[45]

302 13 0
                                    

POV JANEK

TIME 23:12

Wyszedłem z pod prysznica i poszedłem do pokoju, który był pusty, Michał powinien już wrócił więc ubrałem się i poszedłem do salonu, w którym siedział mój ojciec i mama

-widzieliście Michała?- zapytałem stając w drzwiach

-poszedł się przejść- powiedziała moja mama, która czytała książkę- zaraz po tym jak poszedłeś pod prysznic

-dzięki mamo- powiedziałem i poszedłem się ubrać, po chwili wyszedłem z mieszkania i zadzwoniłem do chłopaka ale jego telefon nie odpowiadał co mnie martwiło, jedyne co przyszło mi do głowy to Wisła więc poszedłem w to miejsce, po jakiś 20 minutach byłem już nad rzeką, na której brzegu ktoś leżał, podbiegłem do tej osoby a nią okazał się Michał, byłem przerażony uklękłem przy nim i zacząłem go budzić- Michał, Michałek obudź się, promyczku- zadzwoniłem po pogotowie- halo? Mój chłopak zemdlał

-co się stało, gdzie panowie są?- zapytała dystrybutora ja podałem mniej więcej lokalizacje, powiedziałem szczegóły i się rozłączyłem, a po chwili chłopak otworzył delikatnie oczy i spojrzał na mnie, chłopak próbował się podnieść ale mu to uniemożliwiłem

-leż młody- powiedziałem a po chwili podjechała karetka, zacząłem machać żeby nas zauważyli, a ratownicy do nas podbiegli

-nie musiałeś dzwonić po karetkę- powiedział chłopak a ja cały czas głaskałem jego skroń

-co się stało?- zapytał jeden z ratowników

-nic- zaczął młodszy chłopak, który leżał głową na moich kolanach

-Michał zamknij pizdę chociaż raz i daj sobie pomóc- powiedziałem- znalazłem go nieprzytomnego na brzegu

-coś pana boli?- zapytał ratownik Michasia

-głowa ale to z leków- powiedział chłopak

-jakie pan bierze leki?- zapytał drugi ratownik podpinając go do jakiś urządzeń

-jakieś psychotropy- powiedział Michał a ja sięgnąłem do kieszeni po mój telefon, w którym miałem wszystko rozpisane i podałem go jednemu z ratowników

-powinien pan pojechać do szpitala- powiedział najstarszy z ratowników

-nigdzie nie jadę- powiedział Michał

-Michałek proszę cie- powiedziałem a chłopak usiadł powoli

-nigdzie nie jadę- powtórzył a ja westchnąłem bo wiedziałem że nie odpuści

-dobrze to zapraszam do karetki wypełni pan dokumenty a my zrobimy jeszcze kilka badań dobrze?- zapytał ten sam ratownik co wcześniej

-dobrze- powiedział Michał a ja pomogłem mu wstać i zaprowadziłem do karetki, usiedliśmy z tyłu a lekarz zaczął go badać, trzymałem go za rękę

-radziłbym jechać do szpitala ale jeśli pan nie chce to proszę tu podpisać- powiedział podając Matczakowi dokumenty, które chłopak zaczął wypełniać, gdy skończył oddał je mężczyźnie

-możemy iść?- zapytał a lekarz w odpowiedzi pokiwał twierdząco głową, wstaliśmy, podziękowaliśmy i wyszliśmy z samochodu, byłem trochę zły ale starałem się tego nie pokazać

-wracajmy do domu- powiedziałem- a jak tylko wrócimy do Warszawy idziemy do szpitala na badania i do twojej psychoterapeutki żeby zmieniła ci te pierdolone leki

-dobrze tylko nie bądź zły- powiedział a ja chwyciłem jego zimną dłoń

-nie będę- powiedziałem i odpaliłem szluga- czemu wyszedłeś bez słowa?

Schodki/ Janek x MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz