06| Czy ja śnię, czy to ty, Harrington? ✔️

801 33 2
                                    

Zadania zostały rozdysponowane, każdy wiedział co ma robić.

Jonathan, Nancy i Joyce mieli za zadanie wypędzić "wirusa" z małego ciałka Willa w miejscu daleko od domu Byersów, gdzieś gdzie zdecydowanie nie będzie wiedział gdzie jest. Hopper i Eleven mieli dostać się do laboratorium i zamknąć przejście do "innego wymiaru" raz na zawsze. Za to Emily i Steve mieli pilnować dzieciaków.

-Co wasza dwójka wyprawia?-zapytała Kenway wchodząc do kuchni. Zastała Dustina przy otwartej lodówce, z której wyjmował wszelkie produkty i pułki  oraz Harringtona, trzymającego coś zawinięte w prześcieradło. Starszy chłopak z zażenowaniem spojrzał na Emily.

-To przełomowe odkrycie. Nie możemy go tak po prostu pochować. To nie pies-zwrócił się Dustin do swojego kolegi, który jak się okazało trzymał nieżywego potwora.

-Tak właściwie to pies. Sam przecież nazwałeś to Demo-pies -powiedziała Emily. Dustin chciał jej odpowiedzieć, zaprzeczyć, ale miała rację. Zrobił więc to co do tej pory, puścił mimo uszu jej uwagę i nakazał Steve'owi wsadzić bestie do lodówki.

-Ty to wytłumaczysz Pani Byers-odparł Harrington upychając ciało potwora-Pomóż mi.

Ostatecznie cel Dustina został osiągnięty. Chłopiec przeszedł do salonu gdzie byli jego przyjaciele, pozostawiając dwójkę nastolatków samych.

-Wiem, że to w zasadzie nie moja sprawa...-zaczęła niepewnie Emily zerkając na bruneta wchodząc w głąb pomieszczenia-Ale jak sytuacja z Nancy?

-Oh...-Steve zupełnie nie spodziewał się takiego pytania. Nie sądził, aby interesowała się wydarzeniami z pamiętnej imprezy, kiedy to siedzieli razem na ławce przed domem Tiny. Chwycił leżącą na blacie przy lodówce ścierkę i zaczął wycierać nią dłonie.-Rozstaliśmy się, tak sądzę. Kazałem jej jechać z Jonathanem, widzę jak na siebie patrzą.

-Przykro mi-odparła dziewczyna spoglądając na bruneta współczująco.

-Ja też mam pytanie-zagadnął nie chcąc brnąć w jego miłosne rozterki.- Nie spotkaliśmy się wcześniej? I nie mam na myśli tego jak w tym tygodniu strzeliłaś piłką w twarz Billego, co na pewno było specjalnie, ani imprezy u Tiny.

-Co? Nieee. Specjalnie?-zaczęła się wymigiwać nastolatka. Nie chciała mówić mu, że widzieli się wcześniej, ba! Nawet się całowali. Czułaby się bardzo zażenowana i bała się, że brunet pomyśli o niej jak łatwej dziewczynie, która tylko szuka okazji aby zbliżyć się do chłopaka.

-Wiem, że kłamiesz. Nie ma szans, że twoja koleżanka po prostu źle przyjęła-zaśmiał się chłopak widząc zakłopotaną twarz rudowłosej. Wiedząc, że się nie wykręci nastolatka westchnęła.

-No dobra, było specjalnie. Nie mogłam patrzeć jak próbuje cię poniżyć.

-Aww, to słodkie z twojej strony-odpał Steve-Ale poważnie, nie widzieliśmy się wcześniej?

Emily przygryzła policzek od środka. Jak ma uciec od tego pytania? Nie może mu przecież powiedzieć. A może mogła? Czy faktycznie coś złego by się stało? Może chłopak bardzo się tym by nie przejął. Na szczęście wewnętrzne prośby Emily zostały wysłuchane i została uratowana przez nagłe podniesione głosy dzieci.

-Co oni są tak nagle głośno?-zapytała Kenway i nie czekając na odpowiedź Steve'a ruszyła do salonu, a on zaraz za nią.

-Posłuchaj, gdy trener daje instrukcję gracz ją wypełnia. Jasne?-powiedział Steve mierząc każde dziecko po kolei wzrokiem.

-Po pierwsze to nie jest jakiś głupi mecz. Po drugie nie jesteśmy nawet w grze na boisku, jesteśmy na ławce-odparł Mike.

-Rzecz w tym... Racja, jesteśmy na ławce, więc nic na to nie poradzimy.

You are my light | Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz