12|On tu jest, Henderson. Ten mały gnojek tu jest.

270 24 3
                                    

Grupa szła przez las już jakiś czas. Emily, Robin i Nancy szły z przodu pozostawiając za sobą lekko oddalonych Steve'a i Eddiego. Harrington wykorzystał tą okazję, aby podziękować chłopakowi, za uratowanie go, co nieco zaskoczyło bruneta. Munson wyznał mu, że sam był pod wrażeniem jaki odważny jest Steve.

-Henderson mówił mi, że jesteś twardzielem, w zasadzie to próbował mi to wpoić.-powiedział Eddie, na co brunet uniósł brew do góry.

-Henderson tak powiedział?-zapytał zupełnie nie spodziewając się, że chłopiec komukolwiek o nim opowiadał. Tym bardziej Eddiemu.

-No pewnie. Dzieciak cię uwielbia stary. Nie masz pojęcia. To trochę irytujące, jak mam być szczery. Nie mam pojęcia dlaczego interesuje mnie co młody sobie myśli, ale myślę, że... uh... stałem się trochę zazdrosny, Steve.-mówił Munson. Steve zerkał na niego co jakiś czas ciesząc się w głębi serca, że Dustin nie zmienił swojego nastawienia do niego, mimo że poznał bruneta. Było mu też miło słysząc wyznanie Eddiego-Myślę, że nie mogłem zaakceptować faktu, że Steve Harrington to tak naprawę dobry gościu. Bogaci rodzice, popularny, laski go uwielbiają, ze świetną dziewczyną. Nie jest dupkiem? Nie ma opcji stary. Nie ma. To jakby lecieć prosto w twarz wszystkich praw w uniwersum i moją osobistą doktrynę Munsona. Wciąż super zazdrosny, tak w ogóle.

Steve słuchając chłopaka tracił do niego jakiekolwiek wąty. Przedtem, kiedy nie miał z nim styczności i znał go jedynie z opowieści Hendersona, nie lubił go. Był zazdrosny tak naprawdę, że chłopiec zaczął go wystawiać dla Eddiego. Nie podobało mu się też ilekroć Emily wspominała, że ten pomógł jej z książkami czy czymkolwiek w szkole. Z góry był źle do niego nastawiony. Ale teraz, kiedy szli przez Upside Down i słuchał jak brunet wylewa z siebie szczere słowa, zdał sobie sprawę jak jego uprzedzenia były bezpodstawne. Dustin nie zapomniał o nim, a w stosunku do Emily Eddie wykazywał się jedynie serdecznością. Mimo dziwnych zachowań, był dobrym człowiekiem, którego ludzie oceniali po okładce.

-Dlatego nigdy bym nie wskoczył do tego jeziora, aby ratować twój tyłek. Nie pod żadnymi normalnymi okolicznościami. Nie. Poza D&D nie jestem bohaterem. Widzę niebezpieczeństwo to po prostu odwracam się i uciekam. Tak przynajmniej mi się wydaje, tego się nauczyłem o sobie w ostatnim tygodniu.-kontynuował Munson.

-Daj sobie spokój stary-rzucił Steve stwierdzając, że chłopak przesada. Eddie gestem ręki zatrzymał Harringtona, aby zaraz palcem wskazać w kierunku idących przed nimi dziewczyn.

-Widzisz. Jedynym powodem, dla którego tu się znalazłem, to te dziewczyny, które momentalnie za tobą przybyły. Byłem zbyt zawstydzony, aby być tym jedynym co został z tyłu. Ale Kenway, o mój boże, rzuciła się do wody sekundę po tym jak zniknąłeś. Nie zdążyłem zarejestrować co się stało, a jej już nie było. Nie zawahała się ani na moment. Ani na sekundę. Od razu skoczyła za tobą.- Steve był pod niemałym wrażeniem. Rudowłosa zaryzykowała wszystko, nawet swoje życie, aby być przy nim. Aby go uratować. I to nie był pierwszy raz. Najpierw była bójka z Hargrove'em, kiedy to rzuciła się na chłopaka, aby odciągnąć go od bruneta. Potem przeprowadziła misję ratunkową w rosyjskiej bazie. I przecież nie tak dawno, była gotowa uderzyć Munsona młotkiem, byle by ten puścił Haringtona. Steve przeniósł swoje spojrzenie z sylwetki Emily, na Eddiego, który ze szczerością w głosie i ustach wciąż do niego mówił-Słyszałem, że się rozstaliście i nie chce wnikać dlaczego, bo to nie moja sprawa, ale gdybym był tobą to zrobiłbym wszystko, aby znów z nią być...

-Myślę, że zmierzamy w dobrą stronę-wyznał Steve, na co Eddie nieznacznie się uśmiechnął.

-To dobrze, ponieważ to co ona zrobiła to znak prawdziwej miłości, jeden z kilku w waszym wykonaniu, jakie te cyniczne oczy kiedykolwiek widziały.

You are my light | Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz