczęśliwej rocznicy? — zapytał z bezczelnym uśmieszkiem na twarzy, a Harry zaraz znów poczuł się głupio, bo przecież nic dla szatyna nie miał. — Co jest, Harry? Niedobrze ci? Jasna cholera, wiedziałem, że coś z tą rybą było nie tak.

Contracted Love + Maybe Our Love Was Not EnoughOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz