Dustin, Lucas, Max, Emily i Steve zajechali pod dom Wheeler'ów około godziny 12 w nocy. Nancy zaproponowała, żeby zatrzymali się u niej w piwnicy, na czas kiedy ona i Robin wymyślą jak dotrzeć do Victora Creel'a, pierwszej ofiary Vecny. O ile Emily z jednej strony chciała wrócić do swojego domu, tak z drugiej nie chciała zostawiać rudowłosej koleżanki. Niezadowolona zatem wysiadła z samochodu zaraz za Lucasem i skierowała się do budynku.
-Gigi poczekaj-zatrzymał ją łagodny głos Steve'a, który ostatni opuścił pojazd. Kenway obróciła się do niego przodem obserwując jak ten skraca między nimi odległość.
-Wszystko w porządku?-zapytał Dustin wyczuwając napięcie w powietrzu.
-Dogonimy was-zapewniła go Emily.
Chłopiec spojrzał ostatni raz na parę po czym poszedł do domu, w którym zniknęli już Sinclair i Max. Słysząc ciche zamknięcie drzwi, rudowłosa westchnęła nie będąc gotowa na tą rozmowę. Jednak była ona potrzebna, i zarówno ona jak i Steve wiedzieli, że to jest ten moment kiedy muszą ją odbyć.
-Rozmowa z Dustinem w samochodzie... Nie wiem jak mogłem zapomnieć, że tam jesteś-zaczął brunet spoglądając na swoje buty.
-Nie szkodzi.-odparła dziewczyna uśmiechając się smutno, mimo tego, że Harrington tego nie widział.
-To nie było w porządku. W ogóle taka sytuacja nie powinna się wydarzyć. Nie wiem dlaczego, ale byłem rozkojarzony...
-Myślę, że oboje wiemy dlaczego-powiedziała spokojnie rudowłosa. Steve uniósł na nią swój wzrok, widząc w jej błękitnych oczach nic więcej jak zawód, chociaż na jej ustach błąkał się smutny uśmiech.-A raczej przez kogo.
-Nie... Nie...-zaczął od razu zaprzeczać Harrington-Nancy to tylko moja przyjaciółka. Sytuacja na parkingu dla przyczep... martwiłem się o nią tylko jak o przyjaciółkę...
-Próbujesz przekonać o tym mnie czy siebie? Steve, ja...od jakiegoś czasu obserwuję jak wymieniacie się długimi spojrzeniami i uśmiechami. Nie jestem ślepa. Jest to zupełnie coś innego jak przedtem, kiedy Jonathan tu był i kiedy minęły jakieś 2 miesiące od kiedy go nie ma. Gdy na siebie patrzycie, to widzę...-głos nastolatki się załamał na chwilę. Wzięła głęboki oddech zwracając spojrzenie na samochód za chłopakiem-Sentyment i uczucie, które nie wygasło.
-To nie prawda. Ja... Gigi kocham cię-powiedział Steve robiąc krok w stronę dziewczyny.
-I ja kocham ciebie, ale... Na początku myślałam, że tylko ja to widzę. Jednak Dustin tylko utwierdził mnie w moich przekonaniach. Wszyscy wokół widzą zmianę w twoim zachowaniu kiedy ONA jest w pobliżu, ale nikt dotąd nie wypowiedział tego na głos. Możesz mnie kochać, ale...
-Nie zachowuje się inaczej... Ja i Nancy to skończona sprawa. Wiesz o tym.
-Obawiam się, że już nie wiem. Wszystko inne mówi mi co innego, Steve-powiedziała rudowłosa po której policzku poleciała pierwsza łza. Nawet nie zdawała sobie sprawy kiedy jej oczy stały się szklane.-Nie wiem czy mam wierzyć w twoje czyny czy w to co mówisz... bo na pewno nie w jedno i drugie.
-Ja...-Steve zawahał się. Miał mętlik w głowie. Próbował sobie uporządkować wszystko, skleić zdanie, które złagodziłoby sytuacje. Ale i on sam nie wiedział czy wierzyć swojej głowie czy sercu, które faktycznie ostatnio wprawiało go w zdezorientowanie.
-Nie jestem na ciebie zła, ani nic... Wiem, że emocje są skomplikowane i nie zawsze je rozumiemy na początku... Wiem też jak ważna była dla ciebie kiedyś Nancy i pewnie nigdy jej nie dorównam. I nie mogę dłużej żyć w ciągłej niepewności i poczuciu, że coś jest nie tak, że odsuwasz się ode mnie kiedy ona jest obok... Więc proszę odpowiedz mi szczerze, Steve... Czy wciąż czujesz coś do Nancy Wheeler?
CZYTASZ
You are my light | Steve Harrington
FanfictionEmily nie miała przedtem wielu znajomych. Ba! Nie miała nawet najlepszej przyjaciółki czy przyjaciela, z którym mogłaby dzielić sekrety, spędzać wolną chwilę czy imprezować. Lecz pewnego dnia zostaje wplątana w nadzwyczajne wydarzenia i wtedy poznaj...