14| Wypiękniałaś od naszego rozstania ✔️

497 30 3
                                    

-Jedna rozmowa to nie koniec świata-powiedziała Emily.-Nie od razu znajdziecie pracę.

-Tobie łatwo powiedzieć-odparł niezadowolony Steve opierając łokcie o ladę.

-Nie minęły trzy tygodnie, a ty już masz pracę-rzuciła Robin wskazując na rudowłosą stojącą przy kasie.

Zniszczenie Star Court spowodowało ponowny rozkwit miejscowych sklepów, restauracji, instytucji społecznych czy rekreacyjnych. W porównaniu do galerii handlowej, gdzie mimowolnie zawsze było dużo ludzi i wykształcenie personelu nie miało znaczenia co do utrzymania lokalu, tak większość właścicieli miejscowych usług przykładała większą uwagę do tego, kogo zatrudniają. Nie chcąc resztę wakacji siedzieć w domu, Emily postanowiła wraz ze Stevem i Robin poszukać pracy. Początkowo we trójkę mieli udać się w jedno miejsce za namową Harringtona, jednak nigdzie nie szukano aż tylu osób. Kenway stwierdziła, że jeżeli się rozdzielą będzie łatwiej coś znaleźć. Nie chcąc rozdzielać już pracowniczej przyjaźni Steve'a i Robin, zdecydowała, że ona poszuka pracy na własną rękę. Jak się okazało nie było to dla niej trudne. Przebywając na randce z Harringtonem w nowo otwartym barze mlecznym do jej uszu doszła informacja, że właściciele poszukują jeszcze jednej kelnerki co rudowłosej wydawało się dobrą opcją, patrząc na to że miała już w tym doświadczenie. Z tą myślą następnego dnia przyszła do lokalu umówić się na rozmowę kwalifikacyjną, którą odbyła odrazu. Dostała pracę.

-Szukali kelnerki, a ja mam w tym doświadczenie co zaoszczędziło im czasu na szkoleniu mnie. Może powinniście spróbować w związku z tym w jakiejś lodziarni?-zaproponowała Gigi kładąc karteczkę z zamówieniem na niewielki blat okienka łączącego salę z kuchnią. Nie spoglądając na smażącego pancakes Victora, kucharza głównego lokalu, powiedziała-Nowe zamówienie.

Mężczyzna upewniając się, że naleśnik się nie przypali podszedł spojrzeć na karteczkę.

-Mam już dość nakładania lodów-wyznał Steve popijając waniliowego shake'a.

-No tak, bo sie tak tym męczyłeś-rzuciła sarkastycznie Robin za co brunet obdarzył ją urażonym spojrzeniem.

-Chciałabym wam pomóc, ale nie wiem jak. Moi rodzice nie mają znajomych, którzy mają własny interes i szukają pracowników-powiedziała ze smutnym uśmiechem rudowłosa.

-A nie mówiłaś ostatnio, że u Alexa kogoś zwolnili?-zapytał Harrington.

-Kto to Alex?-zapytała zdezorientowana Robin marszcząc brwi.

-To mój starszy brat. I tak, zwolnili. Jednak bez urazy Stevie, nie nadajesz się do bankowości-odparła Emily pstrykając delikatnie chłopaka w nos.

-No co, będziemy szukać, aż coś w końcu się trafi-stwierdziła Robin, na co Harrington jej przytaknął.

Wtem po lokalu rozniósł się dźwięk dzwoneczka oświadczając, że przyszedł nowy klient. Emily rzuciła okiem w stronę drzwi, momentalnie przeklinając pod nosem.

-To są chyba jakieś jaja.

-Co?-Steve i Robin od razu zainteresowani obrócili się w tym samym kierunku co rudowłosa.

Przez próg baru przeszedł nikt inny jak Chase, ex Emily, w towarzystwie niskiej blondynki, która trzymała się go niczym piesek. Chłopak rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu wolnego stolika, kiedy jego wzrok spoczął w końcu na Kenway. Uśmiechnął się zadziornie machając do niej delikatnie w geście przywitania, na co dziewczyna zacisnęła usta w cienką linię. Blondynka chwyciła Chase'a za rękę ciągnąc do stolika, znajdującego się w sektorze, który akurat obsługiwała Kenway. Niezadowolenie Emily podzielał Steve, który mimowolnie zacisnął mocniej dłoń na szklance. W jego głowie zawitało wspomnienie z imprezy i widok zdruzgotanej rudowłosej. Mimo, że nie znał chłopaka to od początku nie pałał do niego sympatią, a po tym jak potraktował rudowłosą to go wręcz nienawidził.

-O co chodzi? Coś z tym typem?-zapytała Robin nie wiedząc co się dzieje.

-To mój były-odparła Emily szukając wzrokiem May, innej kelnerki. Nie chciała zajmować się Chase'em, tym bardziej jak był na randce.

-Dobrze, że zostało ci 15 minut zmiany-mruknął Steve nachylając się ponownie nad swoim napojem.

-Co zrobił, że aż Harrington'owi ze złości idzie para uszami?-zaśmiała się z bruneta Robin.

-A to historia na inną okazję-rzuciła wymijająco Emily. W końcu koło niej pojawiła się May, która na szczęście zgodziła się wyjątkowo przejąć stolik, przy którym siedział Chase.

Kenway przeprosiła na chwile przyjaciół, aby zanieść zamówienie do dwóch klientów. Przechodząc od stolika do stolika czuła na sobie czyjeś spojrzenie. I nie był to przyjemny wzrok Steve'a, lecz intensywne, niekomfortowe spojrzenie Chase'a. Dziewczyna bała się jednak obrócić w jego stronę, chcąc uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z nim. Czym prędzej wróciła za ladę odbierając od Harringtona pustą szklankę i zanosząc ją bezpośrednio do kuchni do zlewu. Gdy wróciła chłopak i Robin powiedzieli, że skoczą do sklepu muzycznego po drugiej stronie i spotkają się z nią przy samochodzie bruneta.

Ostatnie 10 minut zmiany minęło Kenway szybko i nim się obejrzała, była na zapleczu zabierając swoje rzeczy. Zmieniwszy roboczą koszulkę, wrzuciła ją do niewielkiej szafeczki, po czym ruszyła ku wyjściu. Wyjątkowo wyszła głównymi drzwiami lokalu, zabierając zapomnianą wcześniej książkę, co okazało się najgorszym ruchem jaki mogła zrobić. Podczas jej pobytu na zapleczu, Chase pożegnał się z blondynką i czekał na Kenway. Dlatego gdy tylko zobaczył ją wyłaniającą się zza drzwi kuchennych poderwał się z siedzenia i ruszył w jej stronę. Emily zdążyła wyjść z lokalu i rozejrzeć się po ulicy w poszukiwaniu samochodu swojego chłopaka, kiedy nagle poczuła puknięcie w ramię. Nieświadoma, że Chase za nią podąża, obróciła się stając z nim twarzą w twarz. Momentalnie ogarnęło ją zakłopotanie oraz zdziwienie. Co on od niej chciał?

-Cześć Emily-przywitał się promiennie chłopak.

-Ta, cześć-odparła rudowłosa zdezorientowana powstałą sytuacją.

-Co u ciebie? Wszystko w porządku po akcji ze Star Court? Wiem, że tam wcześniej pracowałaś-zapytał Chase jeszcze bardziej konfundując nastolatkę.

-O co ci chodzi?-zapytała wprost Emily. Całe zdezorientowanie wyparowało, za to pojawiła się powaga i pewność siebie. Nie chciała grać w żadne gierki, tym bardziej z nim. Wciąż miała do niego urazę za to jak ją potraktował.

-O nic. To już nie mogę sobie z tobą porozmawiać? Swoją drogą, jakoś wypiękniałaś od naszego rozstania-odparł chłopak puszczając zalotnie oczko.

Nie wiedział jednak, że po drugiej stronie ulicy stoi Steve, który uważnie obserwował interakcje...


You are my light | Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz