57- Wesele

537 27 14
                                    

James pobiegł za postacią w fedorze, ale nie znalazł jej..zniknęła magle sama z siebie…nie pozostawiając nawet śladu buta…zjawa..zmora..sen…duch.. prześladował go. Wstydził sie wrócić na pole bitwy, gdyż było po wszytskim, a on zamiast walczyć biegał za wytworem własnej wyobraźni.
Widział jak Syriusz i Remus tarzają sie po ziemi..on jak każdy dał sie przebadać i wrócił do normalnego życia..wrócił do domu rodzinnego, kiedy Syriusz i Remus wprowadzili się do domu nieżyjących już  rodziców Lupina.
Żeby zadośćuczynić za opuszczenie miejsca walki..o czym nikt nie wiedział postanowił, że wesele przyjaciół da im zorganizować w wielkiej rezydencji Potterów. W przepięknym,  wielkim ogrodzie zanim ten budek pójdzie na sprzedaż. Mieszkanie w nim w samemu nie służyłoby mu.
Wiedział doskonale, że ma problem. Że nawiedza go zjawa. W dużym budynku miała sie gdzie kryć  i napełniać go niepokojem.
Kawalerski zrobili sobie wszyscy razem. W zasadzie nikt nic z niego nie pamięta. Dawno sie tak nie upili jak wtedy. A zrobili je dwa dni wstecz, bo wiedzieli jak potężna jest klątwa kaca.
James postanowił pomóc przygotować się do ślubu Syriuszowi, gdy Remusowi pomagała Lily. Byli w dwóch różnych częściach domu.

Syriusz był w pięknej zielonej szacie ślubnej. Stał przed lustrem, gdy James w czerwonej szacie weselnej- świadka- wiązał mu krawat.
Był zamyślony.

-Tęsknisz za nim Rogacz.

-Co? Za kim?

-Nie udawaj…

-Nie rozumiem.

-Wiem, że ty i mój brat kręciliście ze sobą..

-Co?! Skąd?! Od jak dawna wiesz??

Syriusz cofnął sie pamięcią do jednej z nocy przed wojną. Leżał z Remusem. Wtulony w niego, gdy ten miał kolejny raz ten sam koszmar.

-List Regulusa do Jamesa…

-Jamesa? Ten list był do Jamesa? Nie do Dumbledora?

-ups…

-Co ups?

-nic..

-Reemuus?

-Um… No bo James i twój brat już gdy chodziliśmy do szkoły krecili ze sobą. W zasadzie byli parą, ale bali sie tobie powiedzieć i ukrywali to, a ja soe dowiedziałem przypadkiem. Ustaliliśmy,  że najlepiej bedzie jak oni ci powiedzą, dlatego nic nie mówiłem i tak sie jakos przedłużyło przepraszam- Lunatyk mówił bardzo szybko.

-I dowiaduje sie o tym dawno po skończeniu szkoły?!

-ups…


-Wiem Rogacz od dawna. Nie jestem taki głupi, aby tego nie zauważyć!- powiedział mimo tego jak wyglądała prawda

James opuścił głowę- przepraszam, że robiliśmy z tego taką tajemnice…bardzo go kochałem..kocham

-Chciałbym, aby tu teraz był z nami…aby był przy tobie.

Potter przytulił mocno przyjaciela

-Ej dobrze dobrze..już..bo mi szatę pognieciesz i wymoczysz…

-Sory…

Ślub miał miejsce w ogrodzie. W samym jego centrum tuż przed małą fontanną. Wyznaczona czarownica z ministerstwa stała na czele. Remus i Syriusz patrzyli sobie głęboko w oczy. James stał za Łapą, a Lily za Remusem w czerwonej sukni.. gości za wiele nie było. Ci co walczyli, członkowie zakonu..starzy przyjaciele i skrzaty.

Na Weselu James uśmiechał się szeroko do wszytskich.
Rozmawiał głównie z Lily. Śmiali się praktycznie cały czas..ale gdy ta poszła do toalety, Rogacz oddalił sie od bawiących bardziej w ogród. Oparł się o drzewo gruszkowe…zamknął oczy gdy nagle światło księżyca na moment przysłoniło mu coś.
Otworzył oczy i aż kieliszek szampana wypadł mu z dłoni..ta zjawa..znowu ona..
Ten kapelusz..fedora. postać nagke go zdięła i mu rzuciła. Złapał go…na nim było napisane na złoto "Rogacz" od środka..

-To mój…kim jesteś?

Zjawa podniosła głowę. Uśmiechała sie delikatnie. Twarz miała zmęczoną, ale młodą. Włosy wyglądały jakby wyciągnięte z wody..teraz i kapelusz wypadł z dłoni właściciela.

-Ale..to nie możliwe.

-Ładnie mnie witasz kochany…

James rzucił mu sie na szyje i od razu zaczął namiętnie całować. Nie powstrzymywał łez.. chłopak
.w zasadzie już dorosły mężczyzna również. Zakleszczyli się w wytęsknionym uścisku.

-Syriusz..Remus..wszyscy zwiariują jak cie zobaczą..chodź..muszą cie zobaczyć..

-Nie dziś James..to jest ich noc..oni mają być na świeczniku..z resztą..jak sie okaże, że żyje zamkną mnie w Azkananie…

-a ale..twój list…

-Wiesz jakie jest ministerstwo.

-Wiem..Jutro sie im pokażesz

-Tak..

-Zatańczymy?





Syriusz i Remus całkiem nieświadomi kto zawitał na ich wesele, gdy nadeszła pora udali się do ich sypialni ślubnej.
-James sie postarał.- skomentował łapa zdejmując swoje ubranie.

-Nigdy nie sądziłem, że będę miał takie królewskie wesele. Musimy Jamesowi okazać jakąś wdzięczność

-Pozwole mu opiekować sie naszymi dziećmi.

Remus spojrzał na niego spod byka.

-Racja. Jemu tylko szaleniec dałaby dzieci

Parsknęli obaj śmiechem.

Remus położył sie nagi na łóżku..jednak tym razem nie schował sie od razu pod kołdrę.
Gdy Syriusz sie obrócił do niego przodem. Uśmiechnął sie szeroko, zarumienił i szybko znalazł się obok.

-Ależ cudowny prezent ślubny…

-W końcu musi być ten pierwszy raz..

-Nie gadaj..na prawde? Chcesz spróbować?

-Jak to w noc poślubną nie zasmakować małżeństwa?

-Panie Remusie Lupinie Blacku..kocham pana stokroć

-Panie Syriuszu Blacku Lupinie.. wzajemnie.

Zbliżyli się do siebie pierwszy raz tak blisko. Tak intesywnie. Tak znakomicie. Połączyli oba ciała w jedno. Oddali się romantycznym zmysłom, tworząc z tej nocy wyjątkowy spektakl miłości. Wszelkie strachy, obawy, niepewności poszły w kąt. Byli tylko oni. Ich pokój wypełniły dźwięki rozkoszy…a był to dopiero początek nowych wspomnień...











































KONIEC.

Memoriae [WOLFSTAR] [JEGULUS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz