-Steve może jednak nie będzie tak źle? Wydarzy się jakiś cud albo coś.
Steve i Emily siedzieli na szkolnej stołówce rozmawiając o przyszłości chłopaka po szkole, której nie miał za rozległej. Egzamin końcowy poszedł mu nie najlepiej, oceny też nie były zadowalające i wszystko sprowadzało się do tego, że nie zostanie przyjęty na studia. Dziewczyna próbowała dać mu namiastkę nadziei, lecz trudno jej było przebić się przez pesymizm bruneta.
-Sam już nie wiem. Ojciec jak się dowie to mnie zabije, więc czy byłabyś tak dobra i mnie przygarnęła?-zapytał chłopak robiąc słodką minkę.
-Okej, może zmieńmy temat-zażartowała rudowłosa na co Steve wywrócił oczami. Dziewczyna rozejrzała się po stołówce, aż jej wzrok zatrzymał się na wielkim plakacie nad drzwiami wejściowymi.- Masz już parę na Prom?
-A propo tego... Zapytałabyś koleżanek z drużyny czy któraś jest wolna?
-Każda ma już partnera. Naprawdę Steve? Nikogo nie zaprosiłeś?
Między przyjaciółmi zapadła cisza. To nie tak, że Harrington nie próbował zaprosić kogoś. Próbował i to wiele razy, ale najzwyczajniej w świecie nie wychodziło mu to. Albo plątał mu się język, albo układał nielogiczne zdania, albo dziewczyna już miała partnera. Jego pewność siebie i skuteczność, znacznie opadła po zerwaniu z Nancy i w żaden sposób nie mógł tego naprawić.
-Na pewno nie możesz iść sam.-stwierdziła Emily po czym rozejrzała się ponownie po pomieszczeniu-Zaraz ci kogoś wyszukamy.
Wtem w głowie Steve'a zaświtała myśl. Oparł łokcie na stoliku nachylając się do siedzącej na przeciwko przyjaciółki, która natychmiast skupiła na nim wzrok. Widząc jego szeroki uśmiech uniosła lewą brew do góry.
-Nie podoba mi się ten uśmiech-powiedziała.
-Może ty ze mną pójdziesz?-zapytał brunet z poważną miną kompletnie zbijając z tropu rudowłosą.
-Co?
-Może ty ze mną pójdziesz na bal?
-Steve zwariowałeś-odparła dziewczyna pośpiesznie zbierając swoje rzeczy. Zestresowała się na myśl o wieczorze, który byłby pewnie jej najpiękniejszym wspomnieniem z chłopakiem, ale jakim kosztem. Dla niego czysto przyjacielska przysługa, a dla niej pogłębienie bycia w friendzonie i oceniające spojrzenia innych.
-Co ty robisz?-zapytał zdezorientowany kiedy Emily podniosła się ze swojego miejsca.
-Muszę iść zająć miejsce w klasie. Nie chce siedzieć z przodu.
Szybko ruszyła w kierunku wyjścia ze stołówki pozostawiając za sobą Steve'a. Chłopak nie tracąc czasu chwycił swój plecak i pobiegł za nastolatką kontynuując rozmowę.
-Emily, no weź. Chodź ze mną. Będzie fajnie.
-Nie sądzę. Wszyscy będą patrzeć na mnie i szeptać co za cichą myszkę ze sobą wziąłeś. Lepiej jakbyś znalazł kogoś, kto dorównał by sławnemu Steve'owi Harringtonowi.-odparła dziewczyna zaciskając dłoń na ramiączku plecaka.
-Nie obchodzi mnie co będą mówić inni.-powiedział brunet lekko zdziwiony słowami rudowłosej.-Dorównał? Nie jesteś ode mnie gorsza. Skąd ci się to wzięło?
-Po prostu znajdź kogoś innego-westchnęła Emily. Steve chwycił ją gwałtownie za rękę zatrzymując w miejscu.
-Dlaczego to robisz?
-Ale co?
-Porównujesz się z innymi i przejmujesz tym co powiedzą. Gigi jesteś niesamowita i nie musisz patrzeć co pomyślą o tobie inni-powiedział Steve kładąc dłonie na ramionach dziewczyny, ale ta szybko je strzepnęła. Brunet nieświadomie stąpał po cienkim lodzie.
CZYTASZ
You are my light | Steve Harrington
FanfictionEmily nie miała przedtem wielu znajomych. Ba! Nie miała nawet najlepszej przyjaciółki czy przyjaciela, z którym mogłaby dzielić sekrety, spędzać wolną chwilę czy imprezować. Lecz pewnego dnia zostaje wplątana w nadzwyczajne wydarzenia i wtedy poznaj...