[57]

343 17 10
                                    

POV MATA

TIME 22.50

-pan Pasula przeżył ale były komplikacje, przez najbliższy czas będzie w śpiączce- powiedział a ja zacząłem się trząść

-ile będzie w śpiączce?- zapytałem drżącym głosem

-od kilku dni do nawet kilku lat- powiedział a mi zrobiło się duszno- pielęgniarka poda panu leki uspokajające

-Michaś ma przepisane leki od psychiatry, mogę poprosić kogoś żeby je przywiózł- powiedział Tadek widząc, że nie jestem w stanie nic powiedzieć- jeszcze jedno, może do niego wejść?- zapytał Tadzio pokazując na mnie

-dobrze- powiedział lekarz- mogą panowie nawet razem wejść

-dziękujemy- wykrztusiłem z siebie a lekarz zaprowadził nas na sale pooperacyjną, odrazu usiadłem obok Janka i złapałem go za rękę

-zostawię was samych- powiedział Tadek uśmiechając się do mnie delikatnie i wyszedł.

Włączyłem cicho muzykę, a dokładniej naszą ulubioną playlistę, w której akompaniamencie zawsze rozmawialiśmy, nie wiem w sumie dlaczego, może to po prostu zboczenie zawodowe ale lepiej nam się wyrażało myśli i uczucia właśnie przy muzyce.

-Jasiu bardzo cie kocham i bardzo się martwiłem, były komplikacje, będziesz w śpiączce nie wiem ile ale bardzo chciałbym wiedzieć, chciałbym spojrzeć w te twoje szafirowe oczka, usłyszeć ten twój zawsze spokojny głos, usłyszeć „promyku", „mały", „maluchu", „księżniczko", „myszko" i tak dalej właśnie z twoich ust, pocałować twoje spierzchnięte usta, poczuć twój zapach, zapach papierosów pomieszanych z perfumami od Armaniego, poczuć twoją dłoń na moim udzie zawsze gdy jedziemy autem- powiedziałem z delikatnym uśmiechem na te wspomnienia ale równocześnie ze łzami w oczach- brakuje mi ciebie, wiem, że wypadek był rano a ja się zachowuje jakby był kilka miesięcy temu No ale tak bardzo cie kocham, że nie mogę żyć bez ciebie, jutro mam tą jebaną rozprawę. Wiesz czemu ci nie powiedziałem? Chciałem o tym zapomnieć, a wszyscy dookoła mi o tym przypominali, wszyscy poza tobą, byłeś bezpieczną strefą, tak zwanym safe place, byłeś jedyną osobą, przy której się nie stresowałem- kontynuowałem swój monolog, a w którymś momencie poczułem jak dłoń chłopaka się delikatnie zaciska, moje serce szybciej zabiło, uśmiechnąłem się, w moich oczach pojawiły się łzy nadziei i szczęścia, ale tą chwile ktoś przerwał wchodząc do sali

-Michaś wróć do domu- powiedział Tadek- masz jutro, a właściwie dzisiaj rozprawę, musisz odpocząć

-dobrze, już idę- powiedziałem i pocałowałem dłoń nieprzytomnego chłopaka- przyjadę jutro rano skarbie, kocham cię- powiedziałem i podszedłem do Tadka, który mnie objął- ścisnął moja dłoń- powiedziałem już w aucie z nadzieją w głosie

-Janek jest silny, na pewno przeżyje i pewnie cie słyszy, a to, że ścisnął dłoń to bardzo dobry znak, jego mózg dobrze działa- powiedział z uśmiechem jadąc w stronę mieszkania mojego i Janka, w którymi zawahał byliśmy po kilku minutach- wejść z tobą młody?

-nie trzeba, myśle, że dam radę, ale dziękuje Tadzio- powiedziałem przytulając go- tak jeśli coś się będzie działo to będę dzwonić

-dobrze, przyjadę po ciebie rano, sprawdzę czy żyjesz, pojedziemy do Janka a potem do sądu dobrze?- zapytał starszy

-dobrze- powiedziałem wychodząc z auta- do jutra Tadzio

-do jutra Michałek- powiedział brunet.

Wszedłem do apartamentowca, w którym mieszkaliśmy, wjechałem na odpowiednie piętro i podszedłem do mieszkania nr 33, otworzyłem drzwi, wyłączyłem zabezpieczenia, zamknąłem drzwi na klucz i osunąłem się na podłogę przy ścianie, zrobiłem kilka głębokich kresek na ciele żyletką, którą od kiedy pamietam mam zawsze przy sobie sam nie wiem dlaczego, po chwili resztkami sił podeszłem po moje leki, których wziąłem troche więcej niż powinienem ale mimo wszystko nie przekraczając maksymalnej dopuszczalnej dawki i położyłem się w naszym łóżku, nastawiłem budzik, a gdzieś koło pierwszej w nocy zasnąłem.

Schodki/ Janek x MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz