Pięć miesięcy później...
-Możesz podać mi z szafki przy lodówce miskę?
Emily stała przy płycie gazowej pilnując jednocześnie gotującego się makaronu oraz zupy. Nie odrywając wzroku od garnków poprawiła związane w kucyk włosy, upewniając się, że żaden nie znajdzie się w niepożądanym miejscu.
-Wciąż nie rozumiem po co to robimy-odparł Harrington wręczając dziewczynie wspomnianą miskę. Następnie oparł się o blat po drugiej stronie niewielkiej kuchni zakładając ramiona na piersi.
-To twoi rodzice, Steve. Kiedyś muszą tu przyjechać, plus, pomogli nam z meblami i wypadałoby jakoś podziękować.-powiedziała po raz kolejny tego dnia tą kwestię rudowłosa. Wyłączyła palnik, na którym gotował się makaron, po czym chwyciła garnek i odcedziła makaron uważając aby się nie oparzyć parą.
-Dziwne, że znaleźli na to czas-mruknął pod nosem brunet.
Emily odstawiła na bok trzymany garnek po czym obróciła się przodem do chłopaka. Podeszła do niego i z niewielkim uśmiechem objęła dłońmi jego szyję przyciągając bliżej siebie.
-Myślę, że teraz docenią każdą chwilę, którą z tobą spędzą. W końcu ich jedyne dziecko dorosło i wyprowadziło się z domu.-odezwała się nastolatka.-Pamiętasz minę swojej mamy kiedy powiedzieliśmy jej o wspólnym mieszkaniu? Cieszyła się naszym szczęściem, ale widać było, że jest jej przykro.
-Sam nie wiem.-westchnął Steve oplatając ramionami talię dziewczyny.- Nie przywykłem do ich takiego zainteresowania mną.
-Wszystko będzie dobrze skarbie.
Emily przyciągnęła bruneta do czułego uścisku, który ten od razu oddał. Ułożyła głowę na ramieniu chłopaka spoglądając w kierunku niewielkiego, ale ich własnego salonu. Stała w nim między innymi rozkładana kanapa wraz z telewizorem ustawionym na komodzie, a obok sofy była mała szafeczka służąca jednocześnie za stoliczek. Na ścianach wisiało pełno ramek ze zdjęciami najbliższych, a na parapetach stały roślinki. Z salonu wychodził krótki korytarz prowadzący do łazienki oraz sypialni, w której ciężko było zachować porządek. Na podłodze walały się jeszcze pojedyncze kartony przeprowadzkowe, na których rozpakowanie nie było natchnienia.
W trakcie tych pięciu miesięcy nie wydarzyło się nic niepokojącego związanego z Upside Down. Pęknięcia w ziemi średnio raz na dwa tygodnie wypuszczały z siebie falę dymu oraz pyłu, na co najmniej dwa dni przyćmiewając niebo. Populacja Hawkins zmniejszyła się o 1/5 , co widać było na każdym kroku. Niegdyś zatłoczone w godzinach szczytu ulice teraz były bezproblemowe, w szkołach klasy były mniejsze, a osiedlowe sklepiki pozamykały się z powodu braku klientów. To wszystko nie przeszkodziło jednak w dotrwaniu do wakacji. Emily i Robin ukończyły liceum i dostały się na upragnione studia uprzednio wyśmienicie bawiąc się na promie. Dustin tak jak obiecał Eddiemu, zajął się Hellfire Club'em zyskując nowych członków w postaci pierwszorocznych. Nancy i Jonathan również podjęli decyzję o wspólnym mieszkaniu. Nieprzyjemny czas miał jedynie ojciec Emily, bowiem dowiedział się o zdradzie żony. Rebecca przyznała mu się do tego parę dni po trzęsieniu ziemi, bojąc się, że niebawem znowu wystąpi jakiś kataklizm, a także z poczucia winy, które poczuła dopiero kiedy Emily ją nakryła. Pierwsze tygodnie były trudne dla całej rodziny, ale z czasem napięta atmosfera oraz ciągłe kłótnie ustały. Marc i Rebecca mieli oddzielne pokoje, a ich interakcje były znikome, zachowywali się jak obcy w jednym domu. Mężczyźnie nie przeszkadzało to w wspieraniu córki.
CZYTASZ
You are my light | Steve Harrington
FanfictionEmily nie miała przedtem wielu znajomych. Ba! Nie miała nawet najlepszej przyjaciółki czy przyjaciela, z którym mogłaby dzielić sekrety, spędzać wolną chwilę czy imprezować. Lecz pewnego dnia zostaje wplątana w nadzwyczajne wydarzenia i wtedy poznaj...