Piekło dopiero ma nadejść

301 30 10
                                    

Chwycił za klamkę jednocześnie zastanawiając się, czy aby na pewno jest to dobry pomysł. W ostatnim czasie nic mu się nie układało i nadal nic nie wskazywało na to, by miało się to zmienić. Czuł się zmęczony tym wszystkim co go spotykało. Jego uczucia do Yeonjuna jeszcze nie zniknęły do końca, a ostatnie poczynania Jeona również mu nie dawały chwili wytchnienia. Dlaczego wszyscy tak bardzo mieszali mu w głowie? Jakby wystarczająco już nie miał problemów.

- W końcu wszedłeś. Już myślałem, że będziesz żywą reklamą i będziesz ludzi zachęcał do wstąpienia na zakupy do nas - zaśmiał się. Jednocześnie stał oparty o ladę z założonymi rękoma.

- Daj mi już te siatki. Pójdę je zanieść, a ty zrobisz w tym czasie zamówienie - stanął przed nim czekając, aż wykona jego polecenie. Mógł o tym pomarzyć. No tak, czego on się mógł spodziewać po Jeonie. Że tak po prostu ułatwi mu życie?

- Coś ty taki naburmuszony krasnal - powiedział odwracając się na chwilę by zaraz podnieść zza lady siatki z zamówieniami.

- Aż tyle tego? - powiedział Jimin widząc co najmniej dwa razy więcej niż w ostatnim tygodniu.

- Pan Yee zamówił więcej, bo ma dzisiaj rodzinny obiad. Podobno córka z wnuczkami ma przyjechać. Dawno ich nie widział - podał mu połowę reklamówek po czym obaj wyszli na zewnątrz, kierując się do domu Pana Yee. Później musieli już tylko zanieść jedzenie do Pani Kim i Pani Kang.

Jimin błagał tylko w myślach, by Jeongguk nie odzywał się do niego gdy nie musiał. Nie chciał by ten zaczął wspominać wczorajszy wieczór bo naprawdę nie miał ochoty znów wyjść na totalnego idiotę. Dlaczego musiał tak zareagować? Wiedział, że Jeon nie mógł mówić do niego tych rzeczy na poważnie. A on jak zwykle zareagował jak zareagował. Jeongguk wie, że Jimin jest zainteresowany zarówno dziewczynami jak i mężczyznami, a i tak mu dogryza. Miał tego serdecznie dość. Jeszcze jego cholerne policzki musiały się rumienić jak tylko ktoś mówił do niego teksty na podryw.

- Nad czym tak myślisz? - odezwał się Kook widząc jak jego towarzysz non stop patrzy się nieobecnym wzrokiem na chodnik.

- Nad niczym - powiedział, choć był nadal w transie.

- Niech ci będzie - odparł nie chcąc już więcej dyskutować. Chyba sam nie miał ochoty dziś zbytnio rozmawiać. Wczorajszy wieczór znów sprawił, że długo nie potrafił zasnąć a bolesne wspomnienia dały o sobie znać. Nie potrafił się ich pozbyć. Dlaczego po pijaku całował Jimina, wyobrażając sobie w nim kogoś kogo chciał zapomnieć? Dlaczego Park Jimin musiał mu przypominać jego. Nie potrafił tego pojąć. Czuł, że zaczyna mu się to wszystko wymykać spod kontroli a on nie może nic z tym zrobić. Był jak posąg, który tylko stoi i obserwuje samemu nie mogąc nic zrobić. Czy jego życie zależało od kogoś innego?

- Widzę, że nie tylko mnie bierze na przemyślenia - tym razem rzekł Jimin podchodząc zaraz pod drzwi Pana Yee. Kliknął w dzwonek do drzwi, czekając aż ktoś mu otworzy.

Po kilku sekundach w drzwiach pojawił się właściciel mieszkania. Przywitał ich serdecznym uśmiechem i odebrał swoje zamówienie. Zapłacił zostawiając chłopakom jak zwykle niewielki napiwek i pożegnał ich od razu idąc przyszykować pyszny obiad dla swoich wnucząt.

