09| Walić Todda. Teraz Steve jest jej tatusiem ✔️

681 39 1
                                    

-Mam coś dla ciebie-powiedziała Emily podchodząc do siedzącego na ladzie jednego ze sklepów Steve'a. W jej ręce spoczywał woreczek z lodem.

Każdy znalazł chwilę dla siebie, aby odpocząć po serii dziwnych zdarzeń. Emily sądziła, że widziała wiele dziwnych rzeczy podczas swojej przygody z Upside Down. Jednak widok wyciągniętego z nogi Eleven fragmentu potwora stworzonego przez Łupieżce Umysłów był czymś, czego nie spodziewała się zobaczyć. Przypominał żyjący kawałek mięsa. Gdy El za pomocą swojej mocy wydostała go ze swojego organizmu, ten próbował uciec, lecz w porę został rozgnieciony czyimś butem. Grupa spotykała się z  Hopperem, Joyce oraz Murray'em Baumanem, nieznanym dotychczas dzieciom.

Dustin z Ericą wytłumaczyli Hopperowi układ rosyjskiej bazy nalegając, aby ten dał się poprowadzić. Jednak jak to policjant miał w zwyczaju, chciał działać sam i nie słuchać co dzieci mają do powiedzenia. Kiedy ten się przygotowywał do zejścia pod ziemię, reszta mogła złapać przysłowiowy oddech.

-Dziękuję-odparł chłopak uśmiechając się wdzięcznie.

Rudowłosa wskoczyła na blat zajmując miejsce obok Harringtona, po czym obróciła go przodem do siebie. Przyłożyła delikatnie woreczek do podbitego oka bruneta obserwując jak po jego twarzy przechodzi fala ulgi.

-A tobie nic nie jest?-zapytał po chwili ciszy Steve.

-Oprócz otartych kolan to w porządku. Jak to jest...Że mimo swojej kiepskiej kondycji zawsze pytasz jak ja się mam?-zagadała dziewczyna. Kiedy słowa opuściły jej usta zorientowała się, że wypowiedziała je na głos i zawstydzona spuściła wzrok na swoje skrzyżowane nogi.

-Taki już jestem. Troszczę się o tych, na których mi zależy-odparł brunet kładąc dłoń na kolanie dziewczyny sprawiając, że po jej ciele rozlało się przyjemne ciepło. Siedzieli bardzo blisko siebie nie czując w ogóle dyskomfortu, jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie. Emily uniosła z powrotem wzrok na brązowe tęczówki chłopaka, które z czułością jej się przyglądały.

-Mnie również na tobie zależy-odpowiedziała szczerze rudowłosa. Na twarz Steve'a wpłynął ogromny uśmiech na jej słowa.

-Pewnie to nie odpowiedni moment...

-Może trochę, ale nie takie kiepskie już mieliśmy-przerwała mu dziewczyna nawiązując do ich rozmowy w tunelu oraz w windzie.

-Racja-zaśmiał się brunet. Kiedy się uspokoił chwycił dłoń Emily, która przykładała lód do jego oka w swoją dłoń i spojrzał na nią lekko speszony.-Kiedy siedziałem z Robin uwięziony w rosyjskiej bazie jedyne o czym mogłem myśleć to o tobie. Czy jesteś cała i udało ci się uciec. Czy kiedykolwiek się jeszcze zobaczymy... Ale potem ujrzałem cię jak wysiadasz z tego pojazdu i choć chciałem być na ciebie zły, że nie posłuchaliście się mnie z Dustinem, to cieszyłem się, że tam jesteś. Sam nie wiem co chce dokładnie powiedzieć ...

Steve na chwilę zamotał się w swoich słowach. Chciał tyle przekazać, lecz nie potrafił ułożyć odpowiednio myśli, aby potem przekształcić je w zdania. Poczuł nieodpartą chęć wyznania najmniejszej rzeczy jaką czuł do dziewczyny. Emily uznała to za urocze, że przy niej, zwykle pewny siebie z kobietami Harrington, nie potrafił logicznie mówić. Nie korzystał ze swojego daru do podrywu, którym słynął w liceum. Chciał przekazać coś od serca, ale nie przyzwyczajony miał trudność z wyrażeniem tego.

-Uwierz lub nie, ale to ja znalazłam ciebie i Robin oraz wymyśliłam plan jak was odbić. Nie mogłam was zostawić. Nie ciebie, kiedy... cóż, obiecałeś mi randkę-powiedziała zalotnie Emily.

-Doprawdy?-zapytał Steve od razu podłapując nastrój. Jego niepewność nagle zniknęła. Wyczuł, że dziewczyna mniej więcej wie co chciał jej przekazać.

You are my light | Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz