08| Muszę wam coś powiedzieć

293 26 3
                                    

Grupa zajechała pod opuszczony dom Victora Creela, do którego nikt nie wchodził od 1959 roku. Według Nancy kształt budynku pokrywał się z tym co widziała Max, kiedy zaatakował ją Vecna i warto było to sprawdzić. Dom mógł skrywać w sobie jakieś odpowiedzi. Steve z Wheeler za pomocą młotków zabranych z domu, wyciągnęli gwoździe trzymające deskę umocowaną na drzwiach. Drewniana płyta z łoskotem upadła na ziemię odsłaniając brudny, cały w pajęczynach witraż na środku drzwi. Emily widząc go poczuła jak przez jej ciało przechodzi dreszcz, już gdzieś go widziała, tylko nie miała pojęcia gdzie.

-Zamknięte-stwierdził Harrington chwytając za klamkę- Powinienem zapukać, zobaczyć czy ktoś jest w domu?

-Nie trzeba-odparła Robin pokazując grupie trzymaną w ręku cegłę. Zamachnęła się i rzuciła nią prosto w witraż, tworząc w nim dziurę.

Steve ostrożnie przełożył przez otwór w szkle rękę, sięgając do klamki i otworzył drzwi. Wszedł do środka jako pierwszy uważnie rozglądając się po pomieszczeniu. Zaraz za nim weszła reszta z Emily na końcu. Dziewczyna czuła jak ogarnia ją niepokój. Nigdy przedtem nie była w tym domu, a odnosiła wrażenie, że był on spełnieniem jej koszmarów. I kiedy tylko przekroczyła próg, przekonała się, że to prawda. Ignorując rozmowy przyjaciół przeszła szybko do salonu, na lewo, orientując się, że wszystko było jak w jej śnie. Na środku pokoju stał kominek, a zaraz obok niego tchnięty czasem stoliczek. Był również fotel, na którym w śnie siedział smutny chłopiec. Nie potrzebowała latarki, aby stwierdzić, że był to dom z jej koszmaru. Widywała go nie raz, bowiem urywki tego snu powracały do niej co jakiś czas w nocy.

-Ludzie?-odezwała się Max, sprowadzając na ziemię Kenway.-Wszyscy to widzicie prawda?

Emily podeszła z grupą do Mayfield zatrzymując wzrok na tym o czym mówiła dziewczyna. Dziwny, stary zegar wiszący na ścianie.

-To jest to co widziałaś? W swoich wizjach?-zapytała Nancy. Max kiwnęła twierdząco głową, przyprawiając Emily o skręt żołądka. Ona widziała ten dom, ten zegar dużo wcześniej niż wszystko się zaczęło. Słyszała głos, który nie był zadowolony z tego faktu, coś chciało ją udusić, a jej kończyny powoli się nienaturalnie wyginały...Jedna myśl się od razu nasuwała...Vecna.

-To normalny, stary zegar-odparła Robin.

-Dlaczego ten czarodziej ma obsesje na punkcie zegarów? Może jest zegarmistrzem, albo czymś?-zastanowił się na głos Harrington.

-Myślę, że rozwiązałeś sprawę Steve-odparł sarkastycznie Dustin.

-Jedyne co wiem, to wszystkie odpowiedzi są tutaj.-stwierdziła Nancy.-Podzielmy się na grupy po dwie osoby, cóż jedna trzyosobowa.

Selekcja była naturalna. Max z Lucasem, Nancy z Robin, a Dustin ze Stevem i Emily. Tyle, że rudowłosa zupełnie się wyłączyła po potwierdzeniu, że Max widziała zegar w swoich wizjach. Uporczywie wpatrywała się w owy przedmiot, próbując znaleźć w nim jakąś różnicę. Coś co odróżniło by go od tego, który widziała w swoim śnie. Niestety, był to dokładnie ten sam zegar.

-Gigi wszystko w porządku?-zapytał Steve kładąc dłoń na ramieniu dziewczyny. Ta podskoczyła, momentalnie zerkając na dwójkę chłopaków.

-Jesteś blada jak ściana-stwierdził Henderson przyglądając się przyjaciółce.

-Wszystko w porządku.-skłamała nastolatka.-Co robimy?

-Rozglądamy się, we trójkę-odparł ucieszony Dustin na co Steve westchnął.-Czy ty właśnie westchnąłeś?

-Nie, nie westchnąłem- powiedział brunet mając swój wzrok ciągle na Kenway. Zmartwiony był jej nagłym rozkojarzeniem, podobnym kiedy byli na cmentarzu. Czuł, że coś jest nie tak.

You are my light | Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz