Zamiast ukrywać sie z innymi za murami hogwartu i uczyć się póki jeszcze jest możliwość Syriusz i James w jasnych płaszczach i fedorach na głowach szli szybkim tępem. Śledzili pewnego czarodzieja. Celem było wyciągnięcie z niego informacji dla zakonu feniksa.
Mimo mrocznych czasów sama inicjacja była bardzo przyjemna. W domu samego Dumbledorea. Była to bardzo stara rezydencja, średniowieczny dworek? Miał wieżyczki, pełno pokoi, piękny ogród…wszyscy członkowie zgodni byli aby tam zamieszkać, bądź posiadać swoje kwatery w przypadku zagrożenia. W tym Remus i Syriusz. Mieli wspólny pokój.
James miał pokój sam. Zamykał sie w nim po pracy. Wszystkim wmawiał, że odpoczywa..
Teraz jednak on i Syriusz zbliżali do celu. Dookoła nie było żywej duszy. Osaczyli czarownika. Dali sobie sygnał skinieniem głowy i nagle z jednej różdżki wydobyła sie błyskawica. Black podbiegł do ich celu i docisnął go do zimnej ściany budynku…James nie zaatakował..coś innego mignęło mu i pobiegł to sprawdzić. Zauważył postać ukrytą pod płaszczem. Jej maska odbijała światło księżyca. Ruszył pędem za nią…czuł ucisk w żołądku. Chciał. Musiał zerwać ten kaptur i maske…ale postać rozpłynęła sie w powietrzu…oddychanie go wręcz piekło niemiłosiernie. Czuł sie bezsilny i wściekły. Jakby coś ważnego mu umknęło..zgubił fedore…wrócił do Syriusza, który akurat skończył przesłuchiwać faceta i wyczyścił mu pamięć.
-Gdzieś ty na koze Aberfortha był?!-Czyją koze? A..e..nie ważne wybacz..musiałem coś sprawdzić…wydawało mi sie, że ktoś nas obserwuje..dowiedziałeś sie czegoś?
-Pogadamy o tym w kryjówce…
***
Weszli do środka. Do sali z dużym kominkiem. Tam stał Remus z samym Dumbledorem. Gdy Lupin zobaczył Blacka w wejściu. Od razu ruszył w jego strone i zawisł mu na szyi przytulając mocno- dobrze, że jesteście..cali i zdrowi?
-Tak tak…mam kilka informacji..
-To dobrze. Opowiadaj szybko i sie zbieramy.
-Zbieramy?
-Tak tak iii James nie chowaj sie idziesz też. Jest koncert Frediego Mercurego! Idziemy wszyscy!
-Ja chyba wole…
-James ja cie nie pytam o zdanie. Idziesz. Mam bilety.
***
Dotarli na koncert w idealnym momencie. Wychodził na scene. Emocje ogromne. Ludzi tabuny…a oni gdzieś w tłumie. Szeroko uśmiechnięci. Nawet James.
Kolejna piosenka.
SOMEBODY TO LOVE…
Syriusz złapał Remusa w pasie i przyciągnął do siebie. Ten od razu ułożył dłonie na jego klatce i pocałował go. Końcówka piosenki, a oni oddawali sobie spokojnie pocałunki bujające się. James w tym czasie skoczył po kolejne piwa.
-Świetna randka kochanie-podsumował Syriusz-Potrzebowaliśmy tego wszyscy-oparł się policzkiem o jego klatkę- James chyba nawet bardziej
-Nooo. Ta wojna go zmieniła, a dziś sie tak uśmiechał…
Lupin miał z tyłu głowy możliwy, dokładny powód zmiany Pottera…ale nie miał zamiaru mówić tego na głos. -Jest cudownie
-A będzie jeszcze lepiej gołąbeczki. Mam piwo!- Wtrącił sie James, który właśnie przyszedł do nich.
CZYTASZ
Memoriae [WOLFSTAR] [JEGULUS]
FanfictionNowa magiczna opowieść o życiu huncwotów. Przedewszystkim o Remusie i Syriuszu +[ James i Regulus]. Jest niczym wspomnienie ważniejszych chwil z ich życia. Lekki powrót do korzeni z nowymi elementami? Zapraszam.