-Jesteś pewny, że twój tata nie zauważy, że wypiliśmy mu butelkę alkoholu?-zapytała Emily patrząc niepewnie na bruneta.
Steve stwierdził, że idealnym dopełnieniem maratonu filmowego i zgodą po kłótni będzie napicie się. Buszował chwilę w szafce w kredensie, aż w końcu znalazł idealny według niego trunek. Uniósł zwycięsko butelkę do góry uśmiechając się szeroko. Tyle, że na jednej się nie skończyło. Wypili też drugą.
Leżeli na kanapie chichocząc bez powodu, kiedy nagle w Emily narodziła się chęć tańczenia. Nie zwykła pić takiej ilości alkoholu, dlatego była już porządnie pijana. Wstała z sofy czując jak zarzuciło ją lekko, ale mimo to chwiejnym krokiem podeszła do odtwarzacza na szafce. Przejrzała leżące obok w pudełku kasety i uśmiechnęła się widząc składankę, którą stworzyła dla Steve'a parę tygodni wcześniej. Bez namysłu włączyła ją, uśmiechając szeroko na pierwsze nuty ABBY. Steve uniósł się na łokciach aby spojrzeć na przyjaciółkę. Poruszała się w rytm muzyki, kołysząc delikatnie biodrami co nie uszło uwadze chłopaka, nucąc pod nosem tekst. W stanie w jakim się znajdował jeszcze trudniej mu było oderwać od niej wzrok. Czuł się podobnie jak kiedy zakochiwał się w Nancy. Ale nie powinien się tak czuć, w końcu Gigi to jego przyjaciółka. Wyczuwając na sobie spojrzenie bruneta, Emily podeszła do niego i pociągnęła do wspólnego tańca. Po chwili razem bujali się do muzyki i śpiewali jakby przeżywali najlepszy moment swojego życia.
Kiedy rozbrzmiał wolny kawałek rudowłosa chciała podejść do odtwarzacza i go przewinąć, lecz Steve chwycił ją za rękę i obrócił przez co wylądowała w jego ramionach.
-Hej, chciałam to ominąć.-powiedziała dziewczyna próbując się wyrwać z uścisku.
-Dlaczego?-zapytał zdziwiony brunet.
-Nie będziemy tańczyć wolnych. Poza tym nie umiem ich tańczyć.
-Bo do nich najlepiej tańczy się z partnerem. Popatrz.
Położył dłonie Emily na swoich ramionach, a jego ręce spoczęły na talii dziewczyny przyciągając ją bliżej siebie. Powoli zaczął kołysać nimi w rytm melodii nie odrywając spojrzenia od nastolatki, której wzrok próbował patrzeć wszędzie indziej tylko nie w jego tęczówki. Czuła jak płoną jej policzki i serce łomocze w piersi. Steve obrócił nią powoli, aby zaraz znowu wylądowała w jego ramionach.
-Take my hand, take my whole life too-zanucił cicho brunet. Rudowłosa uniosła w końcu na niego swoje spojrzenie rozpływając się bardziej niż zwykle pod wpływem jego intensywnego wzroku. Chłopak uniósł swoją dłoń, aby ogarnąć z jej twarzy zabłąkany kosmyk i ułożyć rękę na jej policzku.-For I can't help falling in love with you.
Steve czuł nieodpartą ochotę zatopić się w ustach Emily, które ułożone były w delikatnym uśmiechu. Alkohol wyzwalał w nim dziwne emocje do niej, których obecności się nie spodziewał. Mimowolnie zaczął powoli się nachylać skracając odległość między nimi. Emily czuła jak oddech zapiera jej w piersi. Jej wzrok na sekundę uciekł na usta chłopaka, co nie uszło jego uwadzę. Zmotywowało go to jeszcze bardziej do działania. Kiedy ich nosy się zetknęły, a Kenway mogła poczuć oddech bruneta na twarzy, jej ciało zaczęło odmawiać posłuszeństwa.
-Drżysz. Dlaczego?-zapytał cicho Steve obserwując jak policzki dziewczyny zarumieniły się jeszcze bardziej.
-Nie wiem-wyszeptała nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Im bliżej był chłopak tym jej oczy coraz częściej uciekały do jego ust.
-Czy to ja tak na ciebie działam?
Emily nie miała czasu odpowiedzieć. Steve zamknął między nimi przestrzeń, łącząc ich usta w pocałunku. Początkowo był on nieśmiały, ledwie wyczuwalny, lecz po chwili przerodził się on w pełen uczuć i emocji. Steve ułożył drugą dłoń na twarz dziewczyny przyciągając ją jeszcze bliżej, kiedy jej ręce powędrowały w jego idealne włosy. Nie czuli się niezręcznie, wręcz przeciwnie. Czuli, że było to właściwe, że między nimi nawiązała się elektryczność.
Wtem zadzwonił telefon. Steve początkowo chciał go zignorować, ale rudowłosa odsunęła się mówiąc, że może to coś ważnego. Był środek nocy, kto zatem mógł dzwonić. Chłopak zrezygnowany podszedł do telefonu, a Emily usiadła na kanapie. Jednak przez jej ciało przeszła fala zmęczenia i opadła szybko na poduszki. Steve odebrał połączenie, a gdy usłyszał głos po drugiej stronie miał ochotę zrobić krzywdę jego właścicielowi. Był to nikt inny jak Dustin, który nie mógł spać i zadzwonił zapytać czy ich wyjście do kina dalej aktualnie. Harrington rzucił krótkie tak, po czym się rozłączył nie wierząc w zachowanie chłopca.
-Zrobię krzywdę kiedyś temu dzieciakowi...-zaczął brunet podchodząc do kanapy, ale przerwał widząc śpiącą dziewczynę. Uśmiechnął się pod nosem na widok jej spokojnej postury po czym wziął ją ostrożnie na ręce i ruszył z nią do swojego pokoju. Ułożył ją na swoim łóżku i przykrył szczelnie kołdą obserwując jak wtula się w poduszkę.
-Słodkich snów Gigi-wyszeptał po czym złożył delikatnego buziaka na jej czole.
Po cichu zszedł do salonu, gdzie położył się na kanapie przykrywając się kocem. Gdy tylko zamknął oczy od razu odpłynął w krainę Morfeusza.
~*~
Emily jęknęła przeciągle przekręcając się na drugi bok. Głowa bolała ją niemiłosiernie i czuła się jakby potrącił ją co najmniej samochód. Przyłożywszy dłoń do skroni uchyliła jedno oko ogarniając otoczenie spojrzeniem. Była w pokoju Steve'a, ale nie pamiętała jak się tu dostała. W zasadzie nie pamiętała niczego co się działo po otworzeniu drugiej butelki alkoholu. Powoli przeniosła się do pozycji siedzącej, a potem wstała asekuracyjnie łapiąc za szafkę. Czując się jednak stabilnie na nogach wyszła z pokoju i zeszła do salonu. Na kanapie zobaczyła śpiącego Steve'a oraz leżące na podłodze butelki i rozsypany popcorn. Czyżby aż tak zabalowali? Zaczęła intensywnie myśleć, próbując sobie przypomnieć co działo się w nocy, lecz na próżno. Miała w głowie pustkę. Westchnęła cicho i zaczęła zbierać leżący na podłodze popcorn.
Słysząc chodzenie po salonie Steve przebudził się. Uniósł ręce nad głowę rozciągając się oraz głośno ziewając. Otworzył oczy od razu dostrzegając sprzątającą dziewczynę.
-Dzień dobry-przywitał się uśmiechając szeroko. Nastolatka skrzywiła się na nagłe powitanie.
-Ciii-odparła łapiąc za bolącą głowę.-Dla kogo dobry ten dobry.
-Czyżby kacyk?-zakpił chłopak za co Emily spiorunowała go spojrzeniem.
-Czy odwaliłam coś po tej drugiej butelce? Nic nie pamiętam.-zapytała rudowłosa.
Steve zamyślił się na chwilę nie mogąc złożyć wspomnień z nocy. Jednak zaraz w jego głowie pojawił się obraz. Śmiech, taniec, śpiew i pocałunek. Momentalnie zbladł przypominając sobie jak pod wpływem alkoholu zbliżył się do dziewczyny.
-O nie. Odwaliłam coś. Widzę to po twojej twarzy!-zaczęła panikować Emily na chwilę zapominając o bolącej głowie.-Wiedziałam, żeby nie pić, ale mnie namówiłeś. Cholera. Co zrobiłam? Powiedz mi.
-Ty nic. Opowiedziałem ci bardzo żałosny żart i kompromitującą historię z dzieciństwa. W tym przypadku całe szczęście, że nie pamiętasz.-powiedział od razu chłopak. Wiedział, że robi źle. W końcu sam był rozczarowany tym, że Emily nie powiedziała mu o incydencie z imprezy u Dannego. Tylko tym razem to była inna sytuacja. Znali się, przyjaźnili i świadomość pocałunku mogłaby zmienić ich relację.
-Oh, no i żałuję. Miałabym cię czym denerwować-zażartowała rudowłosa.
Przez resztę pobytu Emily w rezydencji Harringtonów, Steve nie mógł przestać odczuwać mętliku w sercu. Czy pocałunek coś dla niego znaczył? Czy był to zwykły pijacki wybryk, którego nie zrobiłby będąc trzeźwym? A może alkohol wydobył z niego skrywane, nieodkryte przez niego samego uczucia?
CZYTASZ
You are my light | Steve Harrington
FanfictionEmily nie miała przedtem wielu znajomych. Ba! Nie miała nawet najlepszej przyjaciółki czy przyjaciela, z którym mogłaby dzielić sekrety, spędzać wolną chwilę czy imprezować. Lecz pewnego dnia zostaje wplątana w nadzwyczajne wydarzenia i wtedy poznaj...