41-Pierwsza pełnia/5rok

482 36 6
                                    

To jest ta pełnia. Ta, którą mają przeżyć wszyscy razem. Już gdy nastał zachód Remus czuł się wyjątkowo słabo. Stresował się dodatkowo, ale nie miał nic do gadania. Chłopaki sie uparli i pomogli mu dojść do wrzeszczącej chaty podtrzymując go. Tam usiedli razem w kółku na zakurzonej podłodze.

-Może jednak idźcie stąd..to zbyt niebezpieczne..- próbuje ich namówić Remus.

-Nie Remi. Zostajemy z tobą tutaj. Przemiany wychodzą nam prawie gładko. Wszystko będzie dobrze.- uspokaja James

-Prawie.. a jak coś nie wyjdzie? A jak sparaliżuje was strach, albo chociaż uniemożliwi przemianę?!

-Ej. Jakby miało sie robić gorąco to damy sobie rade. Zwiejemy gdzie pieprz rośnie.

-Dzięki chłopaki..

-Wszytsko dla naszego Luniaczka- powiedział Syriusz patrząc w oczy bliznowatego.

Remi zarumienił się mocno i już nie dłtszał jak reszta chłopaków powtarza słowa Blacka. Wewnętrzny wilk Lupina wręcz merdał ogonem słysząc to.

-Remi..remi.. Ej! REMUS.

-C-co?- otrząsnął sie z zamyślenia i spojrzał na Petera

-Słońce zaszło

-Ano..tak..ide do pokoju obok sie przygotować- wstał i przeszedł do mniejszego pokoiku obok.

Chłopaki zostali w tym dużym. Pełnia jeszcze nie przedostawała się do środka chaty. Po dłuższym czasie Syriusz zaczął się trochę nudzić- Ide sprawdzić czy z nim wszytsko w porządku- rzucił nagle pomysłem i poszedł do pokoju. Zanim wszedł zapukał cicho w drzwi i dopiero wtedy je uchylił. Zobaczył Remus owiniętego kocem, jednak z odkrytymi ramionami, barkami i obojczykami. Siedział w kącie jak najdalej od świtła nocy i miał mokre policzki od łez.
Black przez chwile nie mógł się ruszyć. Patrzył na to jak zaskakująco pięknie, wygląda jego przyjaciel.

W końcu podszedł do niego i ukucnął przy nim- Remi? Co sie dzieje?-zapytał cicho chłopaka. Dopiero teraz doszło do niego, że ten siedzi tu całkiem nagi. Mając tylko koc do ogrzania się

-Boli..-usłyszał słaby, płaczliwy ton Lupina. Chłopaka bolały kości i mięśnie.
Black podniósł trochę jego koc. Aby zakryć pod nim te piękne, posypane pieprzykami ramiona, po czym przyciągnął go do siebie i obejmując, oparł go o swoją klatke.
Chłopak przymilił się twarzą do niego i zamknął oczy.

-Już dobrze…jestem przy tobie..jeszcze musisz troche wytrzymać- pocieszał go prawie szeptem. Za to Remus czuł już lekką ulge. Obecność jak i zapach czy dotyk Syriusza, koiły go. Uspokajały.

Chłopak jęknął cicho z bólu, a to popękało serce Syriusza. Żal i współczucie oraz troska i głęboka chęć zabrania z wilkołaka bólu ogarnęła go całego. Zaczął sie bać..ale nie jego tylko o niego.

W końcu poświata księżyca zaczęła wkradać się nieproszona przez szczeliny desek w oknach.

-Remusie…musze cie puścić…ape będę w pokoju obok. Całą noc..będę tuż obok dobrze?

-D-dobrze- odpowiedział płaczliwym głosem. Przez to Black miał jeszcze trudniej, aby go puścić i się odsunąć..mimo to obiecał tej nocy być bardziej rozsądny. Obiecał nie robić głupstw. Nie narażać przede wszystkim siebie. Puścił go pomału i wyszedł do chłopaków. Nie miał pojęcia, że jego policzki skrzą się od jego własnych łez.

-Łapa..co sie tam stało?- zmartiwł się James

-Co?

-Płakałeś…-dodał Peter

-Nie pła…a..ah.. nie nic…tylko to.. przykry widok.. to..

-AAAAAAHKR!

Usłyszeli za drzwiami przerażający wrzask bólu ich przyjaciela. To był sygnał, aby zmienić postacie na zwierzęce.
Tak też zrobili. Udało się, ale nie gładko. Zestresowani mieli z tym lekkie problemy. Zwłaszcza, gdy obok było słychać jak Remus przechodzi przemianę. Tłucze się i jego krzyki przemieniają się w warkot. Dali sobie jednak rade.

Hałasy ucichły. Serca animagów biły tak szybko. Drzwi otworzyly się pomału pachnięte pyskiem wielkiego wilka z dłuższymi kończynami.
Miał on srebrną sierść skrzącą się od światła księżyca. Oczy lśniące złotem i bursztynem. 
Kroczył pomału na czterech wielkich łapach i spoglądał na gości w swoim domu.
Małego szczura siedzącego na grzbiecie dużego jelenia..
A potem na psa. Czarnego. Kudłacza.
Spoglądali sobie w oczy. Dziki zaczął się do niego zbliżać z nosem nad ziemią. Nie spuszczał z niego wzroku. Wsadził wielki, mokry nos w czarną sierść.

Ku zdziwieniu Syriusza jego ogon merdał dosyć pokaźnie. Wiedział już, że James nie da mu o tym zapomnieć. Wilkołak po chwili zaczął merdać swoim. Usiadł i zawył.
Black zrobił to samo tylko ciszej. Chociaż sie starał głośniej.

Jeleń podszedł ociupinę i też spróbował, ale zaryczeć. Szczur pisnął. Wyglądało to na bardzo nienormalne, niepoprawne stado. I tym też od teraz było.

Wilkołak był o dziwo bardzo spokojny. Położył się w kącie i sięgnął swoją długą łapą po Syriusza. Przyciągnął go do siebie i skulił się taj, aby go całkiem obejmować. Jeleń spoczął obok nich, a szczur nie ruszył się z jego grzbietu przesypiając.

Pies chętnie ułożył się na wilku. Miał bardzo wygodny kojec z niego. Widział jak ten wilk żyjący w jego przyjacielu troszczy sie o niego. Bardzo go lubi. Liże za uchem i po głowie..jakby opiekował się nim. Łapie to nie przeszkadzało jakoś bardzo. Cieszył się, że ich plan sie powiódł. Mogli spędzić tę noc wraz z Remusem i byli całkowicie bezpieczni…

Memoriae [WOLFSTAR] [JEGULUS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz