-Ty prowadzisz z powrotem-rzucił Matheo kiedy przekroczyli próg domu Tiny, inicjatorki imprezy.
-Jasne-odparła Emily odprowadzając brata wzrokiem.
Wokół roiło się od nastolatków poprzebieranych za różne postaci z filmów lub innych dzieł kulturowych. W powietrzu czuć było alkohol, papierosy oraz pot tańczących już licealistów. Emily zerknęła na spoczywający na nadgarstku zegarek, który wskazywał godzinę 21. Chase miał czekać na nią przy drzwiach lecz nie było po nim śladu. Dziewczyna zatem pomyślała, że może jednak wszedł w głąb domu, rozpoczynając zabawę. Rudowłosa wzdychając pod nosem zaczęła przeciskać się przez nastolatków rozglądając się uporczywie za swoim chłopakiem czy jakąkolwiek znajomą twarzą. Dotarła w końcu do salonu gdzie na samym środku został zrobiony parkiet, zdecydowanie za mały na taką ilość ludzi. Spojrzała w prawo, do kuchni, gdzie przy wielkiej misce pełnej alkoholu stała Nancy Wheeler zatapiając plastikowy kubeczek w płynie. Obok niej był Steve, jej chłopak, który stanowczo odradzał dziewczynie picia takiej ilości na raz, lecz ta wyminęła go znikając między licealistami, mijając przy tym Kenway. W ten sposób Harrington zawiesił na chwilę na niej wzrok, od razu rozpoznając ją z poprzedniego dnia. Chciał podejść, zagadać, lecz w tym samym momencie tuż za nią pojawił się Chase składając buziaka na policzku.
-Tu jesteś-powiedziała Emily stając z nim twarzą w twarz.-Miałeś czekać przy wejściu.
-Wiem, ale przyjechałem godzinę wcześniej, więc nie było sensu tyle czasu tam stać, czaisz-powiedział śmiejąc się pod nosem. Dziewczyna widziała jak jego twarz zdobiły lekkie wypieki, lecz zostawiła to bez komentarza.-Może wypijemy?
-Ja nie pije, prowadze-odparła dziewczyna na co chłopak zrobił skwaszoną minę.
-Jak zwykle-mruknął kierując się do kuchni, w której w dalszym ciągu stał Steve obserwując interakcje pary.
-Masz z tym jakiś problem?-zapytała rudowłosa nie rozumiejąc zachowania bruneta.
-Nie potrafisz się bawić i wiecznie masz wymówkę aby nie pić. Wyluzowałabyś trochę, a nie ciągle chodzisz z kijem w tyłku.
Emily przeniosła na krótko wzrok na Steve'a, na którego twarzy pojawiło się zdziwienie z powodu słów chłopaka. Nie rozumiał dlaczego Chasowi właśnie taka postawa Kenway przeszkadzała. Owszem on też lubił czasem zabalować, ale nie oczekiwałby tego od drugiej połówki. Emily wróciła spojrzeniem ponownie na swojego chłopaka, który duszkiem wypił zawartość plastikowego kubeczka i zirytowana prychnęła. Odwróciła się na pięcie i udała się na werandę przed domem. Nie miała ochoty na potyczki z Chasem. Usiadła na jednej z kanap i wzrok utkwiła w gwieździstym niebie.
Po godzinie pod dom Tiny zajechał samochód, którego właściciela znała Emily. Jonathan Byers wysiadł z auta i nerwowo poprawił spoczywającą na nim kurtkę. Kenway wstała z kanapy i podeszła bliżej drzwi spotykając się z nim w połowie.
-Nie sądziłam, że kiedyś zobaczę cię na imprezie-zagadała zwracając na siebie uwagę.
-Jestem równie zaskoczony twoją obecnością-odparł uśmiechając się lekko.
Emily i Jonathan znali się dlatego, że Kenway opiekowała się czasami Lucasem i Ericą Sinclair, a nieraz nawet całą grupą znajomych chłopca. Parę razy zdarzyło się, że odwiozła Willa do domu, za co niezmiernie wdzięczna była Joyce, matka chłopaków. Nastolatkowie byli dobrymi znajomymi.
-Wchodzimy czy będziemy tutaj tak stać? Nie sądze abyś po to tutaj przyjechał.
-Nancy mnie namówiła. Do ostatniej chwili wahałem się czy przyjechać-wyznał chłopak otwierając drzwi domu i wpuszczając przodem dziewczynę.
CZYTASZ
You are my light | Steve Harrington
FanficEmily nie miała przedtem wielu znajomych. Ba! Nie miała nawet najlepszej przyjaciółki czy przyjaciela, z którym mogłaby dzielić sekrety, spędzać wolną chwilę czy imprezować. Lecz pewnego dnia zostaje wplątana w nadzwyczajne wydarzenia i wtedy poznaj...