10-Nora huncwotów/2rok

561 33 14
                                    

Chłopcy siedzieli w swojej norze huncwotów. Obecnie sie nudzili, a kiedy tak było James zawsze wpadał na bardzo głupie pomysły. Westchnął głeboko.-Nuuuuudze sie.

-To zacznij pisać referat.- Skomentował Remi kończąc pisać swój. W tym samym czasie zerkał do pracy Syriusza, aby poprawić mu ewentualne błędy.

-Już napisałem…pozjeżdżał bym na sankach.

-Nooo. Szkoda, że do zimy jeszcze tyle czasu. Lubie śnieg.- Skomentował Syriusz siedzący obok Remusa, ale na ziemi. opierał się o bok łóżka.

-Ja nie lubie. Zimno jest wtedy…ale lubie pierogi z kapustą. Zawsze sie je u mnie robi w ziemie- Wypowiedział się Peter.

-Moooże coś da sie zrobić. Będzie jeszcze zabawniej.

-Co masz na myśli Potter?- Zapytał Black uśmiechając sie cwanie do niego.

-Zapraszam za mną! Wszyscy!

Chłopcy wstali z miejsc i poszli za chłopakiem, który wydawał się dumny z tego co chodzi mu po głowie.

Stanęli przy ruchomych schodach, które co jakiś czas kręciły się.
-No i co to za wielki pomysł?- Zapytał Lupin nie bardzo rozumiejąc o co chodzi.

-Nasza trasa zjazdowa..a tutaj nasze sanki- Wskazał na ławeczkę bez oparcia i z płaską deską od dołu, łączącą dodatkowo nóżki ławki.- Wystarczy ją obrócić i..

-Czyś ty zdurniał do reszty?! To niebezpieczne!- Spanikował Remi na ten idiotyczny pomysł. Miał słuszną racje.

-Jejku no spokojnie. Ogarniemy ci jakiś kask- Zaśmiał się James na co Syriusz nagle zniknął, krzycząc aby poczekali.
Zaraz wrócił z czymś czego nikt sie nie spodziewał. Założył wszystkim na szyje deski klozetowe z łazienki. Były już stare, zdrapane i popękane. W kolorze seledynowym.

-Fuuuuj- Jęknął Peter.

-Wyluzuj. To są nasze kaski. Teraz jest bezpiecznie.

Remus złapał sie u nasady nosa- Powiedz proszę, że chociaż to jakoś wyczyściłeś..

-Dobra tam. Później ustalimy jak bardzo to obleśne. Wsiadajcie na nasze sanie! 

James wciągnął wszystkich. Siedzieli razem gęsiego na tym prowizorycznym pojeździe. Złapali się mocno i odepchnęli prosto na schody.
Ławka niemal od razu zaczęła nabierać prędkośći. w dodatku schody cały czas sie kręciły, więc nie wiadomym było, gdzie pojadą dalej.

-JuuuHUUU- Krzyczęli Syriusz z Jamesem.

Remus i Peter raczej wrzeszczeli z przerażenia. Niższy nie otwierał oczu w ogóle. Remi za to nie potrafił ich zamknąć. Zjeżdżali z jednych na drugie. Nagle stało sie coś czego plan Pottera nie przewidywał. Nie dotarli do ostatnich schodów, bo te na których obecnie byli zatrzymały się na następnych…ale te już były nieruchome, bo trzymały się całkiem ściany. Tak oto skończyła sie przejażdżka rozbiciem się na ścianie. Obrazy kręciły głowami niezadowolone. Chłopaki nie wstawali. Jeden z portretów udał się po pomoc, bo przecież nie zostawią połamanych uczniów na schodach.

Gdy leżeli już w bandażach, całą czwórką w skrzydle szpitalnym nie patrzyli na siebie. Obolali leżeli w ciszy. Gdy wszedł dyrektor też sie nie odezwali.

-To jest chyba wystarczającą karą za wasz głupi wybryk…wracajcie szybko do zdrowia..Macie kategoryczny zakaz przesuwania choćby o milimetr jakiejkolwiek ławki.- Powiedział i wyszedł jak gdyby nigdy nic.

Nadal panowała cisza. Do momentu, aż nagle Remi parsknął śmiechem i rozkręcał się w tym. Zaraz zaraził tym reszte chłopaków i jakby zapomnieli o bólu. Poprosili nawet pielęgniarkę o zrobienie im paru zdjęć na ścianę Remusa,

***
Taki prezent pod choinkę. 3 rozdziały dziś. Wesołych świąt!

Memoriae [WOLFSTAR] [JEGULUS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz