-Czyli chcesz powiedzieć, że prawdopodobnie jesteś jakoś połączona z Vecną i wiesz kiedy przedostaje się on do umysłu swojej ofiary?-dopytała Nancy zerkając na rudowłosą we wstecznym lusterku.
-Tak... Sama tego nie rozumiem, bo nawet nie znam Victora Creela, a to przecież on jako pierwszy spotkał się z Vecną.-westchnęła ciężko Emily.
Grupa opuściła opuszczony dom, po czym ruszyła do rezydencji Kenway'ów na prośbę Emily, która chciała noc spędzić w swoim pokoju. Robin i Dustin upierali się, aby wszyscy trzymali się razem w tym złym czasie, ale rudowłosa nie dawała za wygraną. Ostatecznie wszyscy się zgodzili, że podrzucą ją do domu, a rano zabiorą ze sobą do Eddiego. Może jednak nie wszyscy... Steve od kiedy Emily opowiedziała o swoim śnie, w którym w zasadzie spotkała się z Vecną i o bólach głowy, nie odezwał się ani słowem. Siedział cicho z tyłu samochodu, zaraz obok Dustina.
-Może jesteście jakoś spokrewnieni i dlatego mimowolnie w pewien sposób odczuwasz wszystko co się dzieje.-zasugerowała Robin.-Tylko dlaczego?
-Sama nie wiem. Mam mętlik w głowie-wyznała Kenway.
Po kilku minutach samochód zatrzymał się pod domem dziewczyny. Nastolatka pożegnała się krótko z przyjaciółmi ustalając, że przyjadą po nią o 8 rano, po czym wysiadła z samochodu. Nie oglądając się za siebie ruszyła do domu czując jak lada moment puszczą w niej wszelkie hamulce i da upust swoim emocjom. Ledwo znalazła się na ganku, a usłyszała trzaśnięcie drzwi samochodowych.
-Emily poczekaj!-dziewczyna nie poczekała. Nie chciała już z nikim rozmawiać. Marzyła, aby zamknąć się w pokoju, nakryć się kołdrą i wypłakać. Weszła zatem szybko do domu natrafiając w przedpokoju na swojego ojca.
-Skarbie, wróciłaś-powiedział uśmiechając się na widok córki.
-Będę u siebie-odparła nastolatka pośpiesznie na niego zerkając.
-Okej, my z mamą jedziemy na chwilę do Watson'ów.-odparł odprowadzając rudowłosą wzrokiem do schodów. W tym samym momencie otworzyły się drzwi wejściowe, przez które wszedł zdenerwowany Steve. Marc widząc go wskazał palcem na schody, nie chcąc się mieszać w ich sprawy-Na górze.
Harrington podziękował krótko po czym wbiegł po schodach na piętro. Emily zdążyła wejść już do swojego pokoju i rzucić się na łóżko. Zupełnie się nie spodziewała, że brunet wejdzie za nią do domu, bo w końcu w samochodzie nie odezwał się ani słowem. Steve wparował do sypialni rudowłosej zamykając za sobą drzwi.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś o tych bólach głowy I nawracającym koszmarze?-zapytał od razu.
-Nie chcę z tobą rozmawiać-odpowiedziała mu dziewczyna chowając głowę pod poduszkę. Brunet podszedł do niej i sprawnym ruchem zabrał poduszkę odrzucając ją w kąt.
-Emily to nie są żarty. Dlaczego mi nie powiedziałaś? Już mi nie ufasz?-zapytał urażony chłopak. Nie mógł zrozumieć, dlaczego nastolatka ukryła przed nim w pewnym sensie połączenie z Vecną.
-Ufam ci, ale jak miałam ci to powiedzieć? Hej Steve, wiem kiedy Vecna wchodzi do umysłów ofiar i w sumie nie wiem czy i ja nie jestem zagrożona.-powiedziała Emily podnosząc się z łóżka. Para stała naprzeciw siebie uważnie się sobie przypatrując.
-Tak?! To poważna sytuacja i nie powinnaś tego ukrywać przed Robin, Dustinem, Nancy, Lucasem, Max... przede mną... To jest sytuacja zagrożenia twojego cholernego życia!-zaczął mówić uniesionym głosem Harrington.
-Myślisz, że nie wiem?-również uniosła się rudowłosa-Myślisz, że od kiedy weszliśmy do tego cholernego domu nie zastanawiałam się, czy może i ja nie jestem ofiarą Vecny? Bo jak wytłumaczyć ten koszmar, który niejeden raz miałam w nocy? Kurwa ja widziałam w nim Victora i jego dzieci i... i... ten dom. Vecna pokazał mi mój największy lęk, który tylko przybliżył mnie do paranoi. Bo teraz nie ważne co się stanie będę tylko myślała, aby nie zobaczyć cię martwego! Albo kogoś innego z nas!
CZYTASZ
You are my light | Steve Harrington
FanficEmily nie miała przedtem wielu znajomych. Ba! Nie miała nawet najlepszej przyjaciółki czy przyjaciela, z którym mogłaby dzielić sekrety, spędzać wolną chwilę czy imprezować. Lecz pewnego dnia zostaje wplątana w nadzwyczajne wydarzenia i wtedy poznaj...