Rozdział IX - Wspólne kłamstewka

19 7 0
                                    

Wiara w to, że to co wiemy to prawda, jest potężna. Jak zablokowana bomba atomowa. Nie zawsze wystarczy jeden neutron, żeby rozpocząć reakcję łańcuchową, ale jeśli jest ich wystarczająco dużo, przedrą się przez barierę.

Zandik biegł przed siebie, ignorując kałuże. Nie chciał w nie patrzeć. To przecież kłamstwa. To ta domena. Ona pokazuje...

...same kłamstwa! Pomyślał Aether, unikając jak mógł patrzenia w kryształy. Słyszał dalej Zandika, który chodził po swojej kryjówce i narzekał na niego. Że nigdy go nie ma, kiedy jest potrzebny, że tylko stawia zakazy, że...

...Nigdy nie próbuje się poprawić, zachowuje się jak Dottore, udaje chojraka przed wszystkimi...

I nigdy nie słucha!

Nie wiedząc tego, oboje dobiegli do powłoki rozpiętej na całym przekroju tuneli, w których szli.

Aether obejrzał ją z bliska: niepokojąco przypominała błonę pławną ptaków wodnych albo skrzydło nietoperza. Ostrożnie tknął ją butem, i zachowała się dokładnie tak, jak przypuszczał. Była mało przezroczysta, więc poza światłami nie widział nic, co znajdowało się po jej drugiej stronie.

Zan stał naprzeciw cienkiej, ale solidnej ściany z kryształów. Hm...


Aether pokonał swoją przeszkodę całkiem szybko, gdyż łatwo dała się przeciąć mieczem. Zobaczył za nią dół, na którego dnie znajdowała się lewitująca w powietrzu kula wody, oświetlona od środka zimną poświatą.

Przełknął ślinę i zaczął schodzić w dół. Kiedy był już przy kuli, zmieniła się ona w pionowy słup wody. Aether spojrzał w górę i zobaczył nad sobą płaski dysk podobny do tarczy zegara, ale bez wskazówek, a zamiast godzin widniało tam dwanaście symboli. Znał ten widok, jednak nie umiał sobie przypomnieć, skąd.

Coś podkusiło go, żeby dotknąć wody. Pod wpływem jego dotyku, zmieniła się ona w sylwetkę jego samego, stojącą spokojnie, przechylającą głowę jakby w zaciekawieniu. Jednak Aether nie doczekał się ani drgnięcia, kiedy próbował zdobyć reakcję. To był po prostu posąg z wody. W górze coś się przekręciło, a kiedy znów zwrócił oczy w sufit, zobaczył wnętrze dysku przesuwające się, jak również pierścień dwunastu symboli, jednak one przesuwały się szybciej, w odwrotnym kierunku.

"Ach cóż za zjawisko, nie potrafię przeczytać twoich gwiazd!" rozległ się miły, choć lekko zachrypnięty damski głos, a dysk stanął w miejscu "Cóż za niesamowita anomalia..."

- Kim jesteś? - spytał Aether. Wiedział po echu, jakie rozbrzmiewało w jego głowie, że szukanie wzrokiem mówczyni będzie bezowocne.

"Gdzież moje maniery, masz rację, młody człowieku! Jestem Barbeloth! Moją specjalizacją, jak mogłeś się domyślić, jest hydromancja."

- Zbudowałaś tę domenę? - imię Barbeloth mało mu powiedziało, lecz trochę gdzieś w głębi poczuł ukłucie żalu, że nie była to jednak Mona.

"Tak, ja ją zrobiłam. Chciałam zobaczyć, czy moja wizja na gwiazdy zmieni się, jeśli osoba będzie sama w otoczeniu magii... ale chyba mi się nie udało."

- Hm? Co masz na myśli?

"Wyczuwam jeszcze jedną osobę, która przekroczyła próg tej domeny... chyba ustawiłam zbyt długi czas wyciszania wejścia i ktoś jeszcze zdążył wejść do środka, a to mogło źle wpłynąć na przepływ energii w tym miejscu... ugh." Fuknęła z rozdrażnieniem.

- Wiesz, Rycerze Favonius uznali to miejsce za niebezpieczne... - zaczął niepewnie.

"Och oni by tylko szukali niebezpieczeństw!" Zabrzmiała na prawie obrażoną.

- Taka ich praca, wie pani.

"Niby taaaak..."

- Ale niech się pani nie martwi, wysłano tu mnie i Zana po to, żeby bliżej określić czy to miejsce stanowi niebezpieczeństwo, czy nie. Aczkolwiek miło byłoby, gdyby pani powidamiała uczestników o tym, czego mogą się tu spodziewać.

"Ależ nikt nie zastanie tu nic, co doprowadziłoby go do złego stanu psychicznego! Dla każdego to miejsce wygląda inaczej, wiesz?"

- Przeczułem to. Ale tak czy siak, w przypadku dwóch osób...

"Niektóre drobinki świadomości mogły wyciec, to prawda. Oj, chyba coś mocno zepsułam, jeśli tak się stało!"

- Jeśli ja słyszałem, co on naprawdę o mnie myślał, to czy... - poderwał głowę - to czy on wie, co ja myślałem?!

"Obawiam się, że tak."

- Nie... o nie nie nie nie... - spuścił głowę i rozejrzał się z niepokojem.


***


- No rozwal się juuuuuż!! - wrzasnął, kopiąc kryształ po raz ostatni, zanim osunął się po ścianie na ziemię, oddychając ciężko. Przyciągnął do siebie obolałą stopę, którą z frustracji kopał w ścianę i po zdjęciu buta okazało się, że na jego skarpecie od przodu w najlepsze kiełkuje krwistoczerwona plama. Wciągnął powietrze przez zęby i oparł się o ścianę, ściskając ranną stopę.

Nagle kryształ za nim podświetlił się; zapowiadała się kolejna wizja. Westchnął, ale nie próbował uciec. Już nie. Tylko odsunął się trochę, żeby mieć jakikolwiek widok.

- Przecież to nie ma sensu, miałem go zabić... - mamrotał Aether, siedząc skulony pod jedną z ramp w stolicy Sumeru. Zan poczuł ucisk w gardle orientując się, że kojarzył postawiony w tle dom, który został wybudowany ledwo kilka miesięcy temu. Czyli było to prawie świeże wspomnienie...

- Ten... no ten... asz... A co, jak narobi takiego bajzlu jak tam? A jeśli nawet większego? A co jeśli domyśli się, czym władam i spróbuje mnie wykorzystać? Jeśli... jeśli coś mi zrobi...

Student czuł, że jego żołądek zaczyna nie lubić tej sytuacji. Czuł obrzydzenie tym, co widział. Co gorsza on wiedział, że była to prawda. Znał te kryształy; przy odpowiednich warunkach, osoba może zostawić w nich nieskazitelny ślad swojej obecności, a inna osoba, która przeczyta dany kryształ, może zobaczyć tenże ślad. Te kryształy, w Sumeru były bazą do zrobienia Kapsuł Wiedzy.

Nagle, obraz zniknął a pojawił się inny; Aether szedł w nocy po jakimś pomoście w towarzystwie czarnowłosej kobiety i jakiejś latającej wróżki.

Nie, to nie JAKIŚ pomost, to kładka prowadząca do Akademii!

Naprzeciw nim, pośród groteskowo aplauzujących ludzi wyszedł mężczyzna.

- Ach, nasz kochany bohater w końcu się pokazał! - jego głos przeciął napięcie. Nonszalancko zaczął przechadzać się po kładce z rękoma założonymi za plecami.

- Ty... ty jesteś Wygnań-ccs- - głos kobiety w sukience zaczął się ciąć i zniekształcać, a kryształ począł pękać.

- Nie, ej no! - Zan doskoczył do niego i wbił wzrok w postać nieznajomego. Szczególnie wpatrzył się w jego włosy jak w święty obrazek, starając się dojść do tego, czy jest to tylko światło księżyca, czy naprawdę są one... nie, to księżyc.

Zaczął podchodzić bliżej, ale kiedy tylko zbliżył się tak, że Zan mógł dostrzec detale, rozległ się trzask, a student upadł na plecy, odruchowo odskakując i wycierając oczy, do których naleciały odłamki kryształu, który pękł mu zaraz przed twarzą.

- Nie nie nie... no nie no... - jęknął, szukając odłamków rękami. Znalazł jeden, na którym jak wypalony pozostał obraz głowy, ręki i trzech czwartych torsu nieznajomego mężczyzny. Zan miał rozmazany wzrok, więc tylko schował odłamek do kieszeni, uważając, żeby się nie pokaleczyć.

Nie miał wody, żeby przepłukać oczy więc po prostu oparł ręce na ziemi i mrugał. Po chwili dotarło do niego, że nawet jeśli jakieś odłamki wleciały mu do oczu, to już zniknęły. Westchnął i jednak wyjął z kieszeni odłamek, ale nie znalazł w nim nic ciekawszego nad wypalone kontury.

Wtedy podniósł wzrok: ściana z kryształu stłukła się na tyle, że ukazała to, co było za nią...

W tył czasu - Genshin Impact AU [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz