Rozdział VII - Ptaki wolne na wietrze

29 8 0
                                    

- Miałem nietypowego gościa. - powiedział Zan, rozkładając papiery na stole.

- Hm? - fuknął pytająco Aether, upijając łyk zimnego soku z jagód Wolfhook, importowanego z Mond.

- Pewien gościu... dwa metry wzrostu, postura niedźwiedzia, czarne włosy do pasa i hełm którego nie zdjął ani na sekundę. Dobrze ubrany, jeszcze lepiej płacący. Chyba ma też kontakty w Akademii.

- Hm...

- A, i miał takie insygnium wyglądające jak czteropłatkowy kwiat. Niebieski na białym tle... czy na odwrót?

Aether zakrztusił się sokiem:

- Coś ci proponował? - wykaszlał po chwili.

- Więcej kasy za protezę? Stary, wszystko okej? - zmartwił się.

- Trochę... trochę tak... chyba...

Zan zabrał kilka rzeczy i wyszedł z pokoju, zostawiając Aether'a samego. Najczęściej w takich momentach brak kontaktu pomagał, i tak było i tym razem: kiedy wrócił po jakichś pięciu minutach, Aether już wyglądał na ogarniętego;

- Już dobrze? - spytał.

- Mhm... przepraszam, że zaś to zrobiłem.

- Nie przepraszaj, nie twoja wina. Cokolwiek się stało, że tak reagujesz... ale dobra, dobra, nie będę pytał, nie patrz się tak na mnie, przecież wiem.

Aether skinął głową i wrócił do szklanki soku. Znów było dobrze, a widok niebieskiego sztandaru już zniknął mu sprzed oczu.

***

Dwa tygodnie później...

- Minęliśmy właśnie Kamienną Bramę, mi amigo. - trącił blondyna łokciem - W końcu chwila wakacji... - westchnął, delektując się wiatrem zaczynającym wiać w dolince, w którą wjechali małym, dwuosobowy powóz z jednym, karym koniem zaprzężonym w dość tanią uprząż.

- Należy ci się. - odparł Aether, zakładając ręce za głowę.

- Kiedy ja dalej nie opchnąłem żadnej tezy...

- Ale nie robisz nic, tylko myślisz. Nawet czasem nic nie jesz, bo latasz i szukasz pomysłów. Kto wie, może coś ci wpadnie ci do głowy. Poznam cię z Albedo, dogadacie się!

- Jest jakaś nacja, w której nie masz znajomych? - roześmiał się krótko.

- Hm... jeszcze tak. Snezhnaya i Natlan. - odparł - I trochę Fontaine. Ale kilka osób znam.

- Jesteś niesamowity... Skąd pochodzisz, tak właściwie? - spytał, trącając go łokciem.

- To skomplikowane...

- Jesteś z Khaenria'h? - dopytywał, przysuwając się bliżej.

- Oczy na drogę! - Aether szarpnął wodze i pchnął Zana, żeby skupił się na trakcie.

- Dlaczego próbujesz to aż tak przede mną ukryć? I pytam tutaj na serio. - obejrzał się na blondyna - Proszę, chcę odpowiedzi. Dlaczego jesteś taki tajemniczy? Zrobiłeś coś i teraz musisz tułać się po świecie?

- Trochę tak... - spuścił głowę.

- Aether, mamy jeszcze trochę czasu do miasta. Dam ci chwilę na namysł, ale chcę jeszcze dzisiaj dostać odpowiedź. Mogę cię o to prosić?

Blondyn skinął głową.

Kiedy wyjechali z dolinki, a ich oczom w oddali ukazała się Winiarnia Świtu, Aether westchnął i odchrząknął. Dostrzegł, że Zan od razu nastawił się na słuchanie.

W tył czasu - Genshin Impact AU [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz