Kiedy nikt w domu Kenway'ów nie odbierał telefonu od ponad godziny, Steve wiedział, że coś jest nie tak. Czym prędzej wsiadł do swojego samochodu i ruszył do ich domu, który zastał pusty mimo, że w soboty z reguły wszyscy domownicy byli obecni. Zmarszczył brwi nie widząc żadnego auta na podjeździe. Brunet pomyślał, że może Emily pojechała wcześniej do Dustina pomóc mu przygotować wszystko na ich wieczór filmowy. Jednak kiedy podjechał pod posiadłość chłopca nie dojrzał znajomego pojazdu. Mimo to podszedł do drzwi i zapukał, a chwilę później został wpuszczony do środka przez mamę Dustina.
-Steve? Co ty tu robisz? Mieliście dopiero przyjść o 18-powiedział zaskoczony obecnością starszego kolegi Dustin.
-Nie wiesz co się dzieje z Emily? Nikt nie odbiera u niej telefonu i nikogo nie ma w domu-odparł brunet.
-Ty zawsze wszystko o niej wiesz. Jesteście przecież nierozłączni-uśmiechnął się sugestywnie chłopiec na co Steve wywrócił oczami.
-To nie czas na żarty Dustin. Martwię się okej?
W tym samym momencie po domu rozszedł się dźwięk telefonu. Pani Henderson od razu go odebrała, a cała rozmowa trwała zaledwie kilka sekund. Claudia uśmiechając się smutno podeszła do chłopców spoglądając na nich z sympatią.
-Kochani niestety Emily nie przyjdzie dzisiaj do nas-powiedziała.
-Co?
-Dlaczego?
-Joyce nie chciała, abym ci mówiła Dusty, ale powinieneś wiedzieć. Emily miała wypadek i nie jest z nią najlepiej.
Steve momentalnie się wyłączył. Patrzył na Panią Henderson, ale nie słyszał co ona mówi. W głowie miał tylko jedno słowo: wypadek. Musiał natychmiast jechać do Emily. Obrócił się na pięcie i wybiegł z domu wprost do swojego samochodu. Tuż za nim ruszył Dustin, którego mama próbowała zatrzymać, lecz chłopiec zdążył już wskoczyć do auta. Przyjaciele z piskiem opon ruszyli z podjazdu czym prędzej kierując się do szpitala. Na miejscu byli 10 minut później najpewniej łamiąc wszystkie przepisy drogowe. Tuż przed budynkiem dojrzeli Marca Kenway'a palącego papierosa. Mężczyzna nie miał w zwyczaju palić, jednak kiedy przychodziły stresujące sytuacje nie umiał się oprzeć używce. Pozwalała mu trochę się wyluzować, choć w tym przypadku nic nie wnosiła. Marc również zauważył przybyłych chłopców i nic nie mówić pokazał im dłonią aby udali się na 1 piętro. Steve szybko wszedł do budynku kierując się od razu na schody, prawie pozostawiając za sobą Dustina, który aby dorównać kroku brunetowi musiał podbiegać. Znaleźli się na piętrze, na końcu którego znajdował się blok operacyjny. Tuż pod nim zauważyli siedzących na plastikowych krzesełkach i czekających Amy, Matheo, Alexa Kenway'ów oraz Hoppera. Harrington tym razem powoli, bojąc się tego co może zaraz usłyszeć podszedł do nich zwracając na siebie uwagę. Amy widząc bruneta zaniosła się lekkim płaczem od razu zostając zamknięta w objęciach pierworodnego dziecka. Mimowolnie pomyślała o tym co będzie przeżywał chłopak kiedy dowie się w jakim stanie jest jej córka. Była pewna, że jest on zakochany w Emily i powstała sytuacja złamie mu serce tak samo jak jej rodzinę.
Hopper gestem głowy poinformował Matheo, że wytłumaczy Steve'owi i Dustinowi wszystko, na co Theo odpowiedział mu lekkim, smutnym uśmiechem. Policjant wstał z krzesełka i odciągnął przyjaciół kawałek dalej.
-W jakim stanie jest Gigi?-zapytał od razu Harrington bawiąc się nerwowo palcami u dłoni. Serce w piersi łomotało mu tak mocno, że myślał iż lada moment ono wyskoczy.
-NIe mam pojęcia jak jest teraz, ale przedtem było bardzo źle.
-Ale wyjdzie z tego, prawda?-zapytał Dustin drżącym głosem.
CZYTASZ
You are my light | Steve Harrington
FanfictionEmily nie miała przedtem wielu znajomych. Ba! Nie miała nawet najlepszej przyjaciółki czy przyjaciela, z którym mogłaby dzielić sekrety, spędzać wolną chwilę czy imprezować. Lecz pewnego dnia zostaje wplątana w nadzwyczajne wydarzenia i wtedy poznaj...