Następnego dnia, również podczas przerwy Emily w kawiarni, grupa siedziała na zapleczu Scoops Ahoy. Dustin chodził po pomieszczeniu kiedy Steve, Robin i rudowłosa siedzieli przy stoliku słuchając co młodszy kolega ma do powiedzenia, po jego obserwacji magazynów gdzie przyjmowano dostawy w centrum handlowym.
-Ta karta otwiera drzwi, ale niestety Rosjanin od karty ma także wielką broń. Cokolwiek jest w tamtych pudłach, nie chcą aby ktokolwiek to znalazł.
-Musi się dać tam wejść-stwierdziła Robin. Bawiący się do tej pory swoją pracowniczą czapką Steve, rzucił nakrycie głowy na stolik włączając się do rozmowy.
-Wiecie, mogę go po prostu załatwić-powiedział pewnie opierając łokcie na stoliku.
-Kogo załatwić?-dopytała lekceważąco Robin.
-Rosyjskiego strażnika-odparł poważnie brunet.-No co, zakradnę się do niego, walnę go i zabiore kartę, proste.
-Wszystko pięknie Steve-zaczęła Emily, której brunet posłał uśmiech słysząc, że chwali jego plan. Nie wyczuł jednak, że dziewczyna mówiła sarkastycznie i miała dodać uwagi-Tylko zapomniałeś o tym, że będzie miał on broń. Nie jakąś zabawkową, tylko prawdziwą, którą może cię zabić poprzez jedno pociągnięcie za spust.
-Tak wiem, że będzie miał broń. Właśnie dlatego będę się skradał-odparł Harrington jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Powiedz szczerze Steve. Czy wygrałeś kiedyś jakąś walkę?-zapytał Dustin krzyżując ręce na piersi.
-To był jeden raz...-zaczął brunet nawiązując do Billy'ego, z którym to i Kenway miała potyczkę.
-Dwa, Jonathan rok wcześniej-poprawił go od razu chłopiec.
-Pobiłeś się z Jonathanem? Kiedy?-zainteresowała się od razu Emily.
-To się nie liczy.
-Niby czemu? Sprał cię jak kwaśne jabłko. Warga, złamany nos, podbite oko, krew...
-Nie gadaj, że aż tak.
-Przyczyniło się do tego wiele czynników...
-Nie mogę uwierzyć, że dałeś się tak załatwić Jonathanowi. Taka cicha woda, a jednak...
Trójka przyjaciół dyskutowała o incydencie z Byersem, kiedy nagle Robin poderwała się z krzesła i wyszła z pomieszczenia. Steve, Dustin i Emily spojrzeli na siebie zaskoczeni, po czym ruszyli za nastolatką. Dziewczyna wyciągnęła ze słoika na napiwki pieniądze i ruszyła ku wyjściu.
-Robin co ty wyprawiasz?-zapytał Steve.
-Potrzebuję gotówki.
-Połowa jest moja! Dokąd idziesz?
-Znajdę nam bezpieczne wejście. Ty w tym czasie nakładaj lody, bądź grzeczny, nie daj się pobić i nie rób maślanych oczu do Emily.
Wraz z tym dziewczyna zniknęła.
-Robisz do mnie maślane oczy?-zapytała Kenway zerkając na stojącego obok niej bruneta.
-Co? Oczywiście, że nie-skłamał nie będąc świadomym jak jego policzki się lekko zaczerwieniły.
-Jeszcze jak. Gigi, ty robisz to samo-wtrącił Dustin po czym polizał łyżkę do nakładania lodów.
-Nie prawda-zaprzeczyła rudowłosa, której również zarumieniły się policzki.
-Stary. Nie moją łychę-powiedział Steve wyrywając przedmiot z rąk Dustina udając, że nie zauważył reakcji przyjaciółki. Naprawdę na niego zerkała robiąc maślane oczka?
-Okej to ja też lecę, zostało mi parę minut przerwy, a chce jeszcze coś zjeść-powiedziała Emily zerkając na zegarek na jednej ze ścian lokalu.-Jak się czegoś dowiecie to możecie później wpaść i mi przekazać.
~*~
Zmiana Emily dochodziła ku końcowi, została zaledwie godzina. Ruch był prawie znikomy, przez co dziewczyna z nudów wycierała filiżanki stojące na dodatkowym blacie. Miała ochotę wrócić do domu i zatopić się w miękkiej pościeli czytając książkę. Jednak ta fantazja musiała poczekać. Nagle za jej plecami rozbrzmiał dzwoneczek informujący o nowym kliencie. Rudowłosa westchnęła odkładając ścierkę na bok, po czym obróciła się w stronę lady. Na jej twarz wpłynął delikatny uśmiech na widok stojącego po drugiej stronie Harringtona.
-Co tam?-zagadała dziewczyna.
-Ładnie tu macie-odparł brunet rozglądając się po lokalu, aż jego wzrok ponownie spoczął na przyjaciółce-Łącznie z obsługą.
-Tak, tak, jasne. Zakładam, że przyszedłeś powiedzieć mi na co były potrzebne tak nagle Robin pieniądze.
-Przepraszam, czy mogę złożyć zamówienie?-obok Steve'a pojawiła się w średnim wieku kobieta.
-Tak, oczywiście-odparła nastolatka uśmiechając się przyjaźnie. Spojrzała szybko na bruneta i dodała wskazując na kawałek lady tuż obok, przy którym można było usiąść-Możesz tu usiąść i zaraz kontynuujemy rozmowę.
Steve przesunął się i usiadł na wysokim stołku obserwując dziewczynę. Kolejny raz zlustrował wzrokiem jej sylwetkę stwierdzając, że uwielbia widzieć ją w spódniczce. Dla niego we wszystkim wyglądała ładnie, ale widok jej odkrytych, smukłych nóg sprawiał, że robiło mu się ciepło w klatce piersiowej. Jednak to jej uśmiech rozgrzewał w pełni jego serce. Mimowolnie uśmiechnął się, co nie uszło uwadze Emily, która wróciła do niego po obsłużeniu klientki.
-Co?-zapytała zawstydzona pod wpływem intensywnego spojrzenia chłopaka.
-Nic takiego-odparł jeszcze chwilę jej się przyglądając.-Okej. Przechodząc do tego co najważniejsze. Robin znalazła bezpieczne wejście, przez szyb wentylacyjny.
-Szyb wentylacyjny?
-Tak. Problem jest taki, że jest on bardzo wąski i żadne z nas się do niego nie zmieści. Próbowałem wepchnąć tam Dustina, ale się nie udało. Wtedy pojawiła się siostra Sinclaira i dokonaliśmy umowy i to ona wejdzie do środka.
-Erica się na to zgodziła? Co jej zaproponowaliście w zamian? Lody do końca życia?-pytała rozbawiona rudowłosa. Nie mogła uwierzyć, że dziewczynka zgodziła się im pomóc.
-Ym, tak-odparł krótko Steve.-Więc pakuj manatki i idziemy wykonać plan.
-Co? Nie mogę teraz iść, mam jeszcze zmianę-odparła Emily wskazując na zegarek.
-Oh no weź, Gigi. Odrobisz to. Nie możemy czekać-powiedział brunet wstając ze stołka i przechodząc za ladę. Chwycił przyjaciółkę za rękę ciągnąc ku wyjściu, lecz ta się zapierała.
-Steve poczekaj...
-I tak nic się tu nie dzieje. Wolisz siedzieć, nudzić się i obsługiwać klientów czy dowiedzieć się co kombinują Rosjanie?
Emily przyglądała się chwilę chłopakowi po czym westchnęła zrezygnowana. Powiedziała mu, żeby dał jej chwilę, a ona poinformuje współpracowników, że wychodzi i weźmie swoje rzeczy. Steve słysząc owe słowa uśmiechnął się rzucając pod nosem, że wiedział, że się zgodzi. Emily zniknęła zatem na zapleczu gdzie siedział Sam i powiedziała, że musi wcześniej wyjść. Chłopak życzył udanej zabawy, bowiem widział ją z Harringtonem. Rudowłosa nie chciała już wyprowadzać go z błędu tylko odprowadziła wzrokiem do wyjścia. Chwyciła swoją torbę leżącą na jednej z szafek i wyciągnęła z niej krótkie, jeansowe spodenki, które wzięła na zmianę. Miała dość chodzenia w pracowniczej spódnicy. Szybko się przebrała po czym wyszła z zaplecza dołączając do Steve'a. Zaszli na szybko do Scoops Ahoy, gdzie dziewczyna zostawiła torbę i wraz z czekającymi przed galerią Dustinem i Robin dostali się na dach pobliskiego budynku skąd był idealny widok na wejście do magazynu centrum handlowego. Poprzez walkie talkie wymienili parę słów z Ericą, która rozpoczęła wędrówkę przez szyb wentylacyjny. Emily zaczęła się lekko denerwować. Co jeśli nagle stracą z dziewczynką kontakt? Co jeśli w środku jest jakaś pułapka i Erica tam utknie? Odruchowo rudowłosa spojrzała na Steve'a, który wyczuwając jej wzrok, również na nią spojrzał i uśmiechnął się pokrzepiająco. Sam miał pewne obawy, ale widząc zdenerwowanie Kenway, nie chciał jej tego pokazywać. Chciał być silny dla niej i dodawać jej otuchy.
CZYTASZ
You are my light | Steve Harrington
FanfictionEmily nie miała przedtem wielu znajomych. Ba! Nie miała nawet najlepszej przyjaciółki czy przyjaciela, z którym mogłaby dzielić sekrety, spędzać wolną chwilę czy imprezować. Lecz pewnego dnia zostaje wplątana w nadzwyczajne wydarzenia i wtedy poznaj...