-Tato podrzucisz mnie do szkoły?-zapytała Emily zbiegając po schodach o 8.30. Marc właśnie zbierał się do wyjścia do pracy i był zaskoczony obecnością córki w domu.
-A ty przypadkiem nie miałaś lekcji na 8?
-Zaspałam-odparła szybko.
Zapomniała nastawić budzik, a wszystko było winą Harringtona. Chłopak tuż przed 22 zapukał do jej okna zapraszając na nocną przejażdżkę jego samochodem. Początkowo nie chciała się zgodzić właśnie ze względu na szkołę oraz swoich rodziców, którzy nie popierali wymykania się, ale słodkie oczka bruneta ostatecznie ją złamały. Otworzyła na chwilę swoje drzwi aby zorientować się czy opiekunowie śpią. W korytarzu było ciemno co tylko potwierdzało jej przeczucia. Zamknęła je po cichu i zgasiła światło w pokoju przechodząc do okna. Bezszelestnie wyszła na zewnątrz dostrzegając czekającego już na ziemi na nią chłopaka. Podeszła do krawędzi i ostrożnie zsunęła się na palety. Brunet stał obok asekurując ją gotowy w każdej chwili aby ją złapać. Kiedy jej stopy spotkały się z ziemią, nastolatkowie czym prędzej pobiegli do samochodu Harringtona zaparkowanego kawałek od domu Kenway'ów. Wraz z dźwiękiem silnika w głośnikach rozbrzmiał Modern Talking.
-You're my heart, you're my soul- nastolatkowie zaczęli śpiewać.
Przemierzali prawie puste ulice całego Hawkins. Około 23 zatrzymali się na niewielkim wzniesieniu skąd rozciągał się ładny widok na miasto. Posiedzieli tam 1,5 godziny prawie ani na chwilę nie przerywając rozmowy. Minęło kilka tygodni od feralnej walki z Demogorgonami i zamknięciu przejścia, w trakcie których Emily zgłębiła relacje z Dustinem, Lucasem, Max i oczywiście ze Stevem. Nastolatkowie stali się przyjaciółmi, jak nie najlepszymi. Harrington sprawiał, że rudowłosa wychodziła czasem ze swojej strefy komfortu odkrywając swoje nowe upodobania. Kiedyś wymykanie z domu nawet nie przechodziło jej przez myśl, a teraz sprawiało jej frajdę. Wychodziła więcej do ludzi, zwiedzała nowe zakątki Hawkins odkrywając przy okazji samą siebie co nie byłoby możliwe bez Steve'a.
Chłopak nabrał dzięki dziewczynie pewnego światła. Coraz więcej się uśmiechał, próbował nowych rzeczy, które ostatecznie mu się podobały. Karaoke, wieczorne przejażdżki samochodem, koktajle to były najczęstsze wspólne interakcje z dziewczyną. Zdążył zapomnieć o złamanym przez Nancy sercu.
Odstawił Kenway do domu ok. 2 w nocy. Dziewczyna była tak zmęczona, że ledwo przebrała się w piżamę i położyła na łóżku, a jej organizm odpłynął w krainę snu nie pozwalając na ustawienie budzika.
-To już leć do auta, wstąpimy po drodze do piekarni, żebyś kupiła sobie śniadanie-powiedział Marc wsuwając na ramiona kurtkę.
Nastolatka posłusznie ze swoimi rzeczami w rękach pognała do samochodu, czekając aż jej rodzic zamknie za nimi dom. Po chwili już ruszyli z podjazdu.
-Masz dzisiaj trening?-zagadał skręcając na światłach.
-Tak, ostatni. Jutro gramy mecz o wejście do finałowej 4. Denerwuje się-wyznała dziewczyna zerkając na ojca.
-Dasz radę. Kto jak nie ty. Swego czasu to i ja grałem w siatkówkę, bardziej kręciła mnie koszykówka, ale nie zmienia to faktu, że umiejętności sportowe odziedziczyłaś po mnie-zaśmiali się oboje.-Odebrać cię ze szkoły? Kończę zmianę akurat o 17.
-Nie trzeba. Steve mnie podrzuci.
-Steve. Dobrze się dogadujecie, co?-zapytał zerkając na córkę. Nie wiedział jej twarzy, bo patrzyła w widok za szybą, ale mógł przysiąc, że przewróciła oczami.
-Tato, Steve to mój przyjaciel. Tylko przyjaciel-odparła podkreślając słowo przyjaciel wiedząc do czego ojciec pije.
-Tak wiem, wiem. Po prostu cieszę się, że jesteś szczęśliwa skarbie. Nie byłaś taka od jakiegoś czasu-wyznał szczerze Marc.
CZYTASZ
You are my light | Steve Harrington
FanfictionEmily nie miała przedtem wielu znajomych. Ba! Nie miała nawet najlepszej przyjaciółki czy przyjaciela, z którym mogłaby dzielić sekrety, spędzać wolną chwilę czy imprezować. Lecz pewnego dnia zostaje wplątana w nadzwyczajne wydarzenia i wtedy poznaj...