Rozdział XLII - "No to chyba jakiś jebany matrix-"

23 7 6
                                    

B ocknął się, czując mocno zaciągnięte pasy na swoich kończynach i powolne, miarowe pulsowanie przechodzące przez jego głowę. Jasne, białe światło lampy zmusiło go do zamknięcia oczu jeszcze na chwilę, ale potem odetchnął głęboko i rozejrzał się.

- Ej, wszystko gra? - spytał Zwiastuna, który opierał się o blat pod ścianą, nad zlewem. Nie otrzymał odpowiedzi, w zamian której mężczyzna wysypał sobie garść tabletek na rękę, wrzucił je sobie do ust po czym popił kranówką. Przełknął i spinając ramiona wrócił do wiszenia nad zlewem. B mógł zobaczyć nawet wodę kapiącą mu po brodzie, oraz drżenie jego rąk. Brał leki na uspokojenie... - Ostatni raz tak się zachowywałeś, kiedy za herezję skazali cię na rozerwanie końmi i myślałeś że sobie uciekniesz póki egzekucja nie okazała się być wykonana pod kopułą energetyczną, która-

- Cicho bądź! - warknął. Spojrzał przez ramię, ale B dostrzegł tylko jedno jego oko, które mówiło to samo, co on zaraz potem - Po prostu nic już weź nie mów, daj mi spokój. Gryfel! - pstryknął na asystenta.

- Jestem sir. - mężczyzna zasalutował.

- Odprowadź Podróżnika do komnaty. Ja... muszę trochę odpocząć... on też. - skinął głową na widok bezradnego machania rękami Gryfela wokół nadal podłączonego do sprzętu blondyna - Przepraszam. Przesadziłem...

- Ty za coś przepraszasz? A, zapomniałem, podłączyłeś się przez czyiś umysł więc zyskałeś kilka jego cech. - westchnął, zamykając oczy i chcąc już po prostu iść spać.

- Daj spokój, nie bądź taki. To będzie ostatni taki wypad obiecuję.

- Czyli tu zostaję?! - jęknął B.

- Jednak tak. Jeszcze tak. Chcę spalić temu bachorowi dom. A najlepiej całą stolicę.

B przygryzł wewnętrzną stronę policzka. Zanosiło się na nic ciekawego...


***


Coś, co wydawało się światełkiem na końcu tunelu wyostrzyło się w mocną, białą lampę, skierowaną na niego. Leżał na czymś twardym, ręce miał lekko rozpostarte na boki, a warkocz... cholera, chyba miał ścięte na krótko włosy...

- Hej-jo, budzimy się. - ktoś pstryknął mu palcami przed twarzą, na chwilę przesłaniając lampę - Jak już postanowiłeś namotać tak, że żeby cię wymotać musiałem cię odłączyć od sprzętu, to chociaż wstawaj.

Choć próbował, zaspany umysł Aether'a nie rozpoznał czarnej rękawiczki z niebieskim materiałem na wewnętrznej stronie dłoni. Deja vú było niesamowicie silne, jednak nie umiał sobie przypomnieć, do kogo należą dłoń i głos.

- Muszę przyznać, poszło ci lepiej niż w którejkolwiek wcześniejszej pętli! - pochwalił go mężczyzna, rozczochrując mu włosy - Doszedłeś w historii do momentu prawie że przełomowego! Sytuacja zrobiła się tak interesująca, że pokusiłem się o zrobienie kilkupoziomowych wątków, niezła zabawa z tego wyszła.

- Co? - zmarszczył brwi, chcąc usiąść. Był jednak tak wyczerpany, że nie dał rady chociażby podeprzeć się na łokciach... nie. On po prostu był do tego blatu przykuty. Chciał spojrzeć po sobie, jednak okazało się, że również głowę miał unieruchomioną, zmuszając go do patrzenia w lampę.

- A, zapomniało ci się? Za długo śniłeś, kochany. Co ja mam zrobić, żeby odświeżyć ci pamięć, co? - mówca pochylił się nad nim, uśmiechając się lekko. Wiedział, że go rozpozna. Że od razu przypomni sobie czarną maskę w kształcie ptasiego dzioba. Że od razu rozpozna dwa pasemka jasnoniebieskich włosów opadające na twarz.

W tył czasu - Genshin Impact AU [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz