03| Kim jest Vecna?

331 17 2
                                    

W końcu udało im się dotrzeć do miejsca gdzie mógł się ukrywać Eddie. Kiedy zajechali pod stary, drewniany budynek było już ciemno, a nad ziemią zaczęła unosić się mgła. Otulona szczelnie swetrem Emily, powoli wysiadła z samochodu uważnie obserwując okolicę. Wokół nie było żywej duszy, a oni znajdowali się na odludziu nawet nie mając pewności czy Munson na pewno ukrywał się w tym miejscu. Od czasu pierwszego spotkania z Demogorgonem, ciemny las przyprawiał rudowłosą o dreszcze. Czując się niepewnie przysunęła się bliżej Steve'a, który od jakiegoś czasu obserwował dziewczynę. Widział, jak bardzo stara się ukryć swoje obawy co do całej sytuacji i nie mógł się doczekać chwili spokoju, aby powiedzieć jej, że wszystko się ułoży i początkowe przeczucia były mylne.

Grupa stanęła przed drzwiami z Dustinem na czele, który wcisnął kilka razy dzwonek. Ku rozczarowaniu wszystkich, nikt nie otworzył drzwi. Henderson się nie poddawał, zaczął uderzać pięścią w drewnianą powłokę nawołując imię chłopaka. Robin i Max oddaliły się od reszty przyglądając się domu, aż w końcu Mayfield zaszła za budynek. Dostrzegając szopę dziewczyna zawołała przyjaciół pokazując im to co zobaczyła.

-Halo?-zawołała Robin wchodząc jako pierwsza do szopy. W środku było ciemno, a jedyne światło dawały ich latarki. Grupa powoli rozglądała się po pomieszczeniu szukając oznaki, że Eddie przebywał w tym miejscu.

-Co ty robisz?-zapytała Emily stojącego obok niej Steve'a. Chłopak zdjął wiszące na ścianie wiosło po czym skierował się do przykrytej plandeką łódki stojącej na środku szopy.

-Zaufaj mi-odparł jej brunet.

Harrington zaczął uderzać w plandekę zwracając uwagę reszty.

-Co ty wyprawiasz?-zapytał Dustin patrząc na chłopaka jak na wariata.

-Może tam być-odparł Steve.

-To zdejmij plandekę.

-Skoro jesteś taki odważny to ty to zrób.

-Ktoś tu był-odezwała się Max pokazując na papierki po batonach.

-Może nas usłyszał, przestraszył się i uciekł.-zasugerowała Robin.

-Bez obaw. Steve dopadnie go swoim wiosłem-odparł żartobliwie Dustin.

-Wiem, że myślisz że jesteś zabawny...-zaczął Harrington.

-Hej, akurat sprawdzenie tych łódek to nie jest kiepski pomysł-wtrąciła Emily broniąc chłopaka.

-Ale zwracając uwagę, że każdy w tym pomieszczeniu prawie umarł ze 100 razy, ja osobiście nie uważam tego za zabawne ani...

Wtem z łódki ktoś wyskoczył przeraźliwie krzycząc, po czym chwycił Steve'a za kurtkę przypierając go do ściany. Emily odruchowo chwyciła leżący obok niej na stoliku młotek, który wcześniej zauważyła i uniosła go wysoko gotowa do zamachu. Serce na chwilę jej stanęło dostrzegając jak napastnik przystawia do gardła bruneta coś ostrego.

-EDDIE! Eddie! Stop! To ja... Dustin-krzyczał Dustin zwracając na siebie uwagę. Kenway dopiero jak napastnik spojrzał w ich stronę rozpoznała w nim poszukiwanego chłopaka.-To jest Steve. Nie skrzywdzi cię, prawda Steve?

-Racja, tak-powiedział ledwo słyszalnie wystraszony Harrington.

-Steve, może byś puścił wiosło?-zasugerował powoli Dustin.

-Z jakiej racji on ma puścić? W tym momencie to Eddie jest niebezpieczny-powiedziała Emily uważnie obserwując trzymany w ręku wspomnianego chłopaka ostry przedmiot.-No dawaj! Rzuć to. Chcemy z tobą tylko porozmawiać.

You are my light | Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz