37- To tylko bal/5rok

499 32 19
                                    

Remus nie chciał iść. Nie czuł się dobrze. Mimo to obiecał, że zjawi się po prostu później. Stoi w łazience. Opiera się o zlew rękami. I patrzy na swoje odbicie w lustrze. Syriusz przygotował mu swoje ubrania. Granatową koszulę, która nie miała wszystkich guzików, więc nie dało się jej zapiąć pod szyje…to było cwane ze strony właściciela, bo wiecznie narzeka na to jak zapina się Lupin. Spodnie z wąskimi nogawkami jednak rozszerzanymi u dołu jak dzowny. Więc układały się ciekawie na butach. Pasek z dziwaczną sprzączką. Trochę na kowboja…kowboja gwiazdę rocka. Nie skorzystał z biżuterii dołączonej do zestawu. Nie podobało mu się to. Znaczy. To nie były złe rzeczy. Nie podobał się sam sobie. W ogóle. Blizny go denerwowały, to że nie może nawet tych na piersi do końca zakryć .

Jęknął sfrustrowany i spojrzał znowu w swoje odbicie. Jednak tam zamiast dostrzec swoją niezadowoloną mine zobaczył wilka.

-ughh znowu ty?

-I tak marudzisz nad sobą..Remus..idź..

-Nie..nie będziesz jeszcze ty mi rozkazywał. Nie..i koniec..

-Idź..musimy polować Remus.

-O czym ty znowu mówisz..

-Pora łowów…pora..

-Nie wiem czego sie nawąchałeś ostatniej pełni, ale mniej wąchaj.

-Czujesz to mrowienie? To ten czas w roku..jesteś gotowy…zapoluj…

-Nie jestem zwierzęciem..nie rozumiem o co ci chodzi.

-REMUS DO CHOLERY IDŹ NA TEN BAL I NIE WAŻ SIE WRACAĆ Z NIEGO SAM! POLUJ, ALBO ZABEZPIECZ CO NASZE!

Lupin wystraszony cofnął się gwałtownie. Wściekły wilk go przeraził.

-Nie wiem o co chodzi..ja na prawdę..

-Będziesz wiedział. Wszystko zrozumiesz, ale przestań narzekać i idź w końcu !

Remi aż poczuł łzy w oczach ze strachu. Pokiwał szybko głową i wyszedł z łazienki. Nie wiedział o co chodzi wilkowi. Czego on oczekiwał. Dokończył się ubierać  i poszedł do tego pokoju życzeń.

Wszedł na imprezę i odetchnął..nie miał humoru, ale musiał to przeboleć. W oddali zauważył, że James skacze z kimś do skocznej muzyki. Obraca kimś..dobrze się bawi. Uśmiechnął się na ten widok. Dalej spostrzegł jak Peter i  Frank bajerują koleżanki. To był całkiem zabawny widok..ale gdzie jest gwiazda tej imprezy?

Starał się nie przepychać o tańczących ludzi. Wyglądał przyjaciela wszędzie. Gdy już miał iść jednak do Petera zauważył go.. Syriusz we własnej osobie..w spódnicy po łydki, w trampkach, w starej koszulce jakiegoś zespołu i kamizelce jeansowej powyszywanej w różne loga, z ćwiekami i tym podobnymi rzeczami rozkręcał imprezę w samym centrum. Stał na jakimś podeście i grał na gitarze do podkładu.
Lupin uśmiechnął się szeroko na ten widok.
Jednak gdy zobaczył w świetle twarz chłopaka…zarumienił się mocno. Szeroki uśmiech Blacka..urozmaicony śliwkową szminką.. oczy podkreślone czarnym cieniem, albo nawet kredką… to było szalone…to było w jego stylu. Jeszcze nie widział przyjaciela w takiej odsłonie. Dużo musiało sie dziać zanim przyszedł. Oglądał występ do końc.  Dopiero wtedy został zauważony. 
Łapa podbiegł do niego.

-Jesteś! Już sie martwiłem, że nie przyjdziesz!

-Na prawdę!?

-Noo! Eeeej, ale powiem ci. Wyglądasz świetnie w tych ciuchach!

Remi uciekł wzrokiem zarumieniony. Uśmiechał się delikatnie pod nosem- Dzięki…za pożyczenie ciuchów!

-Nie ma sprawy! Chodź tam!

Syriusz zaciągnął go w stronę Petera i Franka.

-Ej..a w ogóle widział ktoś Rogacza?-Zainteresował się Black.

Frank pokręcił głową.

-Zaprosił podobno kogoś. Może już siedzi z tym kimś w kącie..-dodał Peter

-Ja go widziałem, że z kimś tańczy.-Przyznał się Remi.

-No to trzeba go będzie jutro wypytać co to za sztuke złowił.

Chłopaki zaśmiali się na słowa łapy. Remus tylko zachichotał.. Dziewczyny stojące obok również się zaśmiały, ale chyba tylko dlatego, że Syriusz im się podoba.

Muzyka nagle znowu zwolniła. Frank porwał Alicje na parkiet. To samo zrobił Peter z inną koleżanką.

Gdy Syriusz obrócił się przodem do Remusa, temu serce zaczęło szybciej bić. Tyle myśli naszło mu nagle. On zapyta? Na prawdę? Zatańczymy? Tak!

-No. Chyba tak nie zostaniemy w tyle.- Zaśmiał się.

Lunatyk już opuścił ręce, gdyż trzymał je skrzyżowane na piersi. Ekscytacja w nim wrzała.

-Tam jest Marlena i Dorcas. Zaklepuje Marlene!

Syriusz popędził zaprosić koleżankę do tańca, a z płuc Remusa uciekł ostatni dech…zawód go przytłoczył..patrzył za nim niedowierzając. Czuł jak złość nasila sję, gdy ci idą na parkiet.
Uderzył pięścią w stół nieświadomy rozwalając go na pół. Nikt tego nie zauważył, gdyż muzyka grała za głośno..i pokój to sprawił, żeby nikt nie zauważył. Z resztą ten sam stół zaraz magicznie się naprawił.

-On jest nasz Remusie…ona nie może go zabierać. Jest nasz. Zrób coś!-

słyszał harkot wilka w swojej głowie. Jednak natura Remusa nie była w stanie nic zrobić. Lupinowi nagle zrobiło się strasznie przykro. Poczuł jak łzy napływają mu do oczu. Doszedł strach przez to co zrobił. Uciekł więc szybko z imprezy. Prosto na wieżę astronomiczną. Usiadł tam skulony na balkoniku i płakał cicho. Nie rozumiał swojej zazdrości. Ani swojego zachowania. Lubił Syriusza. To prawda. Od jakiegoś czasu nawet bardziej, ale nadal wydawało mu się to takie zagadkowe. Nie wiedział co myśleć. Bał się. Bał się tego co sie dzieje, co czuje. Swoich reakcji. Wilka warczącego na niego w jego głowie.

Memoriae [WOLFSTAR] [JEGULUS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz