18| To mój rok, Henderson

284 19 2
                                    

Wtem jednak Emily coś sobie przypomniała. Przecież to nie jest prawdziwe. To nie ona walczyła z demogorgonem przed autobusem, tylko Steve. Ona w tym czasie była z Dustinem i z bijącym sercem obserwowała poczynania bruneta. To wszystko to była iluzja jej strachu, a Vecna nie ukrywał się fizycznie pod postacią tego stworzenia.

-Nie boję się ciebie. Jesteś tylko wyobrażeniem-powiedziała pewnie rudowłosa patrząc na Demogorgona.

Stwór wydał z siebie potężny ryk po czym ruszył na dziewczynę. Czas jakby zwolnił. Emily wpatrywała się w pędzące na nią stworzenie będąc przekonaną swoich słów. To tylko iluzja, Vecna chciał ją wystraszyć.

-Nie jesteś prawdziwy.
Demogorgon skoczył, ale rudowłosa nawet nie drgnęła. Gdy wydawało się, że potwór chwyci ją w swoją paszczę, ten wyparował. Pozostała po nim jedynie chmura ciemnego dymu.

-Jesteś silniejsza niż mi się wydawało.-Emily obróciła się gwałtownie wyczuwając za sobą czyjąś obecność. Tuż za nią stał nikt inny niż Vecna.

-Co zrobiłeś Max?-zapytała nastolatka robiąc nieświadomie krok do tyłu. Dlaczego on postanowił ją zaatakować?

-Jej los już jest policzony. Nie uratujesz jej.-Vecna wyciągnął przed siebie rękę-Ani siebie.

Emily poczuła jak macki owijają się wokół jej kostki i ciągnął w dół. Z dudnieniem upadła na ziemię pospiesznie chwytając leżącą obok metalową rurę. Szybko się obróciła na plecy i uderzyła przedmiotem w macki. Ku jej zaskoczeniu udało jej się uwolnić, więc nie traciła czasu i zaczęła uciekać. Musiała znaleźć się w bezpiecznej odległości, aby wystarczająco się skupić i wydostać się z pułapki Vecny. Unikała lecących w jej stronę macek, nie dając ponownie się powalić.

Ale Vecna miał asa w rękawie.

Niespodziewanie Emily znalazła się na ulicach Hawkins, konkretniej na swojej ulicy. Zdezorientowana zatrzymała się, akurat przy swoim domu. Na podjeździe stał samochód ojca, którym jeździła zazwyczaj Emily, z pootwieranymi drzwiami i bagażnikiem, w którym leżały dwie walizki. Drzwi od domu również były otwarte i słychać było dobiegające ze środka podniesione głosy. Rudowłosa powoli zbliżyła się do budynku obserwując poruszające się w korytarzu sylwetki. Po chwili na zewnątrz wyszedł Marc niosąc w rękach dwie kolejne walizki, jego twarz był czerwona, a usta zaciśnięte w cienką linię. Tuż za nim wybiegła Rebecca z mokrymi od łez policzkami.

-Marc przestań! Nie możesz mnie wyrzucić!-krzyczała kobieta. Dopadła do bruneta łapiąc go za biceps, próbując powstrzymać od włożenia walizki do bagażnika.-Co z dziećmi?

-Jakby cię kiedykolwiek obchodziły. Zniszczyłaś tą rodzinę, więc nie masz co dłużej w niej trwać-odpowiedział Marc wyrywając rękę z uścisku rudowłosej.-Bierz samochód i się wynoś!

Bagażnik trzasnął powodując, że Rebecca podskoczyła przestraszona. Jej wzrok podążył do wnętrza domu, w którym stała niekomfortowo jej córka.

Emily obserwowała całe zdarzenie z lekko uchylonymi ustami. Co właśnie oglądała? Przyszłość czy może swoje wyobrażenie tego co może nastąpić?  Czy tak właśnie rozpada się jej rodzina? W towarzystwie krzyków i walizek, na oczach sąsiadów, którzy ukradkiem wyglądali z okien?

Nagle sceneria się zatrzymała, a ciało rudowłosej zesztywniało. Nie mogła się ruszyć, coś ją blokowało.

-Błędem było pozostawianie cię przy życiu.-ciężkie kroki słyszalne były za jej plecami.-Ale teraz pomożesz spełnić mi mój cel.

Strach na tyle opanował nastolatkę, że nie mogła wymyślić planu na wyjście z tej sytuacji. Czyżby to był jej koniec? Nagle przed Emily w oddali pojawiła się chmura ukazująca jej osobę w przyczepie Eddiego. Na jej uszach znajdowały się słuchawki, a obok niej krzątał się zdenerwowany Dustin. Przestrzeń została owładnięta przez piosenkę ABBY, sprowadzając rudowłosą do racjonalnego myślenia. To była jej szansa. Musi zrobić wszystko by się uwolnić. Nie może umrzeć, nie teraz. Wykorzystując całą energię skupiła się na tym aby uwolnić się z mocy Vecny. Ku jej zaskoczeniu nie zajęło jej to długo, powiem dużo pomogła jej więź z czarodziejem. Czym prędzej ruszyła biegiem w stronę chmury słysząc za sobą niezadowolone westchnięcie Vecny, jednak nie ważyła się odwrócić. Wzrok miała utkwiony przed sobą i na zbliżającym się do niej celu…

You are my light | Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz