-Hopper ciągnąłeś mnie przez całe miasto tylko po to, abym przekonała El, żeby nie spotykała się z Mike'em?-zapytała Emily stojąc w niewielkim salonie Szeryfa. Nie mogła pojąć jak kuriozalna była to sytuacja. W jednej chwili dostaje telefon od Hoppera, że natychmiast musi zjawić się u niego w domu, a w drugiej dowiaduje się, że tak naprawdę chodzi o pierdołę. Dodatkowo dziwne było, że zadzwonił akurat do niej. Nie miała jakiegoś świetnego kontaktu z dziewczynką, ani z mężczyzną.
-Mnie nie chcą słuchać. Są za młodzi na te wszystkie romantyczne rzeczy, a w szczególności na całowanie-odparł Hopper wymachując rękami.
-Może nie mów tak głośno, bo przecież El cię słyszy-rzuciła dziewczyna głową wskazując na uchylone drzwi do pokoju Eleven. Hopper momentalnie chwycił rudowłosą za ramię i pociągnął do kuchni.
-Powiedz im coś-zażądał choć w jego głosie było również słychać bezradność.
-Myślę, że przesadzasz. Powinieneś im odpuścić i martwić się tym jak zaczną przechodzić etap nastolatka. Wtedy twoje obawy będą miały uzasadnienie.-odparła dziewczyna. Hopper prychnął pod nosem, a potem przetarł twarz dłonią zrezygnowany.
-Jak do ciebie zadzwoniłem to liczyłem na jakąś pomoc.
-Ej! Nie moja wina, że chcesz ich kontrolować. Kogokolwiek byś nie poprosił to by ci powiedział to samo, nawet Joyce.
-Okej, okej. Już możesz iść, muszę jechać do pracy.
Dziewczyna rzuciła szybkie "cześć" do Eleven po czym wyszła z domku do swojego samochodu. Odpaliła samochód i powoli wycofała na drogę, aby zaraz ruszyć do swojego domu. Już nie zwróciła uwagi, że Hopper wyjechał za nią.
Droga przez las zazwyczaj była spokojna i mało ruchliwa. Emily podśpiewywała sobie lecącą akurat w radiu piosenkę Wham! uważnie obserwując przestrzeń przed sobą.
-Wake me up before you go-go, don't leave me hanging on like a yo-yo.
Na chwilę oderwała wzrok od przedniej szyby i spojrzała na leżącą na fotelu pasażera kasetę z filmem. Dustin zaproponował grupie zrobienie u niego maratonu filmowego. Odbyło się losowanie kto ma przynieść ze sobą film, a kto przekąski i między innymi wypadło na Emily. Dziewczyna poszperała w swojej domowej kolekcji, aż natrafiła na "Poszukiwaczy zaginionej Arki". Stwierdziła, że to idealna propozycja i od razu wrzuciła kasetę samochodu, aby później jej nie zapomnieć. Uśmiechnęła się pod nosem na myśl o przyjemnym wieczorze wracając równocześnie spojrzeniem na drogę.
Wtem coś z impetem uderzyło w przednią część samochodu wprowadzając go w obrót. Z gardła nastolatki wydobył się krzyk, a dłonie mocno zacisnęły na kierownicy chcąc kontrolować pojazd, lecz na próżno. Straciła całkowicie panowanie nad autem, nie mogła nic zrobić aby się uratować. Była zdana na los. Samochód przemieścił się na drugi, przeciwległy pas drogi po czym wylądował z hukiem w rowie na dachu.
Hopperowi, który jechał kawałek dalej od nastolatki, zmroziło krew na widok całego zdarzenia. Nie miał pojęcia co wyskoczyło na drogę, ale na pewno nie było to żadne zwierze, bo przecież by je zobaczył. A nie dojrzał jednak nic. Gdy tylko znalazł się blisko katastrofy natychmiast się zatrzymał i wyskoczył z samochodu biegnąc do roztrzaskanego pojazdu. Przeklinając pod nosem, zajrzał do środka przez wybitą szybę od strony pasażera widząc przypiętą pasami dziewczynę.
-Emily! Hej, słyszysz mnie? Emily-mówił roztrzęsiony.
Rudowłosa nie wiedziała co się dzieje. Całe jej ciało krzyczało z bólu, obraz przed oczami był niewyraźny, a w uszach dzwoniło. Mimo to usłyszała zniekształcony głos mężczyzny, na którego bardzo powoli spojrzała. Policjanta ścisnęło w żołądku na widok jej zakrwawionej i ledwo przytomnej twarzy.
-Hop..Hopper-wypowiedziała cicho kiedy na chwilę wzrok jej się wyostrzył.
-Emily wszystko będzie w porządku. Zaraz wrócę, wezwę pomoc, wszystko się ułoży-powiedział choć był prawie pewien, że nastolatka nie zrozumiała jego słów.
-Wszystko... mnie boli...
Lecz mężczyzna już tego nie usłyszał. Potykając się o własne nogi wrócił do swojego samochodu i przez swoje policyjne radio nakazał funkcjonariuszom powiadomić pogotowie i straż pożarną. Otrzymując potwierdzenie, że służby medyczne są w drodze, pobiegł z powrotem do auta leżącego w rowie. Musiał czekać na przyjazd wsparcia, bowiem sam nie mógł dużo zrobić. Ze względu na pozycję w jakiej znajdował się samochód nie mógł samodzielnie wyciągnąć z niego dziewczyny.
-Wszystko mnie bardzo boli.-wysapała ponownie rudowłosa dostrzegając obecność policjanta.
-Ja wiem, wytrzymaj jeszcze trochę. Hej, hej patrz na mnie-powiedział szybko, dostrzegając jak z każdą sekundą dziewczyna odpływała. Musiał utrzymać ją przy przytomności do przyjazdu pogotowia.
-Potrzebuję... chwilę odpocząć-wyszeptała rudowłosa zamykając oczy mimo protestów policjanta.
-Emily? Emily! Kurwa!-krzyknął Hopper łapiąc się za głowę.
Po 7 minutach przyjechała straż pożarna, która od razu wzięła się za akcję ratunkową. Po dokonaniu wstępnych oględzin, 6 strażaków ustawiło się wokół samochodu i powoli obrócili go. Bez większych problemów udało się wyciągnąć nieprzytomną dziewczynę, która od razu została przekazana w ręce medyków, którzy się pojawili. Przyjechał też radiowóz w celu zabezpieczenia terenu. Hopper poinstruował ich co mają zrobić po czym wskoczył do swojego samochodu i pojechał za ambulansem do szpitala. Będąc w placówce medycznej zadbał, aby Emily dostała natychmiastową pomoc, bo jak się okazało jej stan był bardzo zły. Z ciężkim sercem udał się do recepcji, aby powiadomić rodziców dziewczyny o wypadku. Mimo zawodu policjanta nie znosił takich sytuacji, tym bardziej kiedy tragedia przydarzyła się znajomym mu osobom. Nie był zżyty z rudowłosą, ale miała ona przed sobą jeszcze całe życie. Miał nadzieje, że szybka reakcja lekarzy oddali wizję śmierci nastolatki. Jej przyjaciele nie znieśliby jej odejścia. A co dopiero jej rodzina... Po wzięciu głębokiego oddechu wybrał numer do domu Kenway'ów. W napięciu wysłuchał 2 sygnałów, a za 3 już usłyszał kogoś po drugiej stronie.
-Halo?-telefon odebrał akurat przechodzący obok kuchni Matheo.
-Tu Szeryf Jim Hopper mogę rozmawiać z Marc'iem?
-Em... jasne-odparł lekko zdezorientowany chłopak, po czym obrócił się w stronę salonu, w którym siedział Marc-Tato, Hopper chce z tobą rozmawiać.
Marc zmarszczył brwi podnosząc się powoli z kanapy. Po co tym razem dzwonił? Uprzednio chciał porozmawiać z jego córką, która chwilę później wyszła z domu, to co chciał od niego? Przejął słuchawkę od syna i oparł się o blat kuchenny.
-Jim? Co tym razem?-zapytał od razu mężczyzna.
-Chodzi o Emily-powiedział Hopper kładąc niezręcznie dłoń na karku.
-Co jest z Emily?-Marc zaniepokoił się, a jego ton głosu zainteresował Matheo, który pozostał w kuchni. Słysząc drżący oddech policjanta wyczuł, że coś jest nie tak.-Hop, co jest z Emily?
-Miała wypadek...Została przewieziona do szpitala i już się nią zajmują lekarze. Niestety stan jest bardzo zły.
Marc czuł jak podłoga zapada mu się pod nogami i gdyby nie to, że opierał się o blat to przewróciłby się na płytki. Matheo od razu do niego doskoczył przestraszony.
-Przykro mi Marc. Jestem w szpitalu i myślę, że też powinniście tu przyjechać, tylko uważajcie na siebie. W tym stanie...
-Niedługo będziemy-powiedział krótko Marc po czym się rozłączył.
-Tato, co się stało?-zapytał Theo wyczuwając napiętą sytuację.Twarz ojca momentalnie stała się bledsza niż ściana, a twarz wyrażała ogromne zmartwienie.
-Biegnij po matkę, jedziemy do szpitala. Emily miała wypadek...
CZYTASZ
You are my light | Steve Harrington
FanfictionEmily nie miała przedtem wielu znajomych. Ba! Nie miała nawet najlepszej przyjaciółki czy przyjaciela, z którym mogłaby dzielić sekrety, spędzać wolną chwilę czy imprezować. Lecz pewnego dnia zostaje wplątana w nadzwyczajne wydarzenia i wtedy poznaj...