Minęła noc, a grupa dalej była zamknięta w windzie.
Emily, Dustin i Steve siedzieli na dachu windy, kiedy przez właz wychyliła się głowa Robin oznajmiając, że ktoś się do nich zbliża. Dziewczyna szybko wyskoczyła z windy, a zaraz za nią Erica. Steve zdążył zamknąć właz i nie minęła chwila, a drzwi maszyny otworzyły się ukazując dwóch mężczyzn. Zaczęli oni wynosić po kolei pudła z dziwną substancją na swój niewielki pojazd. Gdy mieli wystarczającą ilość, jeden z nich przyłożył kartę do panelu przez co drzwi windy zaczęły się zamykać, a oni powoli odjechali. Harrington nie tracąc czasu wskoczył z powrotem do pomieszczenia i za pomocą pojemnika z niezbadaną substancją zablokował drzwi. Po kolei przez niewielki otwór przycisnęli się Erica, Dustin, Robin, Emily i brunet, który w ostatniej chwili zdążył to zrobić. Pojemnik rozbił się, a substancja wyżarła dziurę w podłodze. Widząc to Robin rzuciła zgryźliwą uwagę do ciemnoskórej dziewczynki, która uprzednio chciała wypić ową ciecz. Grupa odwróciła swoje spojrzenia od dziury stając twarzą w twarz z długim, bez końca korytarzem.
-Obyście byli w dobrej formie-rzucił Steve, a potem spojrzał na Dustina-O tobie mówię, boczuś.
Z Harringtonem na czele ruszyli w głąb korytarza wprost w nieznane. Emily szła kawałek za wszystkimi nucąc pod nosem piosenki, które akurat pojawiły się w jej głowie. Była zmęczona wszystkimi negatywnymi myślami, więc po prostu odrzuciła je na bok. Pomyślała, że co ma być to będzie i najwyżej wszelkimi trudnościami będzie się martwić później. Z pozoru jej normalne zachowanie zaniepokoiło trochę Robin. Dziewczyna co chwila oglądała się przez ramię na rudowłosą, której głowa poruszała się w rytm nuconej piosenki.
-Czemu się ciągle tak oglądasz?-zwrócił się do dziewczyny Dustin.
-Emily zachowuje się... jakoś dziwnie spokojnie?-zasugerowała cicho Robin, aby wspomniana nastolatka jej nie usłyszała. Automatycznie Steve, Dustin i Erica spojrzeli na krocząca za nimi rudowłosą, ale zaraz wzruszyli ramionami.
-Chyba lepiej tak niż jakby krzyczała i panikowała-rzuciła młoda Sinclair wywracając oczami. Grupa już nie poruszyła więcej zachowania Emily, które z czasem zmieniło się.
W pewnym momencie marszu zrównała się z kompanami i nawet włączyła do krótkiej rozmowy. Nie trwało to jednak długo. Z każdym kolejnym krokiem przybliżali się do końca korytarza, gdzie mieli nadzieję na znalezienie jakiejś formy komunikacji z ludźmi z powierzchni. Koniec wędrówki do nikąd skończył się szybciej niż się tego spodziewała Emily. W pewnym momencie zatrzymał ich Steve, unikając spotkania z przechodzącymi przez rozwidlenie korytarza 2 mężczyznami. Odetchnęli z ulgą kiedy nie zostali zauważeni i zdążyli zrobić zaledwie parę kroków aby zauważyć przed sobą przestrzeń pełną Rosjan, z której wychodziły kolejne korytarze czy drzwi do pomieszczeń.
-Schować sie.-powiedziała cicho Emily dostrzegając rozglądającego się na piętrze żołnierza z karabinem w dłoniach. Wszyscy momentalnie schowali się za stojącą obok dużą, metalową skrzynię. Rudowłosa przykleiła plecy do ściany biorąc kilka głębokich wdechów aby nie zacząć panikować.
-Widziałam.-rzuciła nagle Erica dezorientując grupę.-Pierwsze piętro.
-Co widziałaś?-zapytał Steve.
-Dyspozytornię!
-Jesteś pewna?-dopytał Dustin.
-Tak, na sekundę otworzyli drzwi. Widziałam światełka, maszyny i inne pierdoły-wytłumaczyła Erica.
-Nie wiadomo co to było.
-Myślę, że powinniśmy spróbować-odezwała się Emily spoglądając na Steve'a-Erica może jest dzieckiem, ale ma świetny wzrok i szybko kojarzy rzeczy. Nie sądzę by mówiła o tym, gdyby nie była pewna.
CZYTASZ
You are my light | Steve Harrington
Fiksi PenggemarEmily nie miała przedtem wielu znajomych. Ba! Nie miała nawet najlepszej przyjaciółki czy przyjaciela, z którym mogłaby dzielić sekrety, spędzać wolną chwilę czy imprezować. Lecz pewnego dnia zostaje wplątana w nadzwyczajne wydarzenia i wtedy poznaj...