Czując jak Rosjanie coraz bardziej napierają na drzwi Steve odsunął się niechętnie od Emily już tęskniąc za jej miękkimi ustami. Nie musiał nic mówić, aby bliska załamania dziewczyna zrozumiała co musi zrobić. Zagryzając zęby, aby nie wydać z siebie żałosnego szlochu pobiegła w kierunku szybu od razu do niego wskakując. Wraz z Dustinem chwyciła kratę prawdopodobnie patrząc po raz ostatni na miłość swojego życia.
-Nie zapomnę was!-rzucił Henderson.
-Wrócę po was, obiecuję!-zawołała Emily na co Steve uśmiechnął się smutno, pragnąc wierzyć w jej słowa, ale był świadom, że może do tego nie dotrwać.
-Uciekajcie!
Emily i Dustin zamknęli za sobą kratę, a w tym samym momencie drzwi pomieszczenia otworzyły się z rozmachem posyłając Robin i Steve'a na podłogę. Henderson ruszył w głąb szybu wentylacyjnego myśląc, że przyjaciółka podąża za nim. Jednak Emily siedziała i nasłuchiwała dźwięków z pomieszczenia. Wzdrygnęła się zakrywając usta dłonią słysząc przeładowanie kilku broni na raz, wiedząc doskonale do kogo była ona mierzona. Głosy Rosjan mieszały się z głosami nastolatków. Rudowłosa nie była w stanie ruszyć się nawet o centymetr dopóki Steve i Robin nie zostali wyprowadzeni przez żołnierzy. Dopiero wtedy zaczęła kierować się za Dustinem i Ericą zmierzającym w głąb szybu. Czuła się żałośnie przeżywając dużo bardziej niż dzieci, ale nie mogła nic na to poradzić. Martwiła się niesamowicie i błagała w duchu, aby jej przyjaciele nie zostali zranieni, a co gorsza zabici. Ledwo co dowiedziała się, że Steve czuje do niej to samo, a już mogła go stracić.
Dzieci i nastolatka po kilku godzinach zostali zatrzymani w swej podróży przez wiatrak, uniemożliwiający pójście dalej. Dustin próbując go wyłączyć, tłumaczył Erice wydarzenia związane z Upside Down. Emily nie wtrącała się do rozmowy, próbowała się w końcu uspokoić, albo przynajmniej poukładać myśli.
-Nie mogę się załamać. Muszę wziąć się w garść-mamrotała pod nosem zaciskając dłonie we włosach.
Wiedziała, że aby pomóc Steve'owi i Robin musi odłożyć na bok swoje emocje. Czysty, otwarty umysł i opanowanie mogło jedynie zadziałać. Tylko ona teraz odpowiadała za bezpieczeństwo dzieci. Byli jedyną nadzieją na przetrwanie Steve'a i Robin. Nie pozwoli, aby zostali zabici przez Rosjan i uszło im to na sucho. Wzięła zatem kilka głębokich wdechów, mówiąc cicho, że wszystko się ułoży, po czym wytarła wierzchem dłoni mokre od łez policzki. W jednej chwili stała się zupełnie inną osobą.
-Czyli ty, Erico, jesteś nerdem-usłyszała Emily dopiero przykuwając uwagę do rozmawiających dzieci.
-A ty skąd wiesz tyle o My Little Pony?
-Ponieważ jestem nerdem.-odparł Dustin wyrywając kable z małej skrzyneczki wyłączając wiatrak.
-Henderson, masz jakiś plan?-odezwała się po raz pierwszy od zejścia do szybu Emily.
-Teraz się interesujesz-rzuciła z irytacją Sinclair za co dostała groźne spojrzenie od nastolatki.
-Erica nie mam nastroju na tego typu odzywki. Może ciebie nie obchodzi tak bardzo Steve i Robin, ale mnie i Dustina tak. Więc daruj sobie te cholerne docinki bo mam już po dziurki w nosie tego gadania-powiedziała dosadnie rudowłosa ogarnięta złością. Henderson i dziewczynka spojrzeli zaskoczeni na siebie zachowaniem dziewczyny. Nigdy przedtem nie słyszeli aby w podobny sposób do kogokolwiek się odezwała w taki sposób. Z reguły urocza i miła nastolatka, teraz była stanowcza i zła.
-Um nie mam dokładnego planu...-zaczął niepewnie chłopiec-Myślę, że jeśli dostaniemy się tam gdzie przetrzymują tą dziwną, zieloną substancję to znajdziemy transporter, a dzięki niemu łatwiej nam będzie potem dostać się do windy.
CZYTASZ
You are my light | Steve Harrington
FanfictionEmily nie miała przedtem wielu znajomych. Ba! Nie miała nawet najlepszej przyjaciółki czy przyjaciela, z którym mogłaby dzielić sekrety, spędzać wolną chwilę czy imprezować. Lecz pewnego dnia zostaje wplątana w nadzwyczajne wydarzenia i wtedy poznaj...