Skryci pod peleryną niewidką, w trójkę przemierzali korytarze szkoły. Weszli tak do skrzydła szpitalngo.
-Auć Peter nadepnąłeś mi na palec.- Poskarżył się szeptem Syriusz.-Sory no. To James idzie jak pokraka.
-Wypraszam sobie..
-Ćsi Ci..Patrzcie, idzie ta co nigdy nie śpi- Szybko przerwał tę zwadę Black.
-Stawiam moje szczęśliwe gacie, że ona jest wampirem.
-Bardzo odważnie James..Teraz pomału do tamtego łóżka..Patrz..świeci sie tam za kotarką.- Syriusz wyszedł spod peleryny, aby być tam szybije. Reszta też wyszła i zaraz znaleźli się przed nią. Bez ostrzeżenia James rozsunął ją.
Peterowi zabrakło tchu w piersi. Już miał wrzasnąć, ale Black i Potter zasłonili mu usta dłońmi.-C-co wy tu robicie?
-My?! To ty…czemu? Dlaczego w takim stanie? Miałeś być w domu..-James starał się nie być za głośno.
Przed nimi na łóżku siedział Remus w bandażach. Z kilkoma nowymi bliznami na twarzy. mocno podkrążonymi oczami. Miał pełno obtarć i siniaków. Był bez koszulki, cały blady. Denerwował sie. Był zestresowany strasznie. Ręce mu sie trzęsły.
-Ty w ogóle byłeś w domu?- Zapytał cicho Peter.
Remus obiął się rękami wystraszony. Pokręcił głową czując łzy na policzkach. Schował twarz w kolanach. Syriusz usiadł obok i obiął go, na co ten od razu się rozpłakał.
-Remi?Zagaił, ale ten odepchnął od siebie jego rękę- Przepraszam..-Wypłakał roztrzęsiony.-Przepraszam..
-Ale..Remi..o co chodzi?
-Okłamałem was..kłamie..cały czas..ale ja nie mogę powiedzieć..Znienawidzicie mnie..już..już nie możecie mnie lubić..przepraszam. Wybaczcie mi..Ja nie chce zostać sam.
Wszyscy poczuli jak poważna może być sytuacja. Wbrew jego przekonaniom chłopaki nie poczuli do niego nienawiści, ani braku zaufania. Nie chcieli go zostawić. Bardzo sie martwili.
-Ale..Remi spokojnie. Nie zostawimy cie..
-Zostawicie…ja wiem..
-Nie. Nie wiesz. Remusie mów w tej chwili, bo sie martwimy.- Syriusz był stanowczy. Złapał go za dłoń mocno.
-Jestem potworem…bezmyślnym…złym…potworem..-Wypłakał z nienawiścią Remus.
-O czym ty mówisz?
Lupin złapał sie za włosy. Syszał bestie skrywaną w sobie. Jak wyje. Jak kpi z niego.-Dosyć!-Krzyknął zaciskając mocniej oczy- Mam dość…mam dość..-wypłakał bezsilnie- Ja…jestem..
-Wilkołakiem?-Zapytał syriusz.
Remi spojrzał na niego w szoku- Skąd?
-Domyśliłem sie Remi..znikasz zawsze na pełnie..masz pełno blizn..Pies nie zrobiłby takich..
-Przepraszam..przepraszam, przepraszam..
James stał jak wryty. On sie nie domyślił..nawet by o tym nie pomyślał. Podobnie Peter…jednak jego paraliżował strach. Nie ruszył się. Nic nie powiedział.
Black przytulił go mocno do swojej klatki. Był tu najstarszy. Czuł wręcz obowiązek otoczyć chłopaka opieką. Gładził go po włosach.-Spokojnie Remi..no już już..przecież się od ciebie nie odwrócimy. Jesteśmy przyjaciółmi prawda? Jeden za wszystkich..wszyscy za jednego. Nikt nie ma do ciebie za złe, że ukrywałeś to przed nami…
Lupin wtulił się mocno w Syriusza zaspokajając swój płacz.
CZYTASZ
Memoriae [WOLFSTAR] [JEGULUS]
FanficNowa magiczna opowieść o życiu huncwotów. Przedewszystkim o Remusie i Syriuszu +[ James i Regulus]. Jest niczym wspomnienie ważniejszych chwil z ich życia. Lekki powrót do korzeni z nowymi elementami? Zapraszam.