Resztę zamówień przeleciała im podobnie. Później wrócili do sklepu, gdzie musieli jeszcze tylko złożyć zamówienie na dostawę towaru. Z tym było nieco więcej roboty. I kłótni. Szczególnie gdy musiała zajmować się tym właśnie ta dwójka.

- Zajmujesz się napojami, a ja działem chemicznym. Potem razem zrobimy poszczególne działy z żywnością - podał mu notes i sam ruszył do swojego działu, by być od Jeongguka jak najdalej. Mógł się zaszyć w spokoju i zająć głowę liczeniem. To chyba był jego ulubiony czas w sklepie. Miał święty spokój.

Składanie zamówień tak bardzo go pochłonęło, że nawet nie zauważył jak minęła godzina, a Jeongguk stał obok niego i czekał, aż ten zareaguje na jego obecność.

- Możemy już zacząć robić żywność? Spieszę się - powiedział ruszając w stronę nabiału. Jimin bez słowa poszedł za nim.

- Klub? - zapytał spoglądając na niego kątem oka, gdy ten przeglądał ilość serów na stanie. Nie patrzył na niego, dlatego Park mógł w spokoju na niego patrzeć, tak by ten tego nie wyczuł.

- Dzisiaj siłownia. Niepotrzebuje mieć kaca na początek tygodnia - posłał mu uśmiech na chwilę odrywając się od kartki. - Zapisz, że trzeba zamówić więcej mleka.

Przeszli na następny regał. Spisywali resztę rzeczy w milczeniu. Rozmowa nie była potrzebna. Przynajmniej sami narazie tak uważali. Do niej i tak musiało dojść, lecz najpierw chcieli obaj to wszystko przemyśleć. Nigdzie im się nie spieszyło.

- To chyba wszystko już - odparł Jimin na co Jeon przytaknął. Schowali notesy pod ladę i zabierając ze sobą kurtki, wyszli na zimne powietrze.

Jimin zamknął sklep, po czym nie odwracając się w stronę chłopaka, ruszył prosto do swojego mieszkania. Nic się nie wydarzyło. Nikt go nie zatrzymał. Nikt go nie wołał. Nikt za nim nie poszedł. Jeongguk odpuścił tak samo jak on. W zasadzie to przecież o to mu chodziło, prawda?

W domu był już po kilkudziesięciu minutach. Z ulgą zamknął za sobą drzwi i ruszył niemal od razu w stronę łazienki zaraz po zdjęciu kurtki i butów. Rozebrał się do naga i wszedł pod prysznic, puszczając gorącą wodę. Miał ochotę porządnie się ogrzać, ponieważ czuł jak przez mróz jego palce u nóg niemal zamarzły.

Myślał, że wszystko co najgorsze go miało spotkać już się wydarzyło. Nie spodziewał się, że tak naprawdę wszystko to było tylko początkiem jego problemów. Jego lęk miał się tylko wzmocnić, a jego samego czekały trudne decyzję jak i próby wytrwałości.

Lecz czym jest życie bez tego? Czy to nie na tym właśnie ono polega? Na podejmowaniu różnych decyzji i ponoszeniu ich konsekwencji.

Świat zmienia się cały czas. Jednak Jimin nie wiedział, że ktoś postanowi zmienić jego życie w piekło.

Dwa miesiące później, luty

- Co to jest? - powiedział do siebie, podnosząc spod drzwi mieszkania kopertę.

Wrócił do mieszkania, gdzie otworzył zawartość po czym ją przeczytał. To co tam pisało zmroziło go doszczętnie. Co to wszystko miało znaczyć?



















Wracam do was po miesięcznej przerwie. Wybaczcie mi tą nieobecność. Chciałabym być z wami częściej, lecz jest to trudne, gdy nie mam weny do pisania.

Postaram się pisać rozdziały jak tylko będę miała czas. Gdyby nie zawalony tydzień to z chęcią wzięłabym się do pisania. Nie wiem, kiedy będę mogła odetchnąć. Być może dopiero na Wielkanoc.

Mam nadzieję, że u was wszystko dobrze! Dużo zdrowia (dużo osób teraz choruje) i uśmiechu! ❤❤

Stay with me ~ JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz