51-Koniec dzieciństwa/7rok

479 28 13
                                    

-Jaaaak to zlecało?!- Przeciągnął sie Syriusz i wziął do ust kufel piwa kremowego.

-Nie wierze, że to już po egzaminach.- Skomentował Remus.
James tylko patrzył w swój kufel i sie uśmiechał.

-Rogaś? A ty co taki? Wiem, że wojna zapasem i jakiś frajer bez gustu jest postrachem wokoło…ale to koniec szkoły..Mimo wszystko powinniśmy korzystać z ostatniej chwili dzieciństwa.

-Co? A..nieno. Nie martwie się wojną. Znaczy.. nic. Wybaczcie. Zamyśliłem się.

-Ostatnio dużo myślisz, kiedy sie tego nauczyłeś?

Potter myślał. Sporo. Martwił sie. Zaczął gdy w połowie roku zniknął Regulus i nie odpowiadał na listy. Jednego wieczoru usłyszał jak Syriusz zwierza się Remusowi, że Regulus nie wróci już…że rodzice go nie poślą więcej do szkoły, gdzie chodzi “rebeliant”. Samo to sformułowanie dawało sporo do myślenia. Przez głowę Pottera przewijało się pełno złych scenariuszy, a tylko czasem pojawiała się nadzieja w tych mniej mrocznych.

-Miałem dobrego nauczyciela.

-aaaaaa to ten nieznajomyyy amor! Kiedy ty nam przedstawisz tą słodką, tajemniczą duszyczkę?!- Black złączył dłonie krzyżując palce, przykładając ją do policzka i trzepocząc rzęsai. -Czyżby to była panna Evans?

-Weź..nie. Nie ma żadnej tajemniczej, słodkiej duszyczki.

-Zerwaliście?

-Syriusz!

-No co?! Przez lata nie powiedziałeś nic, a doskonale wiem, że sie z kimś umawiałeś.

-Syriusz. Odpuść Rogasiowi. Przyszliśmy się wyluzować. Kto wie, kiedy będzie okazja jeszcz sie napić. Niebawem pierwsze rozkazy z zakonu.

-No tak…no to co. Za powodzenie?

Łapa uniósł swój kufel. To samo zrobił lunatyk i rogacz. Uśmiechali się do siebie i przybili.
-Brakuje mi tu glizdogona- zauważył Lupin po przełknięciu napoju.

-Ciekawe, gdzie sie podział.

-Już rok temu jakoś tak..był nieobecny.

-Był na zebraniu zakonu.

-Może jest zapracowany. Podobno podłapał robote jeszcze podczas przerwy zimowej.

-To teraz za jego zdrowie.

Ponownie unieśli kufle wznosząc toast za kumpla.

-Ej..a..-Syriusz nie mógł ze śmiechu- pamiętacie jak Peter wykradał ciastka z kuchni i jak go przyuważył..ppfff Filch..Jak..jak wbiegł do łazienki dziewczyn, a one sie przebierały?

Huncowci równo parsknęli śmiechem.

-I wyszedł ze śladami liścia na policzku.

-I jeszcze ze stresu wyczarował sobie wielkie płaki kwiatu wokół głowy!

-To było dobre! Potem te kwiatki płatki wyczarował wokół głowy Severusa!

-A ja mu wtedy ubrania przemalowałem na zielono.

Śmiali sie do łez.

-Wyjątkowo paskudny był z niego kwiatek.

-Chyba zakwitnięty chwast.

Kolejny wybuch śmiechu. Kolejny i kolejny. Do przegadania mieli całe 7 lat. Przeżywali to jeszcze raz opowiadając wspomnienia. Syriusz wszedł na stół- Pożałujsz!
Tego. Pottah!- Akcentował wśiekle, niemal szeptem niczym upokorzony Lucjusz Malfoy.- Jeszcze sie. Poli.Czymy. Pryh pryh.

Niemal pluli piwe,.

-Złaź łapa bo nas wywalą- Upominał Remi przez śmiech i ciagnął go za nogawkę.

-Divo Lucyno Malfoyówna co tak patrzysz jak troll w bagno.. popuść sobie, bo wyglądasz jakbyś miała zatwardzenie. Najadłaś się śliwek w jajku? i srzelam mu niegroźną iskierką z różdżki w nos przez co spalają mu sie brwii. W sumie różnicy nie było..

Teraz starali sie utrzymać poważną mine. Wszyscy. Zrobili przerwe, aby zaraz równo. Jak jeden maż powiedzieć:

-MÓJ OJCIEC SIE O TYM DOWIE!

Następny wybuch śmiechu.
Po kilku chwilach, gdy James się juz uspokoił i ochłonął wstał.

-Ej a ty gdzie?

-Ja musze już iść..mam jeszcze sprawę dziś do załatwienia. Dzięki za ten wieczór.

-My też ci dziękujemy. Idź bezpiecznie i widzimy się sam wiesz gdzie.

Potter pokiwał głową i wyszedł zostawiając przyjaciół samych.

-Tooo co? Idziemy gdzieś..gdzieś?

-Hmmm gdzie?

-Aaaa gdzieś.

-Aaaa okej.

Memoriae [WOLFSTAR] [JEGULUS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz