Jeden z gości próbujących go wkurzyć dostał z kopa w nos, a Doktor tylko parsknął i powiedział, że sobie kretyn zasłużył.
Tutaj Aether się zgodził i poczuł się nawet dumny. A zaraz potem poczuł zimne ukłucie w szyję. Instynktownie spróbował przechylić głowę do ramienia, ale silna ręka trzymająca go za włosy mu to uniemożliwiła.
- Nie musiałeś akurat w szyję... - burknął niechętnie.
- Myślisz, że o tym nie wiem? - Doktor uśmiechnął się, czekając aż ampułka leku opróżni się do końca. W końcu wyjął igłę spod jego skóry i ironicznie zakleił tamto miejsce plastrem - I już po wszystkim, byłeś bardzo dzielny.
- Ha-ha, boki zrywać. - przewrócił oczami.
- Dobra, dobra, do skrzyni go. - machnął głową w tył, a żołnierz trzymający Aether'a wziął go na ręce bez większego wysiłku i zaniósł do sporego, drewnianego pudła.
- Nawet lakierowane, wow. - westchnął blondyn, kiedy został tam wsadzony.
- No, nie chciałem żebyś sobie za dużo drzazg powbijał, mogłoby ci się zapalenie od nich zrobić albo co. Dobranoc. - i zatrzasnął wieko.
...
- Ej to pudło nie jest dźwiękoszczelne, wiesz? - odezwał się Aether, słysząc, jak Doktor zastanawia się, czy nie zabić skrzyni gwoździami i przywiązać na linie za wozem. W odpowiedzi pudło zostało kopnięte:
- Zaraz się zrobi dźwiękoszczelne od naszej strony, jak cię zwiążę i wepchnę ręcznik do ust!
- A śpiewać sobie mogę?
- Nie!
- A nucić?
- ... Byle cicho.
- Jej.
I tak przespał większość drogi, ale piosenki, które znał spodobały się woźnicy, na którego wozie się znajdował. Więc odśpiewali razem z piętnaście zwrotek ,,Morskich Opowieści", oczywiście na tyle cicho, żeby przedni wóz nie słyszał.
Jechali na nim Pierro i Doktor, z czego ten pierwszy musiał co i rusz odpowiadać na pytania znudzonego drogą pasjonata, takie jak co ukrywa pod maską, jak to jest być nieśmiertelnym czy jak wyglądało Khaenria'h. Aether założyłby się o wszystkie oszczędności, że przez głowę staruszka non stop przemykała myśl "no ja pierdolę kogo ja przygarnąłem...".
Z dalszego punktu widzenia? Aether musiałby na szybko szukać nowej kasy.
(Tatuś Pierro moja ukochana dynamika)
***
Nowa miejscówka była ogromna.
Jeden pokój całkiem jego własny był wielkości całego jego mieszkania ze stolicy, włącznie z łazienką.
Aether też na swoją celę nie narzekał, była wygodniejsza, niż zapiaszczony namiot.
Zan pobiegał po laboratorium i pogadał z już obecnymi tam ogarniętymi ludźmi. Za "ogarniętych" uważał naukowców. Dzielili się w głównej mierze na dwie grupy. Pierwsi byli ci, którzy cieszyli się, że będą mieli w końcu zwierzchnika, który dorównuje lub często przewyższa ich umiejętności, i będą w stanie skupić się na rozwoju technologicznym Fatui. Drugą grupą byli ci, którzy warczeli, że to nie oni będą tym zwierzchnikiem. Takich było mniej i szybko im przechodziło, kiedy okazywało się, że Zan nie poczuwa się jeszcze do roli bardzo lepszego i o ile się mu nie nawinęło, to było się na równi.
A jeszcze większą sympatię zdobył, kiedy okazało się, że kiedy tylko dostał plany ruin Khaenria'h i masę projektów maszyn, to oczy zaświeciły mu się jak ekran telefonu o 3 nad ranem, kiedy sprawdza się godzinę- lonty od dynamitu, prowadzące do wybuchu ambicji i czystej ekscytacji.
Niektórzy po cichu dziwili się, jakim cudem żaden z bogów nie pacnął mu wtedy Wizją w twarz.
***
- A co, jeśli jesteś kluczem do innych rzeczywistości? - pstryknął nagle palcami.
- Eee... co? - Aether zmarszczył brwi. Doktor nagle zaczął zachowywać się co najmniej dziwnie. Jakby dostał jakiegoś przebłysku...
- Ty słuchaj to ma sens! Powiedział, że jest z alternatywnej rzeczywistości, że jest tylko projekcją podpiętą pod twoje wspomnienie! Czekaj poczekaj, poczekaj... - mamrotał, krążąc w kółko. On nie mógł tego zauważyć, ale kwiat na jego twarzy rozwinął wewnętrzne płatki, ukazując świecące czerwienią wnętrze. Zdecydowanie coś było nie tak.
Aether nie wiedział, do jakich wniosków ani jak doszedł Zwiastun, ale na szczęście podzielił się nimi...
- Ja z innej rzeczywistości powiedział, że może podpiąć się pod twoje wspomnienia o nim, o ile są one na nośnikach należących do tego świata. Więc jeśli chciałbym wiedzieć wszystko i z nim porozmawiać, to mógłbym go tu zmaterializować - skwitował.
- C-co?! Nie, to zły pomysł! Wierz mi!
- TOBIE?!
- Tak, zjebałem, wiem! Ale jeśli czegoś nie możesz zrobić, to sprawić, że tamten Dottore będzie prawdziwy tutaj!
- Meh. - przewrócił oczami.
- Zandik błagam!
- A ja błagałem, żebyś mi pomógł!
- To inna sprawa!
- Ta, jasne!
- Czekaj, powiedz to wszystko jeszcze raz. Może załapię, co ci mam udowodnić że jest tu nie tak.
- Zamknij się już. - machnął ręką, a Aether został przyciśnięty do ściany przez czarne pnącza.
- Nie, posłuchaj, ty nie wiesz, do czego on jest zdolny! A kiedy dasz go tutaj... przecież tutaj czas jest pojebany, zniszczysz ten świat!
- "Czas jest pojebany"? - zmarszczył brwi, po czym wybuchnął śmiechem - Najlepsza wymówka jaką wymyśliłeś! Brawo, prawie mnie zainteresowałeś!
- Proszę cię...
- Tak, tak, przeżywasz jak przedszkolak jasełka, załapałem.
- Zan, czekaj-
- Trzeba by było czegoś na rodzaj mostu... - zamyślił się, ale szybko urwał.
Most. Oboje już słyszeli to słowo, i to w tym kontekście.
Spojrzeli po sobie.
- Most? - spytał Aether, jakby się upewniał czy dobrze słyszał.
- Most... to ma sens, co?
- Zaczyna mieć...
- Nie powiedziałeś mi o czymś.
- Bo myślałem, że sny jak sny... ale to było coś więcej. Most... Dottore to powiedział, w sensie użył tego jako terminu. Z dużej litery. Też w podobnym kontekście, chyba chodziło o połączenie z alternatywną rzeczywistością.
- To ciekawe, bo mogę mieć sprzęt potrzebny do zrobienia tego... pamiętasz coś jeszcze?
- Nie.
- Kłamca! A zresztą, po co w ogóle liczyłem na twoją szczerość. - burknął.
- Czy ty nie widzisz, że to Więdnięcie podsuwa ci te pomysły?! Ty byś nigdy czegoś takiego nie wymyślił! - szarpnął się bezsilnie.
- Wręcz przeciwnie, Więdnięcie- Zakazana Wiedza wydaje się robić wszystko, ażebym się wycofał, od kilku dni nie czułem się tak fatalnie! Ale chcę wiedzieć i jak już mogłeś zauważyć: nic mnie już nie powstrzymuje.
Aether nie wiedział, czy ma się przygotować na ponowne wyrwanie mu wspomnień i poczucia istnienia, czy coś innego. Szczerze to nie wiedział, które zło byłoby gorsze.
Mógł tylko próbować przemówić Doktorowi do rozsądku, ale... czy naprawdę się jeszcze dało?
CZYTASZ
W tył czasu - Genshin Impact AU [ZAKOŃCZONE]
FanfictionAU z gry Genshin Impact, w którym Aether (główny bohater) podejmuje próbę zmiany przeszłości. Większość tego określenia "alternatywne" kręci się wokół tego, że Dottore wykopany z Akademii został kilkanaście lat przed wydarzeniami z gry. Przed mocno